Naszym rankingiem objęliśmy 25 spośród wszystkich 32 spółek, które pojawiły się na warszawskim parkiecie w minionym półroczu. Po pierwsze, pominęliśmy przedsiębiorstwa zagraniczne (Immoeast, Orco Property Group, Warimpex), choćby dlatego że polscy inwestorzy indywidualni mieli niewielkie możliwości, by zapisać się na ich akcje. Po drugie, nie uwzględniliśmy również tych spółek, które albo nie przeprowadziły oferty (Hawe, Orzeł, Rafamet), albo była to oferta niepubliczna (Karen Notebook).
W każdym razie inwestorzy mieli w czym wybierać. Nie zabrakło reprezentantów modnych branż budowlanej i nieruchomości. To właśnie deweloperzy (LC Corp i J.W. Construction) przeprowadzili największe oferty publiczne. Ich łączna wartość (blisko 1,06 mld zł) stanowiła ponad połowę (54 proc.) ofert wszystkich polskich firm. Grono giełdowych spółek zasiliły też firmy z wielu innych branż, począwszy od telekomunikacyjnego Gadu-Gadu, a skończywszy na Makaronach Polskich.
Wielka oferta
to niekoniecznie wielkie zyski
Wartość oferty publicznej niekoniecznie szła w parze z łączną kwotą, jaką mogli zarobić inwestorzy, którzy zapisali się na akcje danej spółki. Sumę tę obliczyliśmy, odejmując wartość oferty według ceny emisyjnej od wartości oferty przeliczonej według ceny akcji/PDA na zamknięciu w dniu debiutu. Przykładowo załóżmy, że spółka sprzedała w ofercie 100 tys. walorów po 10 zł. W dniu debiutu na zamknięciu papiery kosztowały 11 zł. To oznacza, że łączny zysk inwestorów wyniósł: (11 zł - 10 zł) razy 100 tys. akcji, czyli 100 tys. zł. Taki łączny zarobek przyjęliśmy jako jedno z dwóch kryteriów naszego rankingu.