Dzisiaj po południu zarząd Toory Poland spotka się z przedstawicielami banków-wierzycieli. Firma jest winna bankom - jak stwierdzili wczoraj jej przedstawiciele - około 117 mln zł. Łączne zadłużenie Toory, razem ze zobowiązaniami handlowymi, to około 400 mln zł. Spółka chce pokazać bankowcom plan restrukturyzacji i przekonać ich do wydłużenia terminów spłaty kredytów. Zapewnia, że jeżeli jej się uda i uniknie upadłości, ma szanse wyjść na prostą, a wierzycielom oddać w całości pieniądze.
Restrukturyzacja na półmetku
Zarząd Toory Poland, czyli prezes Gulio Gadaldi i Radosław Kuras, twierdzi, że spółka zakończyła już pierwszy etap restrukturyzacji. - Operacyjna część planu naprawczego została już wdrożona - mówi R. Kuras. W restrukturyzacji pomagała m.in. firma doradcza Kolaja & Partners. Spółka zmniejszyła koszty (zwolniła m.in. 20 proc. osób zatrudnionych w głównym zakładzie w Nisku).
Szczegóły planu ratowania spółki Toora ma przedstawić inwestorom po zaprezentowaniu go wierzycielom. Dalsza restrukturyzacja zależeć będzie od banków. - Jeżeli spółka ma przetrwać, na pewno wymagana będzie restrukturyzacja linii kredytowych i rolowanie kredytów krótkoterminowych na długoterminowe - dodaje Kuras. Firma nie zamierza zwracać się do banków z prośbą o umorzenie części zadłużenia. - Jeżeli kredytodawcy zgodzą się na nasze propozycje, mamy duże szanse na wyjście z kryzysu - ocenia Kuras.
Upadłość niewykluczona