Gdyby doszło do ujednolicenia systemów gwarancji, Komisja Europejska być może uratowałaby towarzystwa mające siedzibę w Polsce przed odpływem klientów do konkurencyjnych firm, które mają siedzibę poza granicami naszego kraju.
Dlaczego zjawisko migracji mogłoby wystąpić? Od wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej możemy kupować polisy na życie także zakładów ubezpieczeń mających siedziby poza granicami Polski. Co prawda, na razie, z tej możliwości – jak twierdzi Paweł Ziemba, prezes Skandii Życie Towarzystwa Ubezpieczeń – korzystają tylko nieliczni, ale to nie oznacza, że w przyszłości sytuacja się nie zmieni.
Dlaczego nasi rodacy nie kupują polis od zakładów spoza Polski? – Prawdopodobnie obawiają się komplikacji, gdyby doszło do sporu dotyczącego polisy. Trzeba znać dobrze język i prawo danego kraju, by sobie w takiej sytuacji poradzić – tłumaczy Sławomir Waleryś, prezes HDI-Gerling Życie TU na Życie.
Prezes Ziemba nie wyklucza, że ten powód w przyszłości zniknie. – Być może więcej towarzystw życiowych będzie działało w Polsce na prawach oddziału. Coraz lepsze wykształcenie i coraz większa mobilność Polaków też prawdopodobnie będą miały na to wpływ – przypuszcza.
Tymczasem bodźcem do tego, by ruszyć po ubezpieczenia za granicę, mogłyby być – oprócz różnic w podatkach – właśnie odmienne warunki gwarancji dla polis życiowych. Często są one zdecydowanie lepsze niż w Polsce – u nas Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny pokrywa roszczenia do wysokości 50 proc. wierzytelności, ale nie wyższej niż 30 tys. euro. Dla porównania: w Wielkiej Brytanii odpowiedni fundusz zapewnia 90 proc. należnego świadczenia.