PKN Orlen już w styczniu - zaraz po odwołaniu prezesa Igora Chalupca - wypłacił mu ok. 1,5 mln zł odprawy. Nie była to pierwsza ani pewnie ostatnia zmiana personalna w płockim koncernie za tej kadencji parlamentu. Prawie dokładnie rok temu ze stanowiska członka zarządu odwołano Dariusza Witkowskiego. Spółka nie ujawniła, jaką wypłaciła mu odprawę (można przypuszczać, że chodziło o setki tysięcy złotych). Dodajmy, że w tym tygodniu rada nadzorcza Orlenu znowu się zbierze i - zgodnie z porządkiem obrad - dojdzie do kolejnych zmian. Łączna kwota odpraw (za tej kadencji) przekroczy w samym tylko Orlenie 2 mln zł. Płocka spółka - pod względem wysokości sum, jakie wypłaca menedżerom - różni się od pozostałych firm kontrolowanych przez Skarb Państwa. SP łącznie z Naftą Polską ma zaledwie 27,3 proc. akcji spółki (ale aż siedem miejsc w dziewięcioosobowej radzie nadzorczej). Płocki koncern nie podlega więc uregulowaniom tzw. ustawy kominowej. Znacznie wyższe są więc i zarobki członków zarządu, i odprawy dla nich.
Trudna branża chemiczna
Orlenowi i tak pod względem tempa roszad wciąż daleko do takich firm, jak Police czy Puławy. W tych dwóch spółkach, choć podlegają one ograniczeniom tzw. ustawy kominowej, na odprawy dla zwolnionych menedżerów tylko w zeszłym roku wydano - według naszych szacunków - prawie 1 mln zł.
Także w innych firmach chemicznych zmian w zarządach było sporo. Zeszłoroczne roszady w Zakładach Azotowych w Tarnowie-Mościcach zaczęły się w lutym, gdy odwołano dwoje członków zarządu. W czerwcu stanowiska pozbawiono dotychczasowego szefa spółki i jednego z wiceprezesów (powołanego cztery miesiące wcześniej), a w listopadzie znowu wymieniono prezesa.
W Zakładach Azotowych Kędzierzyn do zmian personalnych we władzach doszło w marcu zeszłego roku. Z fotelami rozstało się dwóch członków zarządu. W Zachemie i Zakładach Chemicznych Organika-Sarzyna w połowie roku wymieniono prezesów.