Ledwie wzmianka, że I&B System rozważa podjęcie działalności deweloperskiej, wystarczyła, żeby kurs informatycznej firmy na wtorkowej sesji wystrzelił w górę o 64,7 proc. Spółka od kilku lat chciała pozbyć się balastu zbędnego majątku, który nie przynosił jej żadnych dochodów. Nagle jednak okazało się, że kilka niewielkich biurowców zlokalizowanych w Sieradzu, Łodzi i Zabrzu oraz działka w Kołbaskowie są wyjątkowo cennym aktywami.

Tak przynajmniej uważają inwestorzy giełdowi. Kupują na wyścigi akcje I&B Systemu, zapominając, że od rozpoczęcia działalności deweloperskiej do zarabiania na niej jest bardzo daleka droga. Spółka nie ma żadnych kompetencji w prowadzeniu tego typu projektów. Jej prezes przyznaje, że komunikat o rezygnacji ze sprzedaży nieruchomości należy odbierać jedynie jako zaproszenie dla potencjalnych partnerów do rozmów o rozpoczęciu biznesu deweloperskiego, a nie jako informację, że taka działalność już jest prowadzona. Dla specjalistów to duża różnica. Dla laików, a tacy pewnie kupowali wczoraj papiery I&B Systemu, oba pojęcia wydają się tożsame.

Tymczasem rzeczywistość może być o wiele mniej różowa. Obiekty należące do I&B Systemu zlokalizowane są na terenach w przemysłowych częściach miast. Nie można tam zbudować luksusowych apartamentów i sprzedać z olbrzymią marżą. Zresztą, jak duże może być zainteresowanie mieszkaniami o podwyższonym standardzie w Sieradzu? Graczom giełdowym, a może lepiej użyć określenia spekulantom, wydaje się to nie przeszkadzać. Czas pokaże, czy nadzieje pokładane w budowlanym biznesie I&B Systemu nie były przesadzone.