Na wczorajszej aukcji Ministerstwo Finansów uplasowało dwuletnie papiery o wartości 3,7 mld zł (popyt sięgnął 5,05 mld zł), wobec zakładanej podaży na poziomie 2,5–4,5 mld zł. Tym samym resort odszedł od tegorocznej praktyki sprzedaży maksymalnej puli. Zdaniem analityków decyzja nie powinna dziwić. Ceny uzyskane na przetargu były bowiem niższe niż jeszcze na początku kwietnia. Inwestorzy płacili za „dwulatki” średnio 890,6 zł, co daje średnią rentowność na poziomie 4,802 proc. Poprzednia aukcja zakończyła się wynikami odpowiednio: 893 zł i 4,541 proc.

W takiej sytuacji Ministerstwo Finansów nie zorganizowało aukcji uzupełniającej, która ma zwykle miejsce po udanym przetargu głównym. Do tej pory „dwulatki” były jednymi z najbardziej rozchwytywanych papierów. W lutym i w marcu popyt na nie sięgał kilkunastu miliardów złotych. – Sytuacja w Europie jest cały czas niestabilna, problemy ma nie tylko Grecja. Rentowność będzie więc rosła, szczególnie że była już na niskim poziomie. Problemy mogą potrwać kilka miesięcy – mówi Seweryn Bandura, diler Banku Millennium.

Resort może pozwolić sobie na ograniczenie emisji. Od początku roku MF uplasowało na przetargach papiery już za prawie 74,4 mld zł. Na koniec kwietnia rząd pozyskał z rynku 47 proc. kwoty planowanej na cały rok. Spadające ceny na rynku długu komplikują natomiast planowane już na ten miesiąc wyemitowanie obligacji drogowych przez Bank Gospodarstwa Krajowego.