Kurs akcji największej w Europie firmy energetycznej E.ON z Duesseldorfu ostro ruszył w górę, kiedy spółka poinformowała, że na wykup własnych walorów (buy back) przeznaczy 7 miliardów euro.

Jednocześnie E.ON, który zamierza budować gazociąg północny po dnie Bałtyku, ogłosił ambitny program inwestycyjny. Do 2010 r. chce zainwestować 60 mld euro, by rozszerzyć skalę działania i osiągnąć planowane tempo wzrostu w Europie i "regionach sąsiednich".

Do końca bieżącej dekady niemiecki kolos zamierza zwiększyć zdolności produkcji energii o 50 proc. W 2010 roku EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja) ma osiągnąć poziom 12,4 miliarda euro, wobec 8,4 mld euro w roku ubiegłym. Rocznie ten wynik ma się się powiększać o 10 proc. W I kwartale 2007 r. zysk EBITDA zwiększył się o 50 proc., wynik netto zaś w stosunku do tego samego okresu przed rokiem wzrósł sześciokrotnie. Marcus Schenck, dyrektor finansowy E.ON, podkreślił, że o dynamice wyniku zdecydowały większa sprzedaż gazu naturalnego oraz inwestycje na rynku kapitałowym.

E.ON, podobnie jak jego krajowy konkurent RWE (właściciel warszawskiego STOEN-u) i inni energetyczni potentaci, rozgląda się po kontynencie w poszukiwaniu firm do przejęcia. E.ON dwukrotnie przegrał takie batalie. W 2005 r. Niemcom nie udało się przejąć Scottish Power, a niedawno ponieśli porażkę w batalii o Endesę. Teraz E.ON skoncentruje się na Europie Środkowo-Wschodniej, gdzie będzie inwestował i kupował.

Bloomberg