Spółka roku – 2010 - nominacje

Aktualizacja: 27.02.2017 02:02 Publikacja: 02.03.2011 11:47

Jerzy Marciniak, prezes spółki Azoty Tarnów

Jerzy Marciniak, prezes spółki Azoty Tarnów

Foto: PARKIET, Małgorzata Pstrągowska MP Małgorzata Pstrągowska

 

 

Jerzy Marciniak, prezes

Spółka z Tarnowa wyrosła na największą spółkę chemiczną w kraju

Chemia była podczas ostatniego kryzysu jedną z najgorzej postrzeganych na giełdzie branż. Sprawdza się jednak zasada, zgodnie z którą kto ma dość sił i wyobraźni, by w kryzysie nie tylko bronić pozycji, ale i rozwijać się, ten wychodzi z niego zwycięsko, a w czasie lepszej koniunktury zbiera owoce swoich działań.

Azoty Tarnów pod koniec zeszłego roku stały się największą grupą chemiczną w Polsce. I chyba najdynamicznej się rozwijającą. Poczynania zarządu zostały dostrzeżone i docenione przez rynek: w listopadzie zeszłego roku, po blisko dwóch i pół roku od giełdowego debiutu, kurs akcji spółki po raz pierwszy wzrósł do poziomu ceny emisyjnej (19,5 zł). A pod koniec roku sięgał już ponad 33 zł i dalej szybko rósł. Drożały także akcje innych przedsiębiorstw z tej branży, ale Azotów najbardziej.

Działania zmierzające do integracji branży, podjęte w przeddzień ożywienia, które ją ogarnęło, okazały się strzałem w dziesiątkę. Na dodatek ubiegły rok stał pod znakiem wyraźnej poprawy wyników finansowych po ciężkim 2009 roku. W zeszłym roku Azoty Tarnów objęły nowe akcje ZAK (d. Zakłady Azotowe Kędzierzyn), dzięki czemu przejęły kontrolę nad tym przedsiębiorstwem. Kupiły też niemiecką spółkę Unylon Polymers z Guben.

Przejęcie oznaczało realizację jednego z zapisanych w prospekcie emisyjnym z połowy 2008 r. zobowiązań, i to za około 10 proc. zakładanych kosztów. Na tym plany inwestycyjne spółki się nie kończą. W grę wchodzi przejęcie czeskiej Spolany, a być może także zakup giełdowych Polic.

Za sprawą Azotów Tarnów w branży chemicznej sporo się więc dzieje. Co bardzo ważne – na razie z dużą korzyścią dla akcjonariuszy tej firmy.

 

 

Dariusz Blocher, prezes

Budimex sprzedaje mieszkania, buduje drogi, walczy w przetargach kolejowych. Chce wznosić wielkie elektrownie. A co najważniejsze – zarabia. I to dużo

W 2010 r. Budimex wypracował najwyższy zysk spośród wszystkich spółek budowlanych z GPW (267,6 mln zł). Wprawdzie warszawska spółka od lat zarabia dużo, a zarobkiem chętnie dzieli się z akcjonariuszami, ale dotychczas nie pretendowała do miana lidera. Dlatego bardzo zaskoczyła rynek. Liczą się jednak nie tylko wyniki (które znalazły odzwierciedlenie w notowaniach akcji). Budimex wykazuje dużą elastyczność i stara się szybko reagować na zmiany na rynku. Jak dotąd ta strategia przynosi efekty. W zeszłym roku odważnie poczynał sobie na rynku mieszkaniowym. Obniżył ceny, dzięki czemu sprzedał to, co miał w ofercie i mógł wystartować z kolejnymi projektami na około 1000 lokali. Dobre rezultaty wskazują, że mimo niższych cen sprzedawał z sowitym zyskiem.

W tym roku znaczenie działalności deweloperskiej będzie mniejsze, a więc ciężko będzie utrzymać imponujące wyniki. Spółka stanie też przed innymi wyzwaniami. Podjęte przez nią działania wskazują jednak, że zdaje sobie z nich sprawę. Czołowe firmy budowlane będą się borykały ze spadkiem marż w związku z rosnącym znaczeniem kontraktów drogowych, które są dla nich mniej opłacalne. Eksperci zwracają jednak uwagę na wysokie rezerwy zawiązane w tym przypadku przez Budimex. W miarę kończenia prac firma będzie mogła zapewne rozwiązać część rezerw, co pozytywnie wpłynie na wyniki. Zarząd jest też świadomy, że w niedługim czasie wartość zamówień drogowych w Polsce znacznie spadnie.

Dlatego Budimex walczy o zlecenia na kolei i w energetyce. W pierwszym z tych segmentów ma już na koncie pierwszy sukces – konsorcjum z jego udziałem wygrało przetarg na modernizację fragmentu linii łączącej Warszawę z Gdańskiem. Przetargi na elektrownie są w toku. By wypaść w nich lepiej, Budimex połączył siły z bardziej doświadczonymi graczami.

 

 

Marek Tymiński, prezes

Wrażenie robi odwaga, z jaką przedsiębiorstwo, borykające się z poważnymi problemami, postawiło wszystko na jedną kartę...i wygrało

Bardzo rzadko się zdarza, że ta sama spółka jest nominowana w dwóch kategoriach jednocześnie. Ale w tym przypadku są powody. Akcje City Interactive, producenta gier komputerowych, zdrożały w zeszłym roku o 651 proc. Taki wzrost nie zdarza się często. I oczywiście tłumaczy nagrodę w kategorii „Spółka giełdowa o najwyższej stopie zwrotu w 2010 r.”. Tym bardziej że nie chodzi o tzw. spółkę groszową (kurs akcji poniżej 1 zł), czysto spekulacyjną, w przypadku której nigdy nie jest jasne, dlaczego akcje właśnie tanieją lub dlaczego akurat drożeją.

Ale skąd nominacja w kategorii „Spółka roku”? Przyczyn jest kilka: po pierwsze, mało było w zeszłym roku firm giełdowych, które zwróciłyby na siebie większą niż City Interactive uwagę opinii publicznej – i to nie tylko ze względu na wzrost notowań. Po drugie, jeszcze mniej firm przebyło tak szczególną drogę, zwłaszcza w tak krótkim okresie – od niemal upadku do dużego, międzynarodowego sukcesu. I po trzecie, wrażenie robi odwaga, z jaką przedsiębiorstwo, borykające się z poważnymi problemami postawiło wszystko na jedną kartę... i wygrało.

Nie wiemy, czy to jest trwałe zwycięstwo. Akcjonariusze i inwestorzy dowiedzieli się w ostatnich dwóch latach, że działalność, którą zajmuje się City Interactive, jest ryzykowna, a koniunktura na rynku – zmienna. Że wiele zależy od pomysłu, szczęścia czy gustu klientów. Ale dowiedzieli się też, że na tym rynku można jednak robić wielkie interesy. Trzeba mieć tylko wizję i odwagę. City Interactive przez lata kojarzone było jako producent i sprzedawca gier komputerowych z tzw. dolnej półki. To się jednak przestało opłacać. Stąd w 2009 roku wysokie straty i kłopoty. Stąd też decyzja, żeby zmienić profil i poświęcić się produkcji dużo droższych gier.

Wprowadzony w zeszłym roku na rynek „Sniper” okazał się złotym strzałem. Przyniósł firmie wielomilionowe zyski. Dlatego szybko zapadła decyzja o stworzeniu drugiej części sagi. Trafi do sklepów we wrześniu. Raz odwaga i wizja się opłaciły. Czy będą się opłacać nadal?

 

 

Radosław Boniecki, prezes

Przejęcia – jak dotąd udane – stały się znakiem firmowym grupy Getin, która wciąż się rozrasta

Getin Holding to największa prywatna polska grupa finansowa. W jej skład wchodzą banki, pośrednicy finansowi, spółki leasingowe, firmy ubezpieczeniowe, dom maklerski, TFI oraz spółki faktoringowe.

Ubiegły rok stał pod znakiem jej dynamicznego rozwoju, w tym także poprzez przejęcia. A co bardzo istotne, transakcje kapitałowe i przejęcia owocowały wzrostem notowań spółek z grupy. W niektórych przypadkach, jak np. MW Trade, wzrost wywołany zakupem akcji przez Getin był bardzo spektakularny. Leszkowi Czarneckiemu, kontrolującemu Getin Holding, udało się zbudować grupę, która zatrudnia prawie 7 tys. osób, w ciągu zaledwie siedmiu lat. W 2003 r. Getin Holding kupił pierwszy bank, w ubiegłym roku – kolejne banki i firmy z sektora finansowego. – Mimo zmagania się z problemami będącymi następstwem niedawnego kryzysu finansowego, w tym mimo zawiązywania wysokich rezerw, grupa szła w ubiegłym roku dalej do przodu. Odnotowała duży wzrost biznesu – komentuje Andrzej Powierża, analityk Domu Maklerskiego Banku Handlowego.

2010 rok grupa rozpoczęła fuzją dwóch banków z portfela – Getin Banku oraz Noble Banku. Powiększony Getin Noble Bank po pół roku znowu się rozrósł dzięki przejęciu niedużego GMAC Bank Polska. Obecnie to Idea Bank, którego oferta skierowana jest do firm.

W sierpniu Getin Holding bezpośrednio nabył udziały w MW Trade, spółce zajmującej się obrotem zobowiązaniami służby zdrowia, a w listopadzie Allianz Bank. W grudniu wystartowała także nowa spółka leasingowa PF Leasing. Grupa rośnie nie tylko w Polsce, ale i poza jej granicami (działa na Ukrainie, w Rosji, na Białorusi oraz w Rumunii). I tak choćby rosyjska spółka Carcade należąca do Getinu zawarła wstępną umowę nabycia akcji rosyjskiego banku.

Sporym wydarzenia była w ubiegłym roku także sprzedaż przez Getin Noble Bank w ramach oferty publicznej 19,94 proc. akcji TU Europa za prawie 240 mln zł (drugie tyle pozyskała sama Europa emitując nowe akcje). Była to jedna z większych ofert w minionym roku, zwłaszcza w grupie spółek już notowanych. W tym roku Getin Noble Bank planuje upublicznienie największego pośrednika finansowego na rynku Open Finance.

 

 

Jacek Krawiec, prezes

Poprawa wyników i sytuacji Orlenu została dostrzeżona przez inwestorów i analityków. W tym roku ma być kontynuowana

Rok temu w kategorii „Prezes roku” nominowaliśmy szefa gdańskiej grupy Lotos. Teraz do zaszczytnego grona kandydatów na spółkę roku trafił płocki Orlen. Co sprawia, że wielkie paliwowe koncerny wyróżniają się na tle reszty giełdowych firm? Lotos udowodnił, że jest wart więcej niż słynne zero złotych z rekomendacji UniCredit (po długim postępowaniu KNF właśnie ukarała biuro maklerskie za tę wycenę), a na dodatek potrafi wielkie inwestycje realizować nawet w ciężkich czasach kryzysu, gdy przedsiębiorstwom powszechnie odmawia się finansowania. Orlen był postrzegany jako firma bardziej stabilna, ale stojąca przed równie wielkimi wyzwaniami, adekwatnymi zresztą do skali jego działalności. Przede wszystkim uginał się pod ciężarem zaciąganych przez lata zobowiązań, w tym na inwestycje tak nieudane – przynajmniej dotychczas – jak litewskie Możejki. Do tego znacząco pogorszyły się jego wyniki finansowe. Tak było do zeszłego roku.

To, co zwraca więc uwagę, to fakt, że ubiegły rok, stojący pod znakiem poprawy koniunktury w światowej gospodarce, koncern dobrze wykorzystał. Radykalnie, bo o jedną czwartą, zredukował zadłużenie – do poziomu sprzed kryzysu. Zdecydował się na nowatorskie rozwiązania (sprzedaż części obowiązkowych zapasów ropy, których wycena mocno wpływała na jego rezultaty), przygotowuje się do refinansowania kredytów, jest mocno zaangażowany w sprzedaż Polkomtelu, właściciela sieci komórkowej Plus.

Podjęte działania znalazły odbicie w wynikach oraz notowaniach koncernu. Skonsolidowane przychody w ubiegłym roku wyniosły prawie 84 mld zł – to absolutny rekord w historii Orlenu, a więc i wszystkich polskich przedsiębiorstw. Najwyższy od pięciu lat był zysk operacyjny – ponad 3,1 mld zł, a zysk netto najwyższy od trzech (prawie 2,5 mld zł). Koncern z Płocka może się ponownie cieszyć stabilną perspektywą ratingową. Liczy, że wkrótce odzyska rating inwestycyjny. Jednocześnie w 2010 r. kapitalizacja Orlenu wzrosła o około jedną trzecią, podczas gdy WIG20 zyskał około 15 proc.

Podobnie jak w przypadku Lotosu nie wszystko jest zasługą samej spółki i jej zarządu. Bardzo dla niej istotne, a jednocześnie od niej niezależne, są ceny ropy i kursy walut. Jednak zdaniem analityków Orlen rzeczywiście dobrze wykorzystał rynkową szansę i się wzmocnił. I właśnie dlatego zgodnie oczekują oni dalszej poprawy wyników w tym roku.

 

 

Dobre wyniki, śmiała strategia, istotne i korzystne zmiany w ostatnim czasie, trafne inwestycje i decyzje, rozwój

 

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy