Członkowie zarządów TFI przyznają, że ubiegłoroczny wzrost bazy aktywów funduszy pozwolił – przez zwyżkę przychodów towarzystw z tytułu opłaty za zarządzanie – zwiększyć pulę na nagrody.
W uproszczeniu średnioroczna wartość aktywów w 2010 r. to ok. 100 mld zł. Wartość majątku rosła zarówno na skutek zwyżki wartości jednostek, jak i wpłat klientów, które dały netto ok. 10 mld zł nowego kapitału w całym roku.
Dla porównania – w 2009 r. średnioroczna wartość aktywów to ok. 80 mld zł wobec ok. 100 mld zł w 2008 r. (wówczas jednak aktywa z miesiąca na miesiąc topniały). W 2009 r. stopy zwrotu funduszy dały także spory przyrost majątku, jednak saldo wpłat i wypłat było mniejsze, rzędu 3 mld zł. W 2008 r. z TFI klienci wypłacili netto blisko 30 mld zł, a dodatkowo stopy zwrotu najczęściej były ujemne.
– W 2010 r. nie tylko pula bonusów była wyższa niż choćby rok wcześniej, ale i podejście zarządów TFI się zmieniło. Ponieważ generalnie na rynku finansowym panuje większy optymizm, zarządy nie są pod presją, by zaciskać pasa w obawie o przyszłość – komentuje prezes jednego z TFI.
W dobrych czasach dla branży, szczególnie w 2007 r., dobrzy zarządzający, z doświadczeniem i nazwiskiem, dostawali nawet ponad 100 proc. rocznego wynagrodzenia, co dawało niejednokrotnie ponad 400 tys. złotych brutto. Zarządzający nie z pierwszych stron gazet – ok. 20–30 proc. wynagrodzenia, co dawało niekiedy ok. 50 tys. zł brutto. W poprzednich dwóch latach nagrody były znacznie mniejsze, a wynagrodzenia podstawowe często zostawały obcięte. W wielu wypadkach jeszcze nie wróciły do poprzednich poziomów.