W efekcie zmian na rynku walutowym relacja wartości euro do franka bardzo wyraźnie zbliżyła się już wczoraj do poziomu 1:1. Wieczorem za wspólną europejską walutę inwestorzy płacili już tylko 1,04 CHF. Z?kolei dolar kosztował już tylko 0,74 CHF.

Dilerzy przyznają, że zmiany kursu franka do złotego – choć rekordowe – to tylko pochodna tego, co się dzieje pomiędzy frankiem a euro i dolarem. Banki, które chcą kupić szwajcarską walutę, wpierw kupują bowiem euro, a dopiero później zamieniają je na franka. Niemniej jednak złoty traci także i do euro. Wczoraj za wspólną walutę inwestorzy płacili już nawet 4,12 zł, w końcu kurs ustabilizował się na poziomie 4,08 zł za euro. Za amerykańską walutę inwestorzy płacili 2,84 zł, podczas gdy dzień wcześniej 2,87 zł.

– Spadki wartości złotego zostały zatrzymane przez zbliżenie się kursów do technicznych poziomów oporu – 4,12 zł za euro, 3,92 zł na franku i 2,90 zł na dolarze. Ale rynki są tak zmienne i niepewność tak duża, że ciężko przewidzieć, czy są jakieś bariery dalszych strat – mówił wczoraj około południa, gdy frank był jeszcze nieco tańszy niż wieczorem, jeden z dilerów w warszawskim banku. – Wszyscy czekają, co zrobią banki centralne w USA, Szwajcarii i Frankfurcie. Obroty na rynku walutowym są duże, widać nerwowość klientów, dawno już nie było takich wahań – dodawał inny diler.

Rosnąca siła franka niepokoi nie tylko szwajcarskich eksporterów, ale również ponad 700 tys. Polaków, którzy zaciągnęli kredyt w tej walucie. Inwestorzy coraz częściej zauważają, że utrzymująca się sytuacja na rynkach utrudnić może spłatę części z nich, co wpłynie na pogorszenie się portfela kredytowego banków. Analitycy ING?Securities oceniają, że w naszym regionie najbardziej zagrożone są polskie Getin Holding i BPH oraz austriacki Erste Group i węgierski OTP.

Dilerzy przyznają, że od pewnego czasu Bank Gospodarstwa Krajowego sprzedaje na rynku euro w imieniu rządu, jednak dodają, że transakcje te nie budzą już tak dużego odzewu jak kiedyś. – Ich skala nie jest duża, poza tym jakakolwiek informacja z zagranicy działa dziś na inwestorów mocniej niż ewentualne próby stabilizacji przez rząd – wyjaśniają.