Jutro minie dokładnie pół roku od momentu, kiedy WIG po raz ostatni ustanowił rekord hossy (50 371,7 pkt), po czym zaczął oddalać się od niego konsekwentnie w dół. Początkowe łagodne opadanie przerodziło się w sierpniu w krach, a ostatnie tygodnie przyniosły silne wahania, które popchnęły indeks do nowego minimum trendu spadkowego.
Definicja spełniona
Co do tego, że można mówić o bessie, już od dawna nie ma większych wątpliwości. Już w pierwszych dniach sierpnia została spełniona popularna definicja, według której bessą jest spadek o przynajmniej 20 proc. od szczytu (w najgorszym momencie zniżka wyniosła dotąd 27 proc.), trwający przez minimum dwa miesiące. Pytanie brzmi – jak ta obecna bessa wygląda na tle poprzednich rynków niedźwiedzia na GPW?
Jeśli wziąć pod uwagę okres od 1996 r. (pomijając pierwsze, dziewicze lata funkcjonowania warszawskiego parkietu), to dotąd inwestorzy mieli do czynienia z czterema rynkami niedźwiedzia według wspomnianej definicji. Pierwszy z nich (rozpoczęty w październiku 1997 r. na skutek kryzysu azjatyckiego) można jednak pominąć w dalszych analizach, ponieważ ówczesna bessa była wyjątkowo krótkotrwała – skończyła się po niespełna trzech miesiącach
–?co sprawia, że trudno ją porównywać z obecnymi wydarzeniami. Poza tym inwestorzy nie mogli się wówczas długo cieszyć z odrobienia strat z bessy, bo zaraz potem wystartował kolejny trend spadkowy, jeszcze silniejszy od poprzedniego. Mowa tu o bessie trwającej od marca 1998 r. do października 1998?r. Porównanie z tamtymi?wydarzeniami może być o tyle pocieszające dla posiadaczy akcji, że trend zniżkowy trwał mniej więcej siedem miesięcy, a więc zaledwie miesiąc dłużej niż obecna bessa. Problem polega jednak na tym, że nawet gdyby założyć, że obecne problemy inwestorów dobiegną końca tak szybko jak w 1998 r., to i tak WIG musiałby runąć jeszcze o ponad 20 proc. wobec ostatniego dołka, by zasięg spadku dorównał temu sprzed 13 lat. W ten sposób WIG znalazłby się poniżej 28,5?tys. pkt, a więc na poziomie poprzednio notowanym w kwietniu 2009 r.
Pocieszenia próżno szukać w porównaniach z pozostałymi historycznymi rynkami niedźwiedzia. Czas trwania obecnej bessy to dopiero jedna trzecia okresu pomiędzy pęknięciem tzw. bańki internetowej (hossy napędzanej głównie przez spółki związane z nowymi technologiami) w marcu 2000 r. a twardym dnem trendu zniżkowego na początku października 2001 r. Gdyby obecną bessę nałożyć na tę z lat 2000–2001, to okazałoby się, że odpowiednikiem obecnej sytuacji pod względem zasięgu zniżki jest początek października 2000 r. Od tego momentu WIG spadał jeszcze przez rok.