Czy nawrót kryzysu nie wystraszył firm przed inwestycjami i braniem kredytów na nie?
Mówienie o sytuacji kryzysowej uważam za przedwczesne. Mamy wprawdzie do czynienia z rozchwianiem rynków finansowych, dużą zmiennością i niepewnością, w sferze realnej gospodarki ciągle jednak brak symptomów kryzysu. Duża dynamika projektów infrastrukturalnych i wysoki popyt krajowy w pewnym stopniu rekompensują niższy popyt zewnętrzny. Pamiętajmy, że efektem zwiększonej awersji do ryzyka na rynkach jest słabszy złoty, który poprawia rentowność polskiego eksportu.
Więc jak zachowują się firmy?
Zobaczymy, w którą stronę pójdzie rozwój sytuacji. Z całą pewnością można powiedzieć, że obecnie przewidywanie przyszłości stało się mocno utrudnione. Ja nie widzę jednak żadnej zmiany w zachowaniach przedsiębiorców w stosunku do tego, co było np. trzy miesiące temu. Te inwestycje, które były planowane, są realizowane. Rynek fuzji i przejęć wydaje się również aktywny i sporo poważnych transakcji albo właśnie się zamknęło, albo jest w fazie finalizacji.
Myślę, że jest za wcześnie, żeby dostrzec jakieś symptomy zmiany podejścia przedsiębiorców do inwestycji. Tym bardziej że firmy czekały z tymi inwestycjami bardzo długo. Przecież dopiero ten rok przyniósł zauważalne odbicie inwestycji sektora prywatnego.