Przewaga dużych spółek nie trwała długo. Po wtorkowym dość zaskakującym wyskoku, wczoraj WIG20 stracił 1,8 proc. i powrócił do poziomu niewiele odbiegającego od poniedziałkowego zamknięcia. W dół pociągnęły indeks banki, które dzień wcześniej były motorami zwyżki. Czyli krótko mówiąc - nic nowego. Z punktu widzenia analizy technicznej sytuacja WIG20 jest obecnie wyjątkowo niejednoznaczna, co skłania raczej do wstrzymania się z decyzjami. Indeks znajduje się pomiędzy dwoma kluczowymi poziomami - majowym dołkiem (3479 pkt) i szczytem (3697 pkt).
Jedyny optymistyczny wniosek płynący z tej sytuacji jest taki, że jeśli indeks zdoła utrzymać obecne poziomy, to uda mu się obronić przed spadkiem swojego rocznego tempa do zera. To efekt obniżającej się bazy porównawczej. Przed rokiem WIG20 ostro spadał, więc utrzymanie rocznej dynamiki na stałym poziomie lub nawet jej podwyższenie nie jest obecnie problemem. Prawdziwy test nadejdzie dopiero w połowie czerwca, kiedy to baza porównawcza zacznie szybko się zwiększać. Spadek rocznego tempa WIG20 (obecnie wynosi ok. 10 proc.) do zera skłaniałby do pytania, czy wciąż mamy na rynku dużych spółek hossę.
Uwagę zwraca fakt, że notowania dużych spółek zachowują się słabo nie tylko na tle "średniaków" i "maluchów", ale również w porównaniu z innymi rynkami wschodzącymi. Podczas gdy WIG20 ma problemy z odbiciem od niedawnego dołka, to indeks MSCI Emerging Markets bije rekordy. W efekcie różnica rocznych zmian obu indeksów oscyluje w ostatnich dniach wokół minus 10 pkt proc. To oznacza wyjątkową relatywną słabość naszego rynku. Ostatnio WIG20 pozostawał tak daleko w tyle za innymi emerging markets w sierpniu ub.r. Na szczęście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Z kontrariańskiego punktu widzenia tak znaczna różnica rocznych stóp zwrotu może zapowiadać powrót naszego rynku do łask inwestorów, przynajmniej na krótką metę. To układałoby się w całość ze wspomnianym wcześniej możliwym spadkiem rocznego tempa WIG20 do zera. Czyżby ewentualne odbicie od tego poziomu miało stać się przełomem, podobnie jak w połowie 2004 r.?