Będzie to oczywiście oznaczać, że w tym roku powstanie więcej marketów Dino niż w 2018 r. – Co roku otwieramy więcej sklepów niż w roku poprzedzającym i tak będzie również w 2019 r. Jesteśmy do tego solidnie przygotowani. Nie chcemy zwalniać tempa rozwoju również po tym, jak zrealizujemy plan otwarcia 1200 sklepów – dodaje prezes Szymon Piduch.
Tegoroczne potrzeby kapitałowe na inwestycje Dino Polska szacuje na około 850 mln zł. W 2018 r. było to 634 mln zł. – W strukturze CAPEX otwarcia sklepów stanowią około 80 proc., pozostałe środki przeznaczamy na inwestycje w logistykę i zakłady mięsne – szacuje Michał Krauze, członek zarządu firmy.
Na razie bez dywidendy
I kwartał tego roku nie będzie dla Dino – podobnie jak dla całej branży – tak udany, jak przed rokiem. Wynika to z innego terminu Świąt Wielkanocnych, a także z tego, że od początku tego roku zakaz handlu objął trzy niedziele w miesiącu. Z kolei przez większość I kwartału zeszłego roku sklepy były otwarte we wszystkie niedziele. – Sprzedaż porównywalna w I kwartale tego roku wzrośnie o mniej niż 10 proc. – przyznaje Piduch. Jeśli chodzi o cały ten rok, prezes spodziewa się podobnego wzrostu sprzedaży porównywalnej jak w 2018 r. Duże znaczenie będą miały również zaplanowane zwiększone transfery socjalne. – Podchodzimy z optymizmem do impulsu fiskalnego i zakładamy, że ten rok nie powinien być gorszy niż poprzedni, jeśli chodzi o sprzedaż – twierdzi Piduch. – Będziemy pracować nad tym, aby podobnie jak w poprzednich latach marża EBITDA się poprawiła – zapowiada. Dino nie myśli dziś o zmianie planów dotyczących rozwoju sieci zarówno pod względem geograficznym, jak i formatu sklepów.
– Można już powiedzieć, że jesteśmy siecią ogólnopolską, choć rzeczywiście na wschodzie widać białą plamę. Format sklepów się sprawdza, zwłaszcza z uwagi na zakaz handlu w niedziele. Strategia będzie kontynuowana. Rozwijamy się w kierunkach północnym i wschodnim, ale koncentrujemy się wciąż na zagęszczaniu sieci sklepów w dotychczasowych lokalizacjach – przyznaje Piduch. Prezes Dino ocenia, że wprowadzenie zakazu handlu we wszystkie niedziele, zaplanowane na przyszły rok, nie wpłynie na kondycję branży. – Czy ta jedna handlowa niedziela zniknie czy nie, nic to nie zmieni – przyznaje. Dodaje jednak, że w efekcie zakazu spadła sprzedaż tzw. produktów impulsowych (np. lodów).
Spółka, w związku z planami dalszych inwestycji, nie planuje dzielić się zyskami z akcjonariuszami.