Nie gaśnie euforia na rynku budownictwa

Trend wzrostowy w branży budowlanej potrwa dłużej, niż można się spodziewać na podstawie wygórowanych wycen spółek

Aktualizacja: 22.02.2017 21:12 Publikacja: 02.04.2007 08:29

Od prawie ośmiu miesięcy roczne tempo wzrostu obliczanego przez nas indeksu branży inżynieryjno-konstrukcyjnej nie spada poniżej 150 proc. Ostatnio znowu zbliża się nawet do 200 proc. W szczytowym momencie w grudniu ub.r. tempo przekraczało aż 250 proc. Podobną silną i długotrwałą hossą nie może się obecnie pochwalić żadna inna branża. Wśród 14 największych spółek budowlanych o przychodach powyżej 150 mln zł (w skład branży wchodzi łącznie 27 firm), niemal wszystkie mogą się poszczycić roczną stopą zwrotu przekraczającą 100 proc.

O bezprecedensowym tempie zwyżki świadczy też odchylenie indeksu od rocznej średniej kroczącej, które od początku roku przekracza 50 proc. Obecnie jest bliskie aż 80 proc. To oznacza, że tempo zwyżki zbliża się do poziomu, przy którym zapali się lampka ostrzegawcza. W końcu lutego, kiedy indeks znalazł się 84 proc. powyżej średniej, wywołało to korektę spadkową o ponad 11 proc. Z kolei w kwietniu ub. r. odchylenie sięgnęło 86 proc., po czym kursy spółek budowlanych spadły przeciętnie o 20 proc. Jak widać, mimo że budowlana hossa wymyka się wszelkim dotychczasowym normom dla tej branży, to i tak znaleźć można reguły nią rządzące.

Nawet jeśli zgodnie z tymi prawidłowościami kursy spółek budowlanych czeka w nadchodzących tygodniach korekta o kilkanaście procent, to nie będzie to jeszcze równoznaczne z zakończeniem długoterminowej hossy. Do wyobraźni inwestorów przemawia choćby perspektywa napływu środków unijnych, które powinny zapewnić budownictwu wieloletnie kontrakty. Na początku stycznia analitycy Domu Inwestycyjnego BRE Banku szacowali, że przez następne dziesięć lat branża ma szansę na rozwój dwukrotnie szybszy niż wzrost PKB.

Jest drogo...

Na razie oczekiwania analityków i inwestorów spełniają się w stosunkowo niewielkim stopniu, biorąc pod uwagę dotychczasowe wyniki finansowe spółek. Faktem jest, że wiele z nich już teraz notuje dwucyfrowe roczne tempo wzrostu zysków, ale niemała część dopiero stosunkowo niedawno wyszła ze strat lub nie może się pochwalić dużymi zyskami. Przykładowo: rentowność sprzedaży Budimeksu - lidera w sektorze pod względem przychodów - to symboliczne 0,1 proc. Wygórowane oczekiwania dotyczące poprawy zysków w przyszłości i rosnące skokowo notowania akcji w starciu z mało zadowalającymi dotychczasowymi osiągnięciami spółek doprowadziły do wywindowania wycen. Przeciętny wskaźnik C/Z w branży jest bliski 45, a można znaleźć firmy o jeszcze wyższych wycenach. Sztandarowym przykładem jest Budimex z C/Z bliskim 680.

Optymistyczne prognozy analityków, wygórowane oczekiwania inwestorów, gwałtowna zwyżka kursów akcji i wysokie wyceny, a jednocześnie pojawiające się pierwsze zagrożenia (w tym przypadku należy do nich presja na wzrost płac oraz perspektywa podwyżek stóp procentowych, których niski poziom jest na razie kołem zamachowym hossy) - to zwykle objawy rosnącej bańki spekulacyjnej. Na myśl przychodzi porównanie z hossą na rynku spółek technologicznych i informatycznych z lat 1999-2000, która również napędzana była hurraoptymistycznymi prognozami zysków. Każda bańka grozi prędzej czy później krachem.

...ale to nie nowość

Na szczęście dla posiadaczy akcji spółek budowlanych hossa w tej branży wydaje się mieć bardziej namacalne fundamenty, niż było to w przypadku boomu internetowego. Nawet jeśli wyceny spółek są zdecydowanie zbyt wygórowane, to trzeba zauważyć, że to samo można było powiedzieć już wiele miesięcy wcześniej. Jak widać na wykresie, przeciętny C/Z dla pięciu największych firm budowlanych wynosi obecnie tyle samo co przed rokiem, czyli ponad 70. Taki jego poziom przed rokiem wcale nie przeszkodził w tym, by kursy spółek podskoczyły po kilkadziesiąt procent. Co więcej, C/Z był już nawet zdecydowanie wyższy niż obecnie - w sierpniu przekraczał 100.Jak widać na wykresie, w momencie publikacji coraz lepszych wyników finansowych wskaźnik C/Z jest w ostatnich kwartałach za każdym razem rewidowany w dół. To samo dotyczy wskaźnika cena/zysk operacyjny. Gdyby zatem próbować odpowiedzieć na pytanie, czy obecne wyceny są gwarancją zatrzymania budowlanej hossy, to odpowiedź musiałaby być negatywna.

Z tych względów nie można stwierdzić, że jest już najwyższy czas na pozbycie się akcji spółek budowlanych. Z tym warto poczekać do takiej korekty, która z punktu widzenia analizy technicznej zagroziłaby długoterminowemu trendowi wzrostowemu. Inna sprawa to odpowiedź na pytanie, czy wciąż warto kupować te walory. Podejmując taką decyzję warto mieć świadomość, że ceną za potencjalne dwucyfrowe zyski może się okazać dwucyfrowa strata w razie trudnego do przewidzenia załamania dotychczasowego trendu.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy