Brak decyzji dobija giełdy

Inwestorzy zawiedli się na Europejskim Banku Centralnym i Rezerwie Federalnej. Nie okazują też zaufania do działań polityków. Nastroje są kiepskie, a na rynkach trwa wyprzedaż

Aktualizacja: 23.02.2017 14:07 Publikacja: 10.09.2011 02:14

Prezydent USA Barack Obama liczy, że republikanie poprą jego dosyć kompromisowy plan ożywienia rynku

Prezydent USA Barack Obama liczy, że republikanie poprą jego dosyć kompromisowy plan ożywienia rynku pracy. Jego oczekiwania mogą się jednak okazać złudne. Fot. bloomberg

Foto: Archiwum

Końcówka tygodnia nie?nastraja inwestorów optymistycznie. W piątek indeksy po obu stronach Atlantyku traciły. Kilka dni przed trzecią rocznicą upadku Lehman Brothers wskaźnik S&P 500 był o niemal 6?proc. niżej niż w dniu, gdy bank bankrutował. Euro osłabiło się o blisko 1,5 proc. wobec dolara, a europejskie indeksy spadały?wieczorem nawet po ponad 4?proc. WIG20 zamknął dzień na 5-proc. minusie.

Decyzyjny pat

Plan prezydenta USA Baracka Obamy mający ożywić amerykański rynek pracy (czytaj obok) nie zrobił wrażenia na inwestorach. Dużo większy wpływ na ich zachowania miała wygłoszona w czwartek wieczorem przemowa szefa Fedu Bena Bernankego oraz wcześniejsza konferencja prezesa Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude'a Tricheta. Obaj mocno rozczarowali inwestorów, nie dając żadnych wskazówek co do tego, jakie działania podejmą w obliczu obecnej fazy kryzysu.

W piątek zrezygnował ze stanowiska Juergen Stark, członek Rady Zarządzającej EBC. Nieoficjalny powód dymisji to konflikt z Trichetem. Stark sprzeciwiał się zakupowi przez EBC obligacji krajów eurolandu.

Choć danych ekonomicznych opublikowano w piątek mało, to wciąż żywa była na rynkach obawa przed recesją. Strach podsycały do  pewnego?stopnia ostrzeżenia amerykańskich władz o możliwych zamachach terrorystycznych w związku z przypadającą w niedzielę dziesiątą rocznicą ataków na WTC?i Pentagon.

– Rynek jest wstrząsany niepokojem. Są obawy, że sytuacja w strefie euro się pogorszy. Inwestorzy boją się, że banki będą miały z tego powodu problemy z płynnością – twierdzi James Dunigan, dyrektor inwestycyjny w funduszu PNC Wealth Management. – Inwestorzy wstrzymują się z działaniami. I trudno im się dziwić, gdyż nie mają powodu, by się zaangażować na rynku akcji, zanim rządy i banki centralne przedstawią wiarygodne rozwiązania dotyczące walki z kryzysem. Bernanke nie powie raczej na razie nic, co porwałoby rynki. Podczas sympozjum w Jackson Hole dał przecież wyraźnie do zrozumienia, że spycha zadanie na polityków – wskazuje Justin Urquhart Stewart, dyrektor w firmie Seven Investment Management.

Czekając na zmianę

Część inwestorów oczekuje więc decyzji od ministrów finansów i szefów banków centralnych grupy G7 (najbogatszych państw świata), którzy?w piątek wieczorem rozpoczęli dwudniowy szczyt w Marsylii. Oczekiwania podsycali niektórzy uczestnicy tego spotkania.

– Naszym celem powinno być przede wszystkim wzmacnianie wzrostu. Polityka fiskalna wszędzie powinna się kierować tym imperatywem – twierdzi Timothy Geithner, amerykański sekretarz skarbu.

– Decydenci powinni być gotowi, aby gdy zajdzie taka potrzeba, podjąć działania wspierające wzrost gospodarczy, w tym poprzez niekonwencjonalne środki – wzywa Christine Lagarde, dyrektor wykonawcza Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Wielu analityków jest jednak sceptycznych co do możliwych rezultatów szczytu G7. – Wydaje się, że kończące się w sobotę spotkanie nie przyniesie niczego, co mogłoby wyraźnie zmienić sytuację na rynkach finansowych, poza wydaniem ogólnego oświadczenia, które tak naprawdę będzie dotyczyć „bliżej nieokreślonych działań" – wskazuje Marek Rogalski, analityk z DM?BOŚ.

Agencja Bloomberg podała w piątek wieczorem, że rząd RFN przygotował plany pomocy dla niemieckich banków, które poniosą straty na greckim długu.

[email protected]

Nowy plan Obamy 447 mld USD na wsparcie amerykańskiego rynku pracy. Czy tym razem się uda?

– Musimy zapewnić zwalniającej gospodarce impuls i dać pewność spółkom, że jeśli będą inwestować i zatrudniać, będzie więcej konsumentów dla ich produktów i usług – w ten sposób prezydent Barack Obama zachwalał w Kongresie swój plan pobudzenia amerykańskiego rynku pracy.

Nowy pakiet (oficjalnie nazwany American Jobs Act) ma być wart 447 mld USD, z czego 245 mld ma pójść na  ulgi podatkowe dla spółek, zachęcające je do zatrudniania nowych ludzi. 115 mld USD ma iść w ramach tego pakietu na projekty infrastrukturalne, takie jak budowa dróg i remont szkół, a dalszych 35 mld USD zostanie przeznaczonych na dopłaty dla samorządów, by nie zwalniały nauczycieli, policjantów i strażaków. Reszta środków z nowego planu Obamy to ulgi podatkowe dla bezrobotnych i wsparcie dla rynku nieruchomości.

Obama chce w ten sposób zmniejszyć stopę bezrobocia w USA wynoszącą w sierpniu aż 9,1 proc. Do wyborów prezydenckich jest zaledwie 14 miesięcy, a żaden prezydent USA nie został ponownie wybrany przy bezrobociu wyższym niż 8 proc. Nie jest jasne, skąd Obama zamierza wziąć fundusze na ten pakiet.

Podczas swojego przemówienia, wygłoszonego w nocy z czwartku na piątek, powiedział jedynie, że ma je znaleźć Kongres. Z tym mogą być jednak problemy. Izbę Reprezentantów Kongresu kontrolują republikanie, którzy są niechętni zwiększaniu wydatków publicznych na programy mające pobudzać gospodarkę. Wielu analityków wątpi więc, czy plan Obamy przejdzie przez Kongres. Jednakże republikańscy liderzy z Kongresu mówią obecnie, że nowy pakiet jest wart przedyskutowania, zwłaszcza że ważną jego częścią są ulgi podatkowe dla przedsiębiorców, czyli jeden z głównych postulatów wyborczych republikanów.

Opinie ekspertów są podzielone. – Dobrą wiadomością jest to, że prezydencka administracja odchodzi od forsowania tymczasowych i nieefektywnych rozwiązań na rzecz całościowego programu mającego na celu szybką kreację miejsc pracy. Akcenty planu są rozłożone dobrze. Jednakże jeszcze tydzień musimy poczekać na jego komponent fiskalny, a koszt tego pakietu musi przecież zostać zrekompensowany w średnim terminie przez zmiany podatkowe i cięcia wydatków. Ponadto nie jest pewne, czy tak umiarkowany, centrowy program zyska poparcie w bardzo spolaryzowanym Kongresie – mówi Mohamed El-Erian, prezes Pacific Investment Management Co., największego funduszu obligacji na świecie.

– Ten pakiet to jeden wielki żart, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie poprzednie dyskusje o redukcji amerykań- skiego deficytu budżetowego. Choć niektórzy mówią, że będzie on dobry dla gospodarki, to rynek akcji ma na ten temat odmienne zdanie – mówi rynkowy guru Marc Faber, wydawca newslettera „Gloom, Boom and Doom Report".  hk, reuters

Opinie:

Jeremy Batstone-Carr, szef działu analiz, Charles Stanley, Londyn

Plan Obamy nie zrobił wrażenia na rynkach, bo inwestorzy zdają sobie sprawę, że USA mają ogromny dług publiczny, a wzrost rządowych wydatków o prawie 450 mld USD nie polepszy sytuacji. Spodziewano się również od dawna, że Obama ogłosi przedwyborczy pakiet stymulacyjny, więc nie było tutaj żadnego zaskoczenia. Dużo bardziej zaabsorbowała inwestorów sytuacja w Europie. Kryzys zadłużeniowy się zaostrza, a Europejski Bank Centralny uchyla się od koniecznych decyzji, stąd mocne osłabienie euro w piątek i przecena na europejskich giełdach. Nie spodziewam się, że szczyt G7 uspokoi sytuację. Europejscy politycy, którzy się na niego wybrali, wielokrotnie już przecież udowodnili, że nie potrafią walczyć z kryzysem. Teraz ograniczają się do snucia planów o zacieśnieniu integracji fiskalnej w Europie, ale wiadomo, że ich nie wprowadzą w życie, bo wówczas zostaliby ukarani przez swoich wyborców. Poza tym czwartkowe i piątkowe zniżki na giełdach były w pewnym stopniu realizacją zysków po wcześniejszych zwyżkach. hk

Grzegorz Zawada, szef działu analiz DM PKO BP

Piątkowe spadki cen akcji na GPW były efektem rosnącej awersji do ryzyka, objawiającej się wyprzedażą papierów na większości rynków europejskich. Potwierdzeniem tej tezy jest znaczące i nagłe osłabienie złotego względem euro i dolara. Inwestorów nie przekonał kolejny pakiet antykryzysowy w USA i nadal obawiają się rozwoju sytuacji w państwach strefy euro. W efekcie rynki kapitałowe są mocno rozchwiane. Sądzę, że w tej sytuacji na GPW bardziej prawdopodobna jest kontynuacja trendu spadkowego niż jego zmiana. Rozwój sytuacji będzie bardziej uzależniony od informacji napływających z Europy niż z Polski, które dla odmiany mają generalnie raczej pozytywny wydźwięk. W najbliższym czasie być może jakieś impulsy do zwyżek dadzą państwa zrzeszone w G7. Przedstawiciele tych państw właśnie rozpoczęli obrady w Marsylii. Jednocześnie trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że instrumentów, które mogłyby stymulować światową gospodarkę, a w konsekwencji zachęcać inwestorów do kupowania akcji, jest coraz mniej. TRF

Piotr Popławski, Główny Specjalista ds. Analiz Walutowych banku BGŻ

Nie spodziewam się, aby piątkowe spadki na warszawskiej giełdzie były kontynuowane po weekendzie. Moim zdaniem inwestorzy bardziej niż słabnącym złotym rozczarowani są czwartkowym wystąpieniem szefa?Rezerwy Federalnej Bena Bernankego, który nie przedstawił oczekiwanych przez rynek konkretów na temat możliwych działań mających na celu wsparcie polityki monetarnej. W efekcie na piątkowej?sesji w Warszawie indeksy giełdowe rozpoczęły i kończyły dzień zniżkami. W nadchodzącym tygodniu oczekuję uspokojenia, zarówno jeśli chodzi o kurs złotego wobec euro, jak i o indeksy warszawskiej giełdy. Bank Gospodarstwa Krajowego i prawdopodobnie NBP przeprowadziły interwencję wspierającą słabnącą polską walutę, a to z pewnością uspokoi inwestorów na jakiś czas. Dlatego spodziewam się, że przyszły tydzień na warszawskim parkiecie powinien być znacznie spokojniejszy niż nerwowa końcówka mijającego. box

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28