- Jeśli zaciągamy kredyt w walucie obcej, musimy liczyć się z ryzykiem wzrostu jej kursu. Z drugiej strony, rata kredytu we frankach szwajcarskich (CHF) jest ciągle wyraźnie niższa niż w walucie rodzimej, a możliwe dalsze podwyżki stóp procentowych w Polsce przez Radę Polityki Pieniężnej tę dysproporcję prawdopodobnie jeszcze zwiększą - zaznacza Aleksandra Łukasiewicz, dyrektor ds. produktów bankowych w Open Finance.
Zdaniem doradców finansowych, w aktualnej sytuacji na znaczeniu zyskuje zasada, że kredyt walutowy powinien być kredytem długoterminowym.
- Na popularności zyskują kredyty długie, nawet 50-letnie, w których wypadku ryzyko walutowe jest częściowo niwelowane. Oczywiście, należy liczyć się z okresowymi wahaniami raty, ale w ogólnym rozrachunku łączny koszt tego kredytu powinien być niższy niż kredytu w złotych - uważa dyrektor Łukasiewicz.
Przykładowo, dla 10-letniego okresu spłaty - przy założeniu stałości oprocentowania w złotych i frankach szwajcarskich - jednorazowy skok kursu zaraz po rozpoczęciu spłaty, wyrównujący koszt oprocentowania - to 2,5 proc., dla kredytu 30-letniego - 2,75 proc., a 45-letniego - 3,0 proc. O ile dla kredytu 10-letniego taki średni poziom jest możliwy, o tyle dla kredytu 30-letniego już mało realny.
- Osoby, które posiadają kredyty w walucie obcej, powinny zadać sobie pytanie: jak długo jeszcze zamierzają spłacać kredyt? - mówi Aleksandra Łukasiewicz. - Jeśli w najbliższej przyszłości zamierzają sprzedać nieruchomość czy też spłacić kredyt, to przewalutowanie pozwoli im już teraz zrealizować osiągnięty zysk. W wypadku kredytów, które będą spłacane jeszcze przez najbliższych kilkanaście lub kilkadziesiąt lat, trzeba pamiętać o tym, że w wypadku kredytu na 100 tysięcy CHF, mimo zmniejszenia kapitału do spłaty, miesięczna rata po przewalutowaniu będzie wyższa o około 200 złotych - wylicza.