Polski rząd obiecał kiedyś zatrudnionym w koncernie Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, że dostaną akcje pracownicze. Teraz przedstawiciel polskiego rządu mówi: to już nieaktualne. Obietnice były "niepotrzebnym rozbudzaniem nadziei".
Wyjaśnić tu należy, że obiecującym był gabinet popierany przez SLD, a obietnic dotrzymać nie chce koalicyjny gabinet PiS, LPR i Samoobrony.
I co z tego? - powie ktoś. Na przykład sfrustrowany pracownik PGNiG. - Przecież w Polsce jest ciągłość władzy! Otóż obawiam się, że takie rozumowanie może zostać łatwo podważone przez dzisiejsze elity władzy. Dla nikogo bowiem nie ulega wątpliwości, że gabinety Leszka Millera, a potem Marka Belki rządziły III Rzecząpospolitą. Później były wybory, które - pod sztandarami budowy IV RP - dały władzę Prawu i Sprawiedliwości. Czy jednak sformowany zaraz potem gabinet Kazimierza Marcinkiewicza był już pierwszym rządem nowej Rzeczypospolitej? Czy może jest nim dopiero rada ministrów kierowana przez Jarosława Kaczyńskiego? Dotychczas nie było to pewne. Teraz jest.
Tak jednoznaczne odżegnanie się od obietnic poprzedniej ekipy oznacza, że ciągłość władzy przestała istnieć. Przynajmniej dla 61 tysięcy pracowników i emerytów PGNiG.
W poprzedniej epoce sfrustrowani pracownicy wielkich firm państwowych potrafili, demonstrując w stolicy, wywalczyć swoje. Czy w nowej będzie inaczej? Przekonamy się już niedługo. Pracownicy PGNiG w tym tygodniu przyjadą do Warszawy.