Ceny mieszkań rosną w szaleńczym tempie. W największych aglomeracjach Polski metr kwadratowy zdrożał od 2004 r. o przeszło 100 procent. Zaczęło się od Warszawy. Później gorączka cenowa ogarnęła Kraków, Wrocław, Trójmiasto. Pod koniec 2006 r. ożywiły się rynki Łodzi i Poznania.
- To nie koniec. Prognozy pokazują, że kolejne lata przyniosą dalszy wzrost cen. O ile w dużych miastach będzie on już na niższym, stabilnym poziomie, o tyle ceny w nieco mniejszych miastach (Szczecinie, Kielcach, Katowicach, Olsztynie, Bydgoszczy, Kołobrzegu) mogą piąć się zdecydowanie szybciej - twierdzi Paweł Grząbka, członek zarządu spółki CEE Property Group, która bada polski rynek nieruchomości i doradza w inwestowaniu.
Ciągle brakuje 1,5 mln mieszkań
Dlaczego ceny lokali rosną? Odpowiedź jest prosta: jednym z powodów wzrostu jest ogromna nadwyżka popytu nad podażą nowych mieszkań. - W Polsce buduje się nieco ponad 100 tys. mieszkań rocznie i nic nie wskazuje na to, żeby ta sytuacja się szybko zmieniła - mówi Paweł Grząbka. - Na przeszkodzie stoją uwarunkowania prawno-administracyjne, które utrudniają dostęp do gruntów i wydłużają czas realizacji inwestycji. Szacunkowe dane pokazują, że w naszym kraju brakuje aż 1,5 mln mieszkań. Ograniczona oferta projektów deweloperskich sprawia, że te, które pojawiają się na rynku, cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem. Zdecydowana większość mieszkań sprzedawana jest jeszcze przed ukończeniem budowy - zaznacza ekspert CEE Property Group.
Duże pieniądze za dobre miejsce