Chociaż prawdą jest, że właściwie wszystkie liczące się rynki akcji na świecie najpierw poddały się fali wyprzedaży, a ostatnio zaczęły odrabiać straty, to błędne byłoby przypuszczenie, że wykresy indeksów tych giełd niewiele różnią się między sobą pod względem analizy technicznej.
W USA nieźle, na GPW gorzej
Coraz korzystniej wygląda sytuacja na wykresach amerykańskich indeksów. S&P 500, który jeszcze na początku miesiąca naruszył wsparcie na wysokości dołka sierpniowej paniki (w tym samym momencie był formalnie o krok od bessy – spadek od kwietniowego szczytu wynosił 19 proc., podczas gdy bessa według popularnej definicji to zniżka o 20 proc.), w piątek dla odmiany przekroczył górną granicę konsolidacji, w jakiej tkwi od czasu tej wyprzedaży. Dzięki temu indeks znalazł się najwyżej od ponad dwóch miesięcy, otwierając sobie drogę do kolejnego poziomu oporu na wysokości 1257 pkt. To pułap, z którego wystartowała sierpniowa fala panicznej wyprzedaży.
Wystarczyłoby właściwie tylko kilka dni mobilizacji kupujących na Wall Street, by anulowane zostały wcześniejsze negatywne sygnały, a S&P 500 znalazł się na pułapie niewiele niższym od szczytów hossy (1363 pkt). Tak cienka jest na Wall Street granica oddzielająca bessę od hossy. Jeszcze lepiej radzi sobie, co ciekawe, gromadzący spółki technologiczne Nasdaq Composite, w przypadku którego odległość od rekordu hossy wynosząca 7,7 proc. jest o połowę mniejsza niż dystans, o jaki indeks oddalił się od dna trendu spadkowego (14,2 proc.).
Cały problem polega na tym, że tego samego nie można powiedzieć o naszym parkiecie. WIG20 ma jeszcze do przebycia spory dystans dzielący go od szczytu z końca sierpnia, nie mówiąc już o tym, że równie duża jest odległość między tym właśnie szczytem a pułapem, na którym rozpoczęła się sierpniowa wyprzedaż. Tutaj anulowanie negatywnych sygnałów musiałoby zająć znacznie więcej czasu niż na Wall Street.
Niepokoi to, że już od ponad miesiąca nasz rynek wypada słabo nawet na tle giełdy niemieckiej, która w trakcie paniki okazała się słabsza od amerykańskich akcji. Od września WIG20 stracił już niemal całą przewagę względem niemieckiego DAX, którą wypracował w sierpniu.