Duże wahania to po części także skutek sukcesu promocji warszawskiego rynku

Pytania do... Kojo Asakury, dyrektora zarządzającego biura KBC Securities w Polsce

Aktualizacja: 23.02.2017 12:17 Publikacja: 05.10.2011 00:39

Duże wahania to po części także skutek sukcesu promocji warszawskiego rynku

Foto: Archiwum

W tym tygodniu WIG20 stracił już grubo ponad 100 punktów. Jak głębokie spadki mogą nas jeszcze czekać? Kiedy rynki się uspokoją?

W?momencie kiedy każdy niemal rynek ma jakieś problemy, trudno się spodziewać uspokojenia i pojawienia się wyraźnych tendencji wzrostowych. Wzrost gospodarczy w USA stoi pod znakiem zapytania, strefa euro boryka się z kryzysem zadłużeniowym. Niepewność przekłada się zresztą nie tylko na wycenę akcji, ale także tworzy presję na wartość euro. Od sierpnia wspólna waluta traci do dolara, co dodatkowo pogarsza wyniki inwestycyjne funduszy z USA?lokujących środki na naszym kontynencie.

Polska gospodarka także ma swoje problemy – wysokie zadłużenie, uzależnienie eksportu od zamówień w Niemczech. Swoje problemy mają także inwestorzy w Budapeszcie czy Pradze. Nie powinno więc dziwić, że inwestorzy reagują na negatywne sygnały z zewnątrz.

KBC?Securities obsługuje w dużej mierze spore fundusze zagraniczne. Jak reagują one na osłabienie złotego? Czy mają jakieś poziomy, przy których ograniczają straty i sprzedają walory?

Rzeczywiście, słabszy złoty to gorsze wyniki inwestycyjne kupujących wcześniej na GPW. Nie sądzę jednak, że fundusze uzależniają swoje strategie od konkretnego kursu. Pamiętajmy jednak, że?rynek akcji i rynek walutowy są ze sobą sprzężone, na spadek wartości złotego oddziałuje także wyprzedaż na GPW.

Część osób wskazuje, że warszawska giełda traci na tym, że jest najpłynniejsza w regionie. Spekulanci grający na problemy krajów emerging markets wybierają np. walory KGHM czy PKO?BP, co wywołuje dodatkową zmienność na rynku.

W pewnym sensie odczuwamy negatywne skutki wcześniejszego sukcesu promocji warszawskiego rynku za granicą. Zagraniczne fundusze odpowiadają za dużą część obrotów na GPW, co nie byłoby możliwe, gdyby nie spektakularne transakcje prywatyzacyjne, dzięki którym duzi gracze zainteresowali się w większym stopniu Polską.

Niemniej jednak sytuacja nie jest tak zła. Dla przykładu, gros zleceń na praskiej giełdzie pochodzi od market-makerów, animatorów. Pokusa, aby dokonać spekulacji, wykorzystując niewielką płynność rynku jest jeszcze większa, co zresztą widać w przypadku handlu akcjami CEZ?czy NWR.

WIG20 powoli zbliża się do poziomu 2 tys. punktów. Ostatni raz indeks był tak nisko w 2009 roku. Czy inwestorzy zagraniczni zwracają uwagę na takie poziomy i czy po przekroczeniu tego progu czeka nas dalsza wyprzedaż?

Nie sądzę. W?ogóle inwestorzy lokujący środki w Polsce wydają się bardziej uzależniać decyzje od fundamentów niż na innych rynkach regionu.

Moim zdaniem ważniejszym czynnikiem niż konkretne poziomy „techniczne" jest fakt, że duża część graczy stosuje arbitraż między rynkiem akcji a rynkiem kontraktów na WIG20. Pewne nagłe zmiany indeksu mogą wynikać z takich właśnie strategii.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy