Komisja Nadzoru Finansowego zapewnia, że uważnie przygląda się przypadkom, w których firmy zapowiadające przejęcie lub połączenie z innym podmiotem zwlekają z realizacją planów lub je odwołują. Ostatnio dotyczy to Swarzędza.
Sprzedawali akcje
W marcu szefowie Pagedu Meble i Swarzędza zapowiadali, że chcą aliansu. Strony zapewniały, że zależy im, by szybko podpisać list intencyjny. Połączenie miało przynieść wiele korzyści. Jednak rada nadzorcza Swarzędza na ostatnim posiedzeniu zadecydowała, że w związku z programem rozwoju (znanym przed zapowiadanym połączeniem) fuzja nie jest spółce potrzebna. Od czasu gdy rynek dowiedział się o planach połączenia firm do czasu ich odwołania członkowie RN Swarzędza korzystali jednak ze zwyżki notowań. Sprzedali ponad 180 tys. akcji, zgarniając za nie ponad 252 tys. zł. - Zbadamy, kto na tym skorzystał - mówi Łukasz Dajnowicz z KNF.
Edmund Mzyk, były prezes i główny akcjonariusz Pagedu (właściciel Paged Meble), twierdzi, że Swarzędz odstraszyły kary umowne. Groziły stronie, która odwołałaby połączenie. - Przygotowanie spółki do fuzji niesie ze sobą koszty. Paged chciał mieć pewność ich celowości - mówi E. Mzyk. Jego zdaniem, Swarzędzowi nie zależało na fuzji, tylko na liście intencyjnym, by z sukcesem przeprowadzić dziewiątą emisję akcji (Swarzędz planuje emisję 74,9 mln papierów i liczy na 45-48 mln zł z ich sprzedaży).
Innego zdania jest Włodzimierz Ehrenhalt, prezes Swarzędza. - Wysłałem swoją wersję listu intencyjnego. Paged na nią nie odpowiedział. W międzyczasie rada nadzorcza stwierdziła, że w sytuacji gdy spółka ma przed sobą świetlaną przyszłość, fuzja nie jest konieczna. Jeśli Paged chce mieć nasze akcje, zawsze może kupić je na rynku - mówi prezes.