Po pół roku obecna bessa wciąż nie dorównuje tym z przeszłości

Sześć miesięcy pod znakiem oddalania się od szczytu hossy i spadek WIG o ponad jedną czwartą to wciąż zbyt mało, aby uznać, że trend spadkowy na naszej giełdzie osiągnął już rozmiary, które w przeszłości gwarantowały bliski koniec przeceny

Aktualizacja: 23.02.2017 12:28 Publikacja: 06.10.2011 02:49

Po pół roku obecna bessa wciąż nie dorównuje tym z przeszłości

Foto: GG Parkiet

Jutro minie dokładnie pół roku od momentu, kiedy WIG po raz ostatni ustanowił rekord hossy (50 371,7 pkt), po czym zaczął oddalać się od niego konsekwentnie w dół. Początkowe łagodne opadanie przerodziło się w sierpniu w krach, a ostatnie tygodnie przyniosły silne wahania, które popchnęły indeks do nowego minimum trendu spadkowego.

Definicja spełniona

Co do tego, że można mówić o bessie, już od dawna nie ma większych wątpliwości. Już w pierwszych dniach sierpnia została spełniona popularna definicja, według której bessą jest spadek o przynajmniej 20 proc. od szczytu (w najgorszym momencie zniżka wyniosła dotąd 27 proc.), trwający przez  minimum dwa miesiące. Pytanie brzmi – jak ta obecna bessa wygląda na tle poprzednich rynków niedźwiedzia na GPW?

Jeśli wziąć pod uwagę okres od 1996 r. (pomijając pierwsze, dziewicze lata funkcjonowania warszawskiego parkietu), to dotąd inwestorzy mieli do czynienia z czterema rynkami niedźwiedzia według wspomnianej definicji. Pierwszy z nich (rozpoczęty w październiku 1997 r. na skutek kryzysu azjatyckiego) można jednak pominąć w dalszych analizach, ponieważ ówczesna bessa była wyjątkowo krótkotrwała – skończyła się po niespełna trzech miesiącach

–?co sprawia, że trudno ją porównywać z obecnymi wydarzeniami. Poza tym inwestorzy nie mogli się wówczas długo cieszyć z odrobienia strat z bessy, bo zaraz potem wystartował kolejny trend spadkowy, jeszcze silniejszy od poprzedniego. Mowa tu o bessie trwającej od marca 1998 r. do października 1998?r. Porównanie z tamtymi?wydarzeniami może być o tyle pocieszające dla posiadaczy akcji, że trend zniżkowy trwał mniej więcej siedem miesięcy, a więc zaledwie miesiąc dłużej niż obecna bessa. Problem polega jednak na tym, że nawet gdyby założyć, że obecne problemy inwestorów dobiegną końca tak szybko jak w 1998 r., to i tak WIG musiałby runąć jeszcze o ponad 20 proc. wobec ostatniego dołka, by zasięg spadku dorównał temu sprzed 13 lat. W ten sposób WIG znalazłby się poniżej 28,5?tys. pkt, a więc na poziomie poprzednio notowanym w kwietniu 2009 r.

Pocieszenia próżno szukać w porównaniach z pozostałymi historycznymi rynkami niedźwiedzia. Czas trwania obecnej bessy to dopiero jedna trzecia okresu pomiędzy pęknięciem tzw. bańki internetowej (hossy napędzanej głównie przez spółki związane z nowymi technologiami) w marcu 2000 r. a twardym dnem trendu zniżkowego na początku października 2001 r. Gdyby obecną bessę nałożyć na tę z lat 2000–2001, to okazałoby się, że odpowiednikiem obecnej sytuacji pod względem zasięgu zniżki jest początek października 2000 r. Od tego momentu WIG spadał jeszcze przez rok.

Porównania z przeszłością wypadają najgorzej, jeśli pod uwagę wziąć poprzednią bessę, rozpoczętą jesienią 2007 roku. O ile pod względem czasu trwania była ona podobna do pęknięcia bańki internetowej, to zasięg spadku był większy – wyniósł aż 68 proc. Obecna bessa wygląda dopiero jak pierwsza faza tamtych dramatycznych wydarzeń.

Optymistyczne wskazówki

Na szczęście dla posiadaczy akcji można znaleźć wskazówki sugerujące, że być może tym razem przecena nie będzie tak dotkliwa. W przeciwieństwie do lat 2000 i 2007 obecny trend spadkowy nie startował w warunkach rzucającego się w oczy przewartościowania akcji, a teraz walory wydają się już stosunkowo atrakcyjne. Według Bloomberga średni ważony wskaźnik cena/wartość księgowa dla spółek z WIG wynosi 1,03, co oznacza, że jest już?niższy niż w październiku 2001 r. (1,17) oraz niewiele tylko wyższy niż u dna bessy w lutym 2009 r. (0,85).

Poza tym nawet w trakcie najcięższych trendów spadkowych zdarzały się w przeszłości kilkumiesięczne korekty wzrostowe.

[email protected]

W USA bessy zabierały przeciętnie 38 proc.

Chociaż w trakcie wtorkowej sesji amerykański indeks S&P 500 w ostatniej chwili ustrzegł się przed wypełnieniem wspomnianej wyżej definicji bessy, to i tak jego ruch spadkowy jest najsilniejszy od czasu trendu spadkowego zakończonego w marcu 2009 r. Niestety, podobnie jak na GPW, gdyby brać za wzór poprzednie dwie bessy (z lat 2007–2008 oraz 2000–2002), to należałoby stwierdzić, że do końca zniżki jeszcze bardzo daleka droga.

W ciągu ostatnich 50 lat średni zasięg bessy na Wall Street (zakładając, że bessa to spadek indeksu o minimum 20 proc.) wyniósł 37,6 proc. Rynków niedźwiedzia według wspomnianej definicji było w tym czasie osiem.

Na szczęście nie wszystkie dane statystyczne z przeszłości prowadzą do tak negatywnych wniosków. Jeśli sięgnąć pamięcią do przychylnych dla inwestorów lat 80. i 90., to wówczas bessy kończyły się bardzo szybko. Najbardziej spektakularnym przykładem może być krach z jesieni 1987 r. (S&P 500 runął wtedy o ponad 30 proc.), który był jednorazowym incydentem i do kontynuacji zniżki po nim nie doszło.

Sytuacja na Wall Street jest też obecnie o tyle lepsza niż na GPW, że S&P 500 – w odróżnieniu od indeksów na warszawskiej giełdzie – jest wciąż sporo powyżej dołka korekty spadkowej z maja–czerwca 2010 r.

Jest jeszcze jedna kwestia, która nieco zmniejsza wiarygodność porównań obecnej sytuacji z poprzednimi dramatycznymi rynkami niedźwiedzia. W odróżnieniu od tamtych trendów spadkowych obecna bessa nie startowała z poziomu historycznych rekordów (to samo dotyczy GPW). Nawet w 2007 r. S&P 500 zdołał przynajmniej na chwilę poprawić maksimum z 2000 r. Z drugiej strony fakt, że tym razem indeks nie ustanowił nowego rekordu, zanim zaczął spadać, można również interpretować w zupełnie inny sposób – jako sugestię, że zwyżka trwająca od wiosny 2009 r. do maja tego roku była jedynie silną korektą?poprzedniej bessy (z lat 2007–2008), a to oznaczałoby z kolei, że ostatni spadek to po prostu powrót do przerwanego trendu zniżkowego.

Praktycznie wszystkie te wnioski odnoszą się do wielu innych rozwiniętych rynków akcji, w tym niemieckiego, na którym indeks DAX był ostatnio już o 33 proc. poniżej ustanowionego wiosną maksimum, a jednocześnie maksimum to położone jest ok. 5 proc. poniżej poziomu, z którego startowała poprzednia bessa, w 2007 r. T.H.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy