[b]W czym leży problem Włoch?[/b]
W tzw. kryzysie zaufania, a nawet pewnej histerii wśród inwestorów, podsycanej ostatnio przez działania agencji ratingowych, które w ciągu poprzednich kilku cykli koniunkturalnych i kryzysów spóźniały się z oceną sytuacji i teraz chcą przewidzieć ewentualne bankructwo. Przebieg wydarzeń z ostatnich tygodni może sugerować, że wystarczy mały pretekst, aby uznać, że np. Francja będzie miała trudności z obsługą zadłużenia. Wypłacalność państwa jest kwestią zaufania, czy ktoś będzie chciał rolować jego dług. Bardzo łatwo jest to zaufanie poderwać. Przykładem był kryzys płynności w sektorze bankowym pod koniec 2008 roku.
[b]Czym przejawia się histeria inwestorów?[/b]
Odwrotem od papierów dłużnych denominowanych w euro, z wyjątkiem niemieckich i francuskich. Sprzedając papiery włoskie czy greckie, inwestorzy nadal mają euro, z którymi muszą coś zrobić. Kupują więc obligacje oceniane jako najbezpieczniejsze. Ale jest to dość subiektywna ocena bezpieczeństwa, która, jak widać w przypadku Włoch, może się zmienić z dnia na dzień. Rentowność niemieckich obligacji jest obecnie bliska historycznym minimom, nie ze względu na nadzwyczajną zdolność Niemiec do spłacania swoich zobowiązań (mają ponad 80 proc. długu do PKB, czyli więcej niż Polska), tylko dlatego, że inwestorzy muszą w coś inwestować swoje euro, a nie mają w zanadrzu dużo lepszej alternatywy.
[b] Jakie są różnice między Włochami a Grecją?[/b]