Największy europejski producent miedzi zrezygnował z realizacji co najmniej części megakontraktu gazowego. Biorąc pod uwagę obecne ceny gazu, wartość umowy, która miała być realizowana przez najbliższe 20 lat, można szacować na co najmniej 2 mld USD.

W ramach projektu powstać miał specjalny gazociąg do lubińskiego zagłębia. Zgodnie z umową z 2003 r., miało nim popłynąć 10 mld metrów sześciennych gazu ziemnego z krajowych złóż, który zasilałby bloki parowo-gazowe w elektrowniach w Polkowicach i Żukowicach. Dostawy miały się rozpocząć już w czerwcu tego roku. Jednak podpisany w 2005 r. aneks przesunął termin realizacji na początek przyszłego roku. Nie wiadomo jednak, czy projekt, który miał dać miedziowemu koncernowi 100-150 mln zł oszczędności rocznie, w ogóle będzie realizowany. Jak dotąd KGHM nie rozpoczął jeszcze budowy nowych bloków. Przyszły dostawca "błękitnego paliwa" - Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo - prowadzi prace przygotowawcze do położenia gazociągu. Kierownictwo KGHM rozpoczęło natomiast rozmowy z PGNiG na temat renegocjacji gazowego megakontraktu. - Dokonaliśmy ponownych analiz, z których wynika, że będziemy chcieli pozyskiwać około 40 proc. energii elektrycznej we własnym zakresie. Stąd wynika zmniejszenie zapotrzebowania na gaz - mówił niedawno Maksymilian Bylicki, wiceprezes spółki. - Zakontraktowana ilość surowca jest o 50-60 proc. za duża wobec obecnie szacowanych potrzeb - twierdzi Józef Czyczerski, członek rady nadzorczej KGHM i szef Solidarności.

Obecnie lubińska spółka samodzielnie pokrywa tylko 15 proc. własnego zapotrzebowania na energię elektryczną.