Obligacje niepokoją

Amerykańskie indeksy cały czas wspinają się na coraz wyższe poziomy. Tymczasem w otoczeniu rynkowym zaczynają się pojawiać pewne niepokojące zjawiska. Jednym z tych zwracających największą uwagę jest szybki marsz w górę rentowności obligacji. Dochodowość amerykańskich 10-letnich papierów skarbowych skoczyła ostatnio powyżej 4,80 proc. wobec 4,65 proc. w połowie miesiąca. Tym samym znalazła się najwyżej od blisko czterech miesięcy. Co może to oznaczać

dla rynku akcji? Od ponad roku widać odwrotną zależność między

rentownością 10-latek, a trendami, w jakich podąża indeks S&P 500. Szybkiemu wzrostowi notowań akcji w USA między czerwcem i listopadem ub.r. towarzyszyło konsekwentne

obniżanie się dochodowości

obligacji. Kiedy doszło do jej odbicia w grudniu i styczniu,

trend wzrostowy S&P 500 co prawda jeszcze się nie zakończył, ale wyraźnie stracił impet. Zgodnie z tą prawidłowością również obecnie należałoby się spodziewać spowolnienia hossy na rynku akcji. Wnioski te układają się w całość z tym, o czym pisałem wczoraj - iż 50-sesyjne

tempo wzrostu S&P 500 osiągnęło skrajnie wysoki poziom na tle ostatnich lat.

Mimo że wzrost rentowności obligacji na krótką metę może

zaszkodzić hossie, to jednak

w dłuższej perspektywie powody tego wzrostu wydają się sprzyjać

posiadaczom akcji. Rzecz w tym, że rynek obligacji jest daleki

od obaw przed recesją, a zdaje się raczej obstawiać odbicie

w gospodarce amerykańskiej. Jeśli tak faktycznie się stanie, to nawet wzrost stóp procentowych nie przeszkodzi w kontynuowaniu hossy. Warto zwrócić uwagę,

że rentowność 10-latek praktycznie zrównała się z dochodowością papierów 2-letnich. Różnica między

tymi wartościami jest uważana za miarę tego, jak inwestorzy postrzegają perspektywy gospodarki. Jeszcze pod koniec ub.r. 2-latki były wyraźnie bardziej dochodowe

niż 10-latki, co było sytuacją nietypową i świadczącą o obawach przed spadkiem stóp procentowych w przyszłości.