Czego boi się zarząd Elektrimu?

Największa bolączka Elektrimu, czyli niewywiązywanie się z obowiązków informacyjnych, może doprowadzić do tego, że menedżerowie powiązani z właścicielem Polsatu utracą zarząd nad spółką. Tak przynajmniej wynika z ich pisma do nadzorcy

Publikacja: 17.10.2007 07:26

Gdy "Parkiet" stawiał zarządowi Elektrimu pytania o to, dlaczego występuje z wnioskiem o wycofanie spółki z obrotu giełdowego - nie uzyskał odpowiedzi. Zygmunt Solorz-Żak, przewodniczący rady nadzorczej firmy, twierdził wówczas, że zarząd nie chce już, aby papierami spółki spekulowano, i powoływał się na interes graczy.

Józef Syska, nadzorca sądowy konglomeratu, otrzymał od władz spółki jednak inne wyjaśnienia.

Na styku systemów

Po pierwsze, zarząd Elektrimu podniósł, że od chwili ogłoszenia upadłości konglomeratu firma funkcjonuje na styku dwóch systemów prawnych. Jeden z nich dba o interesy inwestorów, drugi - o interesy wierzycieli. Zarząd sugerował, że nie da się tego pogodzić.

Obrona przed utratą władzy

Drugi argument, jaki przywołały władze konglomeratu, jest jednak dużo ciekawszy, choć powiązany z pierwszym. Pokazuje, że menedżerowie Elektrimu obawiają się, że mogą utracić zarząd nad spółką. Zgodnie z jednym z artykułów prawa upadłościowego i naprawczego, sąd może uchylić tzw. własny zarząd nad upadłą firmą, jeśli uzna, że "upadły choćby nieumyślnie naruszył prawo w zakresie sprawowania zarządu".

W jaki sposób zarząd konglomeratu mógłby naruszyć prawo? Nie przestrzegając zasad polityki informacyjnej, które musi wypełniać firma giełdowa. Zarząd Elektrimu tłumaczył, że firma w upadłości, będąca pod nadzorem sądu, konsultująca z nadzorcą i sędzią wiele kwestii, może mieć trudności z wypełnianiem obowiązków informacyjnych, a dokładnie z zapewnieniem inwestorom "niezwłocznego" dostępu do informacji dotyczących swojej działalności. W końcu w tym samym piśmie zarząd spółki informował nadzorcę, że 17 września PAI Media wyraziły gotowość ogłoszenia wezwania na wszystkie akcje Elektrimu, jeśli w efekcie firma zostanie wycofana z obrotu.

Zarząd nie musiał

informować rynku

Zarząd Elektrimu nie podzielił się tą informacją z inwestorami. Nie uzyskaliśmy wczoraj odpowiedzi od Piotra Nurowskiego, prezesa firmy - dlaczego tak zdecydowano i czy zarząd wie, czy deklaracja PAI Mediów jest nadal aktualna.

Komisja Nadzoru Finansowego pytana, czy jej zdaniem Elektrim powinien był wysłać na rynek komunikat w tej sprawie - zaprzeczyła.

Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF, przypomniał, że spółki nie mają obowiązku informować o zamiarach, a jedynie o faktach, a wezwania na Elektrim nikt (jak dotąd) nie ogłosił.

We wrześniu, gdy zarząd GPW rozpatrywał wniosek Elektrimu o wykluczenie z obrotu, KNF jako jedyna od razu przekazała inwestorom swoje stanowisko: wykluczenie - tak, ale jeśli będzie wezwanie, a cena w nim wyniesie ok. 8 zł. Taka była wówczas średnia kursów Elektrimu z sześciu miesięcy.

Nadzorca pisze do Vivendi

W aktach Elektrimu w upadłości można znaleźć też odpowiedź nadzorcy sądowego na apel Vivendi. Jak informowaliśmy, Francuzi domagali się, aby J. Syska doprowadził do wszczęcia postępowań sprawdzających kilka transakcji, które przeprowadził zarząd Elektrimu. Chodziło m.in. o przekazanie udziałów Polskiej Telefonii Cyfrowej na rzecz Deutsche Telekomu (a wcześniej do wehikułu Mega Investment), podniesienie kapitału Rafako, Portu Praskiego czy w końcu wyprowadzenie poza grupę Elektrimu walorów Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Według J. Syski, to, czy udziały Ery zostały przekazane DT ze szkodą dla wierzycieli - stoi pod znakiem zapytania. Nadzorca odpierał także zarzuty dotyczące Mega Investment. Ponadto, jego zdaniem, nie jest jednoznaczny cel uchwalenia podwyższenia kapitału zakładowego Portu Praskiego, w wyniku którego większościowym udziałowcem tej spółki został Embud (wehikuł posiadający także akcje ZE PAK, co jakiś czas zmieniający właściciela). Nadzorca zapowiedział również wszczęcie "stosownej procedury", jeśli potwierdzi się, że przewłaszczenie akcji Rafako na rzecz spółki Laris miało na celu pokrzywdzenie wierzycieli.

E. Sjoeblom zastąpiła TCF

Gdy Zygmunt Solorz-Żak wchodził do Elektrimu, u jego boku akcje konglomeratu kupowała firma TCF, należąca do Leszka Maciusowicza. Jeszcze w czerwcu tego roku posiadała ona ponad 6 proc. kapitału spółki. 22 czerwca sprzedała część walorów

(zeszła poniżej 5 proc.). Tego dnia kurs konglomeratu szybował w górę, po tym jak syn Elżbiety Sjoeblom Maciej Niebrzydowski dobrze ocenił perspektywy Elektrimu

na łamach prasy.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy