Kilka ostatnich sesji pokazuje, że nie ma chętnych, aby sprzedawać ze stratą, ale także nie ma zleceń kupna, które pociągnęłyby kurs banku w górę.
Inwestorzy indywidualni, którzy nie zdecydowali się na sprzedaż walorów banku po 62–63 zł (taki kurs obowiązywał na początku debiutanckiej sesji), zastanawiają się, co się stanie po zakończeniu miesięcznego „okresu ochronnego”, w którym oferujący akcje mogą skupować je z rynku w ramach działań stabilizacyjnych, pod warunkiem, że cena spadnie poniżej poziomu z oferty. Jak dotąd taka sytuacja w przypadku BGŻ nie miała miejsca. Pierwsze dni notowań Tauronu pokazują, że stabilizacja może być wykorzystywana, ale nie spowodowała istotnych zwyżek kursu energetycznej grupy.
– Nie spodziewałbym się dużych zmian notowań po zakończeniu stabilizacji kursu. Trudno bowiem sobie wyobrazić, że inwestorzy będą sprzedawać papiery po cenie niższej niż z oferty. Wprawdzie wskaźnikowo BGŻ wydaje się drogi, to jednak bezpieczna struktura portfela depozytów i kredytów,?jak i szansa na wzrost skali działalności powinny skłaniać dotychczasowych inwestorów do trzymania papierów – ocenia Jovan Sikimic, analityk Raiffeisen Centrobanku.
Kiedy pojawi się popyt na walory BGŻ?
– Wskazówką dla rynku mogą być wyniki za II?kwartał, które jeżeli potwierdzą dobre tendencje z początku roku, mogą być zachęcające. Pamiętajmy jednak, że inwestorzy będą patrzeć na bank przez pryzmat dłuższego okresu. Ważne będą także kolejne rekomendacje – dodaje Sikimic. Dotychczas to właśnie?analiza Raiffeisen Centrobanku, z ceną docelową 62 zł, jest jedyną wskazówką dla inwestorów po debiucie akcji na GPW.