[b]Rząd planuje cięcia w programie budowy dróg. Dla spółek budowlanych oznaczać to może problemy...[/b]
Cięć wydatków budżetowych na drogi należało się spodziewać ze względu na znaczny deficyt finansów publicznych. To niestety duży problem dla sektora. Zalecamy więc niedoważanie. W 2010 roku budownictwo rosło dzięki nowym projektom infrastrukturalnym finansowanym z pieniędzy budżetowych i unijnych. Powoli zaczyna się rozwijać budownictwo mieszkaniowe, ale zlecenia z tego kierunku nie zrekompensują strat wynikających z cięcia projektów rządowych. Część spółek miało nadzieję na kontrakty w energetyce. Niestety odsuną się one w przyszłość. Polska nie uzgodniła bowiem z Brukselą limitów emisji CO2 dla nowych elektrowni. A bez tego żaden biznesplan nie będzie wiarygodny. Inwestycje może ograniczyć także tendencja przerzucania deficytu rządowego na spółki energetyczne. Jakby tego było mało, mamy do czynienia ze wzrostem kosztów materiałów budowlanych – zwłaszcza stali i kruszyw istotnych w kontraktach drogowych. Część z nich, podpisywanych w okresie wojny cenowej, przyniesie pewnie straty. Widać to już po ujemnym cash flow operacyjnym niektórych podmiotów.
[b]Na GPW, NewConnect i Catalyst wchodzą coraz to nowe spółki deweloperskie. Czy rzeczywiście mieszkania dadzą zarobić?[/b]
Deweloperka mieszkaniowa wyszła już z dołka. Ale nie wróciła do sytuacji z 2006 r., kiedy rynek dosłownie szalał. Problem w tym, że po odbiciu popytu znowu wszyscy zaczęli budować. Spodziewałbym się wkrótce nawisu podażowego. Popyt na mieszkania nie rośnie bowiem tak dynamicznie, a zmiana była częściowo możliwa dzięki efektowi skali. Co gorsza, rząd chce się wycofać z programu „Rodzina na swoim”. Najgorsze sektor deweloperski ma już za sobą, ale nie oczekiwałbym po nim zbytnich przyrostów.