Rosja nie odetnie dostaw ropy i gazu do Europy. Będziemy ściśle wypełniać zobowiązania podjęte w umowach - stwierdził rosyjski premier Władimir Putin. Zaprzeczył tym samym piątkowym doniesieniom brytyjskiego dziennika "The Daily Telegraph" mówiącym o tym, że Kreml przygotowuje się do ograniczenia lub całkowitego wstrzymania przepływu ropy na Zachód rurociągiem Przyjaźń. Krok ten byłby odpowiedzią Moskwy na ewentualne, związane z wojną w Gruzji sankcje nałożone na Rosję. Decyzja o nich mogła zostać podjęta na wczorajszym nadzwyczajnym szczycie Unii Europejskiej. Zachodnie mocarstwa uznały jednak, że UE nie powinna zbytnio karać Kremla.
Przewaga Ostpolitik
To wydanie "Parkietu" zostało zamknięte zanim znane były dokładne ustalenia unijnego szczytu. W projekcie deklaracji tego spotkania nie znalazła się ani jedna konkretna zapowiedź sankcji. Zagrożono w niej Moskwie jedynie "uważnym, dogłębnym przeanalizowaniem relacji". Deklaracja ta uzależnia dalszą współpracę od wypełniania przez Rosję warunków zawieszenia broni w Gruzji.
Już z samych zapowiedzi europejskich przywódców wygłaszanych przed szczytem wynikało, że nie chcą oni "palić mostów" z Kremlem. - Nie powinniśmy zrywać dialogu z Rosją - ogłosiła niemiecka kanclerz Angela Merkel. Włoski minister spraw zagranicznych Franco Frattini określił Rosję jako "strategicznego partnera" UE. Szef czeskiego MSZ Karel Schwarzenberg, mimo że jest nastawiony progruzińsko, stwierdził, że sankcje nie będą skutecznym środkiem nacisku na Kreml. Najbardziej radykalną propozycją ukarania Moskwy był brytyjski postulat wstrzymania rozmów w spra- wie umowy o partnerstwie między UE a Rosją, dotyczącej głównie relacji handlowych.
Wzajemna gra nerwów