Rozkręca się największa bitwa w dziejach bankowości. Konsorcjum trzech banków w składzie Royal Bank of Scotland, Santander i Fortis przystąpiło do batalii o kontrolę nad holenderskim ABN Amro. Jego akcjonariuszom proponują 71,1 miliarda euro (95,6 mld dolarów), czyli 38,40 euro za jeden walor. Ta oferta jest o 10 proc. wyższa od zaakceptowanej już przez kierownictwo ABN Amro propozycji brytyjskiego banku Barclays. 79 proc. ceny trójka chce zapłacić gotówką, natomiast Barclays udziałowcom ABN Amro proponuje wyłącznie swoje akcje.
Kluczowy LaSalle
Z punktu widzenia managementu holenderskiego banku oferta Barclays jest korzystniejsza. Zapewnia ABN Amro, bankowi z 183-letnia tradycją, jakąś formę kontynuacji działalności. Kierownictwa obu instytucji umówiły się już, że siedziba nowej firmy będzie w Amsterdamie, skąd swoją ekspansję na rynki ponad 50 państw rozpoczął ABN Amro. Uzgodniono też, że dyrektorem generalnym zostanie John Varley, szef Barclays, przewodniczącym rady nadzorczej zaś będzie przedstawiciel ABN Amro.
Oferta Royal Bank of Scottland i jego sojuszników jest ciekawsza dla udziałowców zainteresowanych wyłącznie aspektem finansowym. RBS nie ukrywa, że jeśli przejmie ABN Amro, to holenderski bank zostanie pokrojony na kawałki.
Santandera interesują aktywa włoskie i brazylijskie, Fortisa zaś belgijskie i holenderskie. Magnesem dla Szkotów z RBS jest należący do ABN Amro chicagowski bank LaSalle, który ma dwunastą sieć detaliczną w Stanach Zjednoczonych. Royal Bank of Scotland, drugi na rynku brytyjskim, pod wodzą agresywnego menedżera Freda Goodwina, właśnie na tym rynku chce podjąć walkę ze swoimi głównymi konkurentami.