Początki IKE w branży maklerskiej nie były spektakularne. Już od startu funkcjonowania kont emerytalnych w 2004 r. widać było, że inwestorzy nieszczególnie są zainteresowani zamrażaniem gotówki aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Szczególnie że maksymalna kwota rocznych wpłat – około 3,5 tys. zł – nie stanowiła atrakcyjnego poziomu. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że giełdowi gracze obracają zwykle większymi kwotami. Dowodem na to może być średnia wartość aktywów na pojedyncze konto prowadzone przez domy maklerskie. Sięga ona 20,2 tys. zł, wobec 2 tys. zł u ubezpieczycieli, 5,8 tys. zł w TFI czy 9,7 tys. zł w bankach.
Dlatego też przełomem dla domów maklerskich było podwyższenie w 2009 r. rocznego limitu wpłat na IKE do trzykrotności przeciętnej płacy w gospodarce (wtedy 9,6 tys. zł, obecnie – niemal 10,1 tys. zł). To spowodowało, że możliwością optymalizacji podatkowej zainteresowali się w większym stopniu giełdowi gracze. Przyjmując, że wykorzystają cały limit, a ich średnia roczna stopa zwrotu sięgnie 20 proc., mają szansę zaoszczędzić niemal 400 zł na podatku już po jednym roku. Zasada procentu składanego powoduje, że oszczędności rosną w miarę upływu lat, co skrupulatnie prezentują doradcy klienta przy reklamowaniu tego typu usług. Dla biur IKE to możliwość dodatkowego zarobienia na prowizjach od osób, które do tej pory nie interesowały się giełdą. Dodatkowo część biur pobiera opłaty za wyjście z inwestycji przed upływem 12 miesięcy.
[srodtytul]Ważna zmiana[/srodtytul]
W efekcie zmian wprowadzonych przed trzema laty IKE nie jest tematem już tylko dla DM PKO BP, które od początku funkcjonowania kont liderowało w statystykach z uwagi na możliwość stosowania IKE przez kupujących obligacje dziesięcioletnie (broker jest agentem emisji detalicznych papierów Skarbu Państwa). Niemniej żaden dom maklerski nie osiągnął dotąd wyraźnych przyrostów aktywów czy klienteli, istotnych w porównaniu do wszystkich obsługiwanych inwestorów. Z rozmów z brokerami wynika, że wciąż wielu inwestorów kojarzy konta emerytalne ze skrępowaniem i zablokowaniem aktywów aż do osiągnięcia 60. roku życia. Stąd tak istotna – zdaniem biur – jest reklama możliwości inwestycyjnych, jakie dają IKE. Oprócz odroczenia giełdowej taksy uwypuklaną zaletą może być także brak podatku przy dziedziczeniu środków.
Problemem w popularyzacji kont jest także bariera technologiczna, przed jaką stoi wiele biur. Teoretycznie inwestor może obracać papierami w ramach indywidualnego konta, nie tracąc ulgi podatkowej. Zarówno on, jak i dom maklerski muszą jednak pilnować, aby nie zejść z wartością zakupu poniżej wcześniej dokonanych wpłat. To zaś wiąże się z ingerencją w systemy IT. Ich dostawcy ledwie sobie poradzili z systemową zmianą, jaką przeprowadził przed kilkunastu miesięcami Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Brokerów czeka teraz kolejne wyzwanie, czyli zmiana systemu transakcyjnego GPW. – Proszę się nie dziwić, że w takiej sytuacji IKE schodzi na dalszy plan – mówią nieoficjalnie przedstawiciele biur.
[srodtytul]Kampania w 2012 r.[/srodtytul]