Postulaty Komisji Nadzoru Finansowego są warte rozważenia i przemyślenia, szczególnie jeżeli chodzi o likwidację licencji doradcy inwestycyjnego. Od wielu lat obserwuję, jak szereg instytucji zatrudnia osoby z takimi uprawnieniami, aby sprostać wymogom ustawowym, niemniej jednak doradcy ci rzadko kiedy pojawiają się w firmie.Także zakres egzaminów państwowych – obejmujących w dużej mierze zagadnienia prawne – każe się zastanowić, czy rzeczywiście doradca jest gwarantem skutecznych porad inwestycyjnych.
Inwestorzy traktują maklera lub doradcę jako wyrocznię i źródło wiedzy o rynku. Nie zawsze słusznie. Samo zdanie egzaminu – nawet jeżeli oceniany przez część osób jako trudny – nie wystarcza bowiem, aby być autorytetem na rynku.
Z licencjonowania zawodu maklera nie rezygnowałbym jednak zbyt szybko. Rzeczywiście, projektując rynek kapitałowy w Polsce, czerpaliśmy z wzorców niemieckiej instytucji maklera kursowego, o charakterze zbliżonym do notariusza czy adwokata. Po kilkunastu latach wzorzec ten jednak się przeżył. Zresztą trudno sobie wyobrazić, aby jakiś makler sam był członkiem giełdy i działał samodzielnie. Niemniej jednak jakaś forma weryfikacji wiedzy jest potrzebna. Osobiście widziałbym to jako egzaminy organizowane przez samo środowisko maklerskie. Sięganie po egzaminy międzynarodowe – jak CFA – wydaje się przesadzone z uwagi na trudność i długi czas ich trwania.
[ramka]
[b]Czytaj też: