Z prezesem Stalexportu Ryszardem Harhalą rozmawia Dariusz Jarosz
Stalexport dopiero w połowie października podpisał przedwstępną umowę sprzedaży 5,5% akcji Polkomtela za 145 mln USD firmie Vodafone AirTouch. Dlaczego tak długo trwały negocjacje z potencjalnymi klientami? Stalexport zapowiadał przecież, że do transakcji może dojść już w I półroczu.Przeciągające się negocjacje wynikały z bardzo skomplikowanej umowy spółki Polkomtel, która nakłada szereg obowiązków na akcjonariuszy w przypadku odsprzedaży akcji. Musieliśmy uzyskać zgodę na taki ruch wszystkich pozostałych udziałowców Polkomtela. Wymagało to wielu zabiegów, bo właściwie akcjonariusze nie byli specjalnie zainteresowani tym, aby Stalexport pozbywał się swego 5,5-proc. pakietu.Poważnym problemem, który skomplikował i wydłużył proces negocjacji, była także wycena pakietu. Skorzystano tutaj z pomocy wynajętych banków inwestycyjnych, które sporządziły własne analizy. Później zaczęły się pertraktacje z akcjonariuszami dotyczące wyznaczenia ostatecznej ceny w oparciu o przygotowaną wycenę. To wszystko wymagało czasu.Czy to prawda, że Stalexport chciał za swój pakiet akcji Polkomtela uzyskać 180 mln USD?Prowadziliśmy dyskusje na temat tego, jaki poziom ceny jest osiągalny i dochodziliśmy mniej więcej do tego właśnie poziomu. Sondowaliśmy też cenę u potencjalnych nabywców. Oczywiście, ostateczna kwota jest kompromisem między oczekiwaniami sprzedającego a ofertą kupującego.Dlaczego to właśnie z Vodafone AirTouch została podpisana przedwstępna umowa? Akcjami byli przecież zainteresowani także inni udziałowcy Polkomtela. Czy to oznacza, że Vodafone zaproponował najlepszą cenę?Mogę powiedzieć tylko tyle, że właśnie ten partner najbardziej zaangażował się w proces negocjacji.Czy - Pana zdaniem - pozostali akcjonariusze Polkomtela skorzystają z prawa pierwokupu? Na podjęcie decyzji mają czas do połowy listopada. Z oficjalnych informacji wynika, że takie plany mają m.in. KGHM i Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Czy już ktoś złożył taką deklarację?Jeszcze nie, ale zainteresowanie tym pakietem jest na tyle duże, że - moim zdaniem - akcjonariusze na pewno skorzystają z prawa pierwokupu. Trudno jednak powiedzieć, w jakiej to będzie skali. Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi zainteresowanymi.Należy się jednak spodziewać, że większość z 5,5-proc. pakietu akcji Polkomtela obejmie Vodafone AirTouch?Nie jestem o tym do końca przekonany.Czy 145 mln USD jest ostateczną ceną, jaką możecie uzyskać za posiadany pakiet, czy też istnieje szansa, że ktoś przebije złożoną przez Vodafone ofertę?Nie spodziewam się, by ktoś zechciał podbijać stawkę ponad tę już wynegocjowaną. Wydaje się, że w obecnych warunkach jest to optymalna cena.Czy - Pana zdaniem - jeszcze w listopadzie dojdzie do zawarcia ostatecznej transakcji sprzedaży?Sądzę, że tak. Jak najszybsze sfinalizowanie transakcji jest naszym celem. Do sprzedaży pakietu na pewno dojdzie w tym roku i muszę zaprzeczyć pojawiającym się spekulacjom, że może ona nie zostać zrealizowana.Inwestycja w Polkomtel była bardzo udana dla Stalexportu. Według wyliczeń PARKIETU, zarobicie na niej netto ok. 330 mln zł. Czy akcjonariusze Stalexportu mogą liczyć w związku z tym na pokaźną dywidendę?Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, zarząd zaproponuje wypłatę dywidendy, która - mam nadzieję - będzie satysfakcjonować akcjonariuszy. O tym, jak będzie ona wysoka, będziemy dyskutować na posiedzeniu rady nadzorczej, by na Zwyczajnym Walnym Zgromadzeniu zaproponować już ostateczną propozycję do zatwierdzenia.Jaka część zysku za 1999 r. może - Pana zdaniem - zostać przeznaczona na ten cel?Za wcześnie o tym mówić. Konkretną wizję będziemy mieli po uruchomieniu płatnej autostrady Katowice-Kraków (co jest planowane na grudzień), po uporządkowaniu aktywów całej grupy kapitałowej, po podjęciu decyzji, jaką działalność inwestycyjną podejmiemy w przyszłym roku oraz po wygaszeniu części kredytów.Czy to prawda, że największy akcjonariusz spółki - EBOR - opowiada się za przeznaczeniem jak największej części zysku (nawet 50%) na dywidendę?Rozmawiamy z bankiem na ten temat już od dłuższego czasu. Myślę, że dojdzie do wyważenia wszystkich interesów. Zarówno dla EBOR-u, Skarbu Państwa, jak i spółki menedżerskiej Merkury ważne jest przede wszystkim to, by Stalexport był spółką stabilną oraz mógł płynnie i dobrze funkcjonować w dłuższym okresie. Wbrew spekulacjom prasowym, nie ma między nami dużych różnic, jeśli chodzi o wielkość wypłaty dywidendy. Chcemy, by była ona na poziomie "zdrowego rozsądku".Spekuluje się, że dywidenda może wynieść nawet 6-12 zł na akcję...Poczekajmy z szacunkami. Wszystko będzie zależało od tego, jakim wynikiem finansowym zamkniemy rok. Bardzo istotny dla inwestorów jest natomiast fakt, że prawo do dywidendy - jak co roku - nabędą 31 grudnia, czyli za dwa miesiące, co jest związane z konstrukcją emisji obligacji zamiennych na akcje. Natomiast zostanie ona wypłacona dopiero w przyszłym roku. Akcje Stalexportu należy zatem trzymać.Po trzech kwartałach Stalexport wykazuje stratę w wysokości 57 mln zł. Jakiego wyniku należy się spodziewać na koniec roku, uwzględniając zysk ze sprzedaży akcji Polkomtela?W dużej części strata ta powstała w wyniku utworzenia rezerw na wątpliwe należności. Wynik na koniec roku będzie więc zależał właśnie od tego, w jakim stopniu odzyskamy należności, a one dotyczą naszej grupy kapitałowej. Są to wierzytelności z tytułu sprzedaży wyrobów hutniczych, a wiadomo, że ten rynek przeżywa trudności. Monitorujemy sytuację i sądzę, że z wieloma wierzytelnościami przed końcem roku sobie poradzimy.Porządkujemy grupę kapitałową. Chcemy doprowadzić do scalenia niektórych spółek handlujących hurtowo wyrobami hutniczymi, by powstały większe jednostki, dysponujące szerszą ofertą i większą swobodą działania. Przeprowadzamy także proces restrukturyzacji zatrudnienia w naszych firmach. Część pracowników będzie zwolniona. Nie mogliśmy tego wcześniej zrobić, gdyż byliśmy związani umowami wynikającymi z pakietów socjalnych. Kupiliśmy wiele spółek z dość dużym majątkiem i gruntami, które nie są wykorzystywane. Zbędne aktywa są i będą sprzedawane. Dzięki temu poprawi się kondycja finansowa tych firm, co będzie miało pozytywny wpływ na zmniejszenie zadłużenia spółek-córek wobec Stalexportu. Kończymy restrukturyzację i modernizację hut, gdzie również redukujemy zatrudnienie, co oczywiście wiąże się z kosztami związanymi z wypłatą odpraw.Po obniżeniu kosztów, zakończeniu inwestycji i dojściu do pełnych mocy produkcyjnych huty będą bardziej konkurencyjne. Wytwarzać będą taniej lepsze produkty. Wszystko to powinno wpłynąć na umocnienie pozycji Stalexportu. Na ukończeniu są prace związane ze zmianą organizacji firmy i logistyki, prowadzone przy współpracy z Arthur Andersen. Te wszystkie elementy powinny zwiększyć mobilność funkcjonowania Stalexportu w trudnych warunkach rynkowych, w jakich działamy.Polska branża hutnicza znajduje się w stanie zapaści już od dłuższego czasu. Dodatkowo kłopoty spotęgował kryzys azjatycki. Nadprodukcja stali na rynkach światowych i sprzedaż po cenach dumpingowych doprowadziły do drastycznego obniżenia marż. Wszystkie huty posiadane przez Stalexport (m.in. Ostrowiec, Szczecin, Elstal) zanotowały w 1998 r. stratę. Czy jesteście w stanie sami poradzić sobie z kryzysem?W ostatnich latach Stalexport bardzo duże środki przeznaczył na inwestycje związane z modernizacją hut. Ten wysiłek nie jest jeszcze przez nas dyskontowany, ale wkrótce będzie, gdy tylko dojdziemy do pełnego wykorzystana zdolności produkcyjnych. W każdym razie 2/3 drogi mamy już za sobą. Jeśli nastąpi odwrócenie niekorzystnego trendu na rynku stali i wzrośnie zużycie, to jestem optymistą. Obecnie nie potrzebujemy strategicznego partnera, ale po uporządkowaniu całej struktury z pewnością będziemy atrakcyjną firmą dla tego, kto chciałby się zaangażować w Stalexport.Prowadzony proces inwestycyjny spowodował wzrost zobowiązań spółki. Po trzech kwartałach br. wynoszą one już 750 mln zł. Drugie tyle to zadłużenie spółek zależnych i poręczenia kredytowe. W jakim stopniu sprzedaż akcji Polkomtela pozwoli Wam na redukcję zobowiązań?Chcemy, by w przyszłym roku zadłużenie było niższe o połowę i jest to realne założenie. Poprawi się nasz standing w oczach analityków. Analizując strukturę bilansu okazuje się, że "ciągną nas w dół" przede wszystkim koszty obsługi zobowiązań. Po uporządkowaniu naszego zadłużenia i wygaszeniu części kredytów powinniśmy wyjść na prostą.W 1997 r. wyemitowaliście 5-letnie obligacje zamienne na akcje o wartości 50 mln zł (cena zamiany - 42,45 zł). Do tej pory z rynku wtórnego udało się Stalexportowi skupić ok. 30% papierów. Czy będziecie kontynuować ten proces?Wszystko zależy od ceny. Dzięki skupieniu z rynku i umorzeniu 30% obligacji już znacznie oddłużyliśmy spółkę. Proces ten chcemy kontynuować.Czy to nie jest tak, że sprzedaż akcji Polkomtela wybawiła Stalexport od poważnych kłopotów, a nawet upadłości?Jest to bardzo przesadzona obawa. Stalexport ma jeszcze tyle wartościowych aktywów, które kupowaliśmy kiedyś po niskich cenach, że i bez Polkomtela moglibyśmy sobie poradzić z tym problemem. Ale po to inwestowaliśmy w Polkomtel czy też np. w autostrady, by mieć z tego zyskowną rezerwę.Ile zainwestowaliście w autostradę Katowice-Kraków i kiedy spodziewacie się pierwszych wpływów z jej uruchomienia?Ponad 40 mln zł zainwestowaliśmy ze środków własnych. Pierwsze wpływy już do nas trafiły, gdyż odstąpiliśmy koncesję na prowadzenie wzdłuż autostrady stacji benzynowych. Z tego tylko tytułu do Stalexportu "wróciło" 20 mln zł. Część inwestycji realizujemy w oparciu o kredyt kupiecki dostawcy sprzętu. Obecnie na ukończeniu są prace związane z I etapem przedsięwzięcia (budowa placów poboru opłat, Centrum Eksploatacji i Utrzymania Autostrady oraz budowa Miejsc Obsługi Podróżnych). II etap obejmuje inwestycje związane z ochroną środowiska. Prawdopodobnie w grudniu zaczniemy pobierać pierwsze opłaty za przejazd autostradą. Poprawić to powinno wskaźniki płynności naszej firmy.Czy nadal uważacie, że to przedsięwzięcie będzie dla Stalexportu dochodowe?Pod względem atrakcyjności lokalizacji jest to jeden z najlepszych odcinków w Polsce. Autostrada łączy liczącą 3 mln mieszkańców aglomerację śląską z aglomeracją krakowską (1,5 mln mieszkańców) oraz dwa lotniska. Nasze dochody będą przede wszystkim zależeć od natężenia ruchu oraz kosztów utrzymania drogi. Jestem przekonany, że będzie to dla nas dochodowy interes. Nie jest to tylko moja opinia, ale także współpracujących z nami firm zagranicznych, które mają już spore doświadczenie, jeśli chodzi o realizację tego typu przedsięwzięć.W jakiej części wpływy z opłat będą trafiać na konto Stalexportu?W pierwszej kolejności opłata ta ma pokryć koszty obsługi autostrady. Reszta trafi na konto Stalexportu. Z tego część pieniędzy będzie przeznaczona na pokrycie kredytu zaciągniętego w związku z realizacją tego projektu.Czy szacujecie, że już w pierwszym roku wpływy przewyższą koszty obsługi drogi i koszty kredytu?Tak jest to skalkulowane. Już w pierwszym roku powinniśmy osiągnąć zyski z tej inwestycji.Stalexport zamierza pozbyć się niektórych aktywów. Czy oznacza to, że możliwa jest sprzedaż udziałów w wybranych hutach?Chcemy zracjonalizować nasz stan posiadania. Jesteśmy daleko zaangażowani w "wyjście" z Huty Gliwice, gdzie kończy się postępowanie układowe. Zmodernizowany Ostrowiec i zmodernizowany Elstal Łabędy pozostaną w naszej grupie. Druga z tych hut będzie docelowo produkować wysokiej jakości blachy na potrzeby motoryzacji. Zastanawiamy się nad Hutą Szczecin. Jest ona położona na bardzo atrakcyjnym terenie. Zajmuje powierzchnię 40 ha razem z częścią portu. Aktualizujemy wycenę majątku tej huty i mamy zamiar poddać ją głębokiej restrukturyzacji w zakresie majątku finansowego.W opinii analityków, oprócz udziałów w Polkomtelu i zaangażowania w autostradę, rodzynkiem Stalexportu jest sieć sprzedaży, i to ona ma największą wartość dla zagranicznych producentów stali.To prawda, mamy ponad 50 punktów sprzedaży w całym kraju. Sieć ta będzie nadal modernizowana. Rozmawiamy z dwoma zachodnimi koncernami na temat unifikacji sieci sprzedaży pod kątem usług dla finalnego klienta.Dziękuję za rozmowę.
.