Dotychczasowe zachęty do oszczędzania na emeryturę nie sprawdziły się, bo zarówno liczba oszczędzających na indywidualnych kontach emerytalnych, jak i w ramach pracowniczych programów emerytalnych jest niska – oceniają eksperci. Ich zdaniem zapowiedziana ulga dla oszczędzających na indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego – możliwość odliczania wpłat od podstawy opodatkowania – może się okazać dobrym krokiem.
[srodtytul]Co wspierać[/srodtytul]
Zdaniem Ryszarda Petru, przewodniczącego Towarzystwa Ekonomistów Polskich, państwo powinno sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, co chce właściwie wspierać. – Jeśli wprowadzamy istotną ulgę w III filarze emerytalnym, to inne powinny być zlikwidowane. Nie łudźmy się: zachęty podatkowe oznaczają podwyżkę VAT czy akcyzy – tłumaczy Petru.
– Zachęty sztucznie zmieniają preferencje. Aby mieć wyższe dochody na starość, musimy dłużej pracować i dodatkowo oszczędzać. Zastanówmy się, ile chcemy dzisiejszego dochodu przenieść na przyszłość. Ale nie po to, by uciec od podatków – tłumaczy Marek Góra, prof. SGH. Jego zdaniem reforma systemu emerytalnego zahamowała wzrost składki emerytalnej. – Bez tej zmiany dziś wyniosłaby ona grubo ponad 50 proc. – tłumaczy Góra. Składka emerytalna stanowi 19,52 proc. podstawy wynagrodzenia.
Piotr Dziewulski, były dyrektor Departamentu Długu Publicznego w resorcie finansów, przywołuje zaś przykład zachęt dla kupujących obligacje skarbowe wprowadzonej w latach 90. – Wprowadziliśmy ulgę podatkową na dwa lata. Ludzie ustawili się w kolejce po obligacje skarbowe do biur maklerskich. Tu chodzi o zbudowanie nawyku. Nie znajdzie się silniejszego środka niż ulga – uważa Dziewulski.