Fundusze polskich obligacji dadzą jeszcze zarobić

Coraz częściej mówi się o bańce na rynku długu. „Bezpieczne przystanie”, takie jak obligacje amerykańskie czy niemieckie, są rekordowo drogie. Jak będą się zachowywać polskie papiery?

Aktualizacja: 24.02.2017 03:03 Publikacja: 24.11.2011 15:03

Fundusze polskich obligacji dadzą jeszcze zarobić

Foto: GG Parkiet

W ostatnim półroczu polskie obligacje skarbowe cieszyły się znacznym zainteresowaniem inwestorów. Kondycję rynku długu dobrze obrazuje rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych, która na początku tygodnia wynosiła 5,8 proc. Widać wyraźny trend wzrostowy cen (odwrotność rentowności), który od stycznia tego roku załamał się praktycznie tylko raz, we wrześniu, w następstwie rekordowej deprecjacji złotego w relacji do głównych światowych walut.

– Początek półrocza zbiegł się z czwartą w tym roku podwyżką stóp procentowych, a komentarze członków Rady Polityki Pieniężnej wyraźnie wskazywały, że w następnym kroku Rada przejdzie w tryb oczekiwania na efekty już podjętych decyzji. Inwestorzy stwierdzili, że w warunkach, gdy oprocentowanie krótkoterminowych lokat bankowych pozostanie przez dłuższy czas na poziomie 4,5 proc., rentowność obligacji dostępnych wówczas na rynku (4,8 proc. w przypadku dwulatek, 5,3 proc. w przypadku pięciolatek oraz 5,8 proc. w przypadku dziesięciolatek) stanowi dużo lepszą okazję inwestycyjną. Stąd tak duże zainteresowanie obligacjami, trwające właściwie nieprzerwanie aż po gwałtowną wrześniową korektę – komentuje Grzegorz Łętocha, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w BPH TFI.

Zdaniem niektórych ekspertów rekordowe kursy polskich obligacji skarbowych są do powtórzenia w najbliższym czasie. – Osiągnięcie cen z początku września jest możliwe ze względu na rosnące oczekiwania co do spadku stóp procentowych o 50–75 punktów w pierwszej połowie przyszłego roku – uważa Krzysztof Kożuchowski, dyrektor zespołu instrumentów dłużnych w ING IM. Jednocześnie jednak przestrzega przed nadmiernym optymizmem. – Zagrożeniem dla tego scenariusza może być pogorszenie się sytuacji na europejskim rynku długu, co mogłoby się wiązać z częściową sprzedażą polskich papierów przez zagranicznych inwestorów. Z takim testowaniem rynku obligacji nie mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich miesięcy – dodaje. Za wrześniową korektą stali bowiem inwestorzy krajowi. „Zagranica" zabezpieczona przed ryzykiem kursowym nie wyprzedawała wówczas polskiego długu.

Polskie obligacje dały, dają i dadzą zarobić

Optymistami, jeżeli chodzi o rynek obligacji, a co za tym idzie – stopy zwrotu z funduszy dłużnych w najbliższym czasie, są również Adam Zaremba, główny ekonomista Idea TFI, oraz Grzegorz Latała, dyrektor inwestycyjny ds. papierów dłużnych w Aviva Investors Poland. – Niezłe wyniki funduszy krajowych obligacji w ciągu minionych dwóch–trzech kwartałów to przede wszystkim rezultat systematycznie spadającej krzywej rentowności. Jeżeli inflacja będzie się obniżać, a postrzeganie ryzyka kredytowego Polski przez zagranicznych inwestorów będzie się poprawiać, inwestorzy mogą liczyć na kontynuację tej tendencji. Zaowocowałoby to dalszymi zwyżkami cen krajowych obligacji – uważa Zaremba.

– Najbliższe miesiące powinny być dla funduszy dłużnych umiarkowanie dobre. W 2012 r. stopy zwrotu powinny być zbliżone do osiągniętych w tym roku lub tylko nieznacznie niższe. Premia rentowności (różnica między rentownością papierów różnych emitentów o takim samym terminie zapadalności) w stosunku do obligacji niemieckich jest atrakcyjna. Jej stopniowy spadek, czyli zawężenie spreadu, pomoże funduszom obligacji w osiągnięciu zwrotów wyraźnie przewyższających te uzyskiwane przez fundusze pieniężne czy na depozytach bankowych – mówi Latała.

Czarne chmury na Zachodzie

Nie wszyscy zarządzający są zdania, że zawężanie spreadu pomiędzy polskimi i niemieckimi obligacjami skarbowymi to dobry prognostyk dla polskiego rynku długu. W praktyce oznacza to dalszą zniżkę rentowności polskich papierów i ich niebezpieczne zbliżanie się do poziomu osiąganego przez obligacje niemieckie, które – uważane przez inwestorów za „bezpieczną przystań" – są teraz rekordowo drogie. Do tego stopnia, że zaczyna się mówić o bańce spekulacyjnej na dojrzałych rynkach długu. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek wynosi obecnie około 1,96 proc. Jeszcze droższe są obligacje niemieckie – rentowność dziesięcioletnich papierów wynosi 1,88 proc.

– Rentowność obligacji odzwierciedla oczekiwania w stosunku do przyszłego wzrostu gospodarczego. Ze względu na niskie stopy procentowe, kryzys zadłużenia i możliwą w związku z tym recesję oraz przeprowadzaną przez Fed operację Twist ogromne pieniądze trafiły na rynek obligacji amerykańskich oraz inne rynki postrzegane jako bezpieczne. Być może krzywa rentowności teraz jest zbyt płaska (niska rentowność i wysokie ceny obligacji), odzwierciedlając zbyt pesymistyczny rozwój sytuacji makroekonomicznej. Jeśli wzrost PKB i inflacja okażą się wyższe od oczekiwań, rynek długu czeka korekta – sądzi Beata Kielan, prezes Go TFI.

Najbliższe miesiące powinny być dla funduszy dłużnych umiarkowanie dobre. W 2012 r. stopy zwrotu mogą być zbliżone do  osiągniętych w tym roku lub tylko nieznacznie niższe

– W obecnych warunkach rynkowych trudno spodziewać się kontynuacji hossy na rynku dłużnym. Rentowność polskich obligacji znajduje się generalnie na dość niskim poziomie. Utrzymuje się przy tym relatywnie wysoka inflacja, więc trudno na razie oczekiwać obniżek stóp procentowych, co wzmacniałoby ceny obligacji – uważa Michał Hołda, zastępca dyrektora departamentu zarządzania aktywami w BPH TFI. – Przedłużający się kryzys zadłużenia strefy euro może skutkować ogólnym wzrostem ryzyka kredytowego, również w odniesieniu do polskich obligacji. Ponadto niektóre elementy planu pomocowego, takie jak wzmocnienie kapitałów europejskich banków, mogą być, paradoksalnie, niekorzystne dla polskich obligacji. Można się spodziewać, że europejskie banki będą wyprzedawać część aktywów, zwłaszcza płynnych – których nie można zastawić w Europejskim Banku Centralnym – aby wzmocnić swoje kapitały – studzi zapał inwestorów Hołda.

Uwaga na ryzyko walutowe

Na kolejne zagrożenie związane z inwestowaniem na rodzimym rynku długu zwraca uwagę Kożuchowski. – Rynek polskich obligacji jest pod silnym wpływem zmian kursu EUR/PLN. Potencjalne osłabienie krajowej waluty będzie się wiązać z ryzykiem wzrostu rentowności polskich obligacji skarbowych – mówi zarządzający. Jego zdaniem wiele wskazuje na to, że w momentach nasilających się wątpliwości związanych z zadłużeniem strefy euro zmienność kursu złotego będzie się nasilać. – Przez ostatni kryzys stopa zwrotu za ostatnie dziesięć lat z funduszy obligacji jest porównywalna ze stopą zwrotu z funduszy akcji. Moim zdaniem tak dobre wyniki funduszy dłużnych są w średnim terminie nie do utrzymania – podsumowuje Kielan.

Bankructwa i perspektywa wysokiej rentowności

Jak globalne spowolnienie może wpłynąć na rynek obligacji korporacyjnych? – Spowolnienie gospodarcze stanowi duże ryzyko niewypłacalności zwłaszcza dla słabszych ekonomicznie emitentów. Przy kiepskich perspektywach wzrostu gospodarczego i relatywnie skompresowanych spreadach, czyli niewielkiej rentowności, profil zysku do ryzyka takich inwestycji nie jest dla nas atrakcyjny. Ponadto, z szerszego punktu widzenia, podejmowanie ryzyka kredytowego w obecnych warunkach ekonomicznych i rynkowych nie wydaje się dobrą decyzją – twierdzi Łukasz Stelmasiak, zarządzający funduszami w PZU TFI.

Lepiej o długu korporacyjnym wypowiadają się przedstawiciele funduszy, które sporo inwestują na tym rynku.

– W Polsce bankrutuje około 600 spółek rocznie, a to znaczy, że wbrew temu, czym się straszy inwestorów, ryzyko niewypłacalności emitenta jest dość dobrze kontrolowalne. Warto również pamiętać o tym, że ryzyko to jest inne dla różnych sektorów, np. dla cyklicznych większe niż dla odpornych na zawirowania sektorów, takich jak spożywczy, windykacyjny czy medyczny – uważa Kielan.

– Rynek obligacji korporacyjnych prezentuje się obecnie atrakcyjnie dla inwestorów. Obawy o spowolnienie gospodarcze doprowadziły do wyraźnego wzrostu spreadów. Obecna rentowność papierów notowanych na przykład w strefie euro z nawiązką rekompensuje ewentualne ryzyko problemów z wypłacalnością. Co więcej, w Polsce kryzys nie daje się mocno we znaki przedsiębiorstwom i nie powinien zagrozić ich kondycji finansowej – dodaje Adam Zaremba.

Zwolennicy długu korporacyjnego są zdania, że jest to rynek odporny na dekoniunkturę, dlatego że przedsiębiorstwa potrzebują finansowania również – a nawet szczególnie – podczas recesji. Zwłaszcza że to w okresach powolniejszego wzrostu gospodarczego często dochodzi do najbardziej spektakularnych przejęć i akwizycji.

– Jeśli obecne spowolnienie przerodzi się w kilkuletnią recesję, to ceny obligacji skarbowych najbardziej wiarygodnych krajów mogą jeszcze wzrosnąć. Natomiast obligacje korporacyjne przy obu scenariuszach będą mogły dać dobrą stopę zwrotu.?W przypadku recesji na rynku pojawią się nowe ciekawe emisje i jeśli tylko zarządzający utrzymają dyscyplinę, będzie można uzyskać dobrą stopę zwrotu. Jeżeli jednak to, co obserwujemy, okaże się jedynie spowolnieniem w środku cyklu koniunkturalnego, spready będą się zawężać i posiadane już portfele przyniosą dobrą stopę zwrotu z zysku kapitałowego – tłumaczy prezes Go TFI. Mówiąc wprost, w tym drugim przypadku będzie można po prostu zarobić również na handlu obligacjami korporacyjnymi, a nie tylko trzymaniu ich do wykupu.

Mimo wszystko obligacje to dobry wybór na nadchodzące czasy

Co w takim razie powinni zrobić w najbliższym czasie posiadacze jednostek uczestnictwa funduszy obligacji, które zdaniem wielu ekspertów są najlepszym sposobem ulokowania oszczędności w niepewnych czasach?

– Z uwagą patrzeć na zmiany wartości złotego na rynku walutowym, które będą wpływały na procesy inflacyjne, czyli gotowość RPP do dalszych zmian stóp procentowych. Ponadto od zmian kursu złotego mogą zależeć działania części inwestorów zagranicznych, których udział wśród posiadaczy polskich obligacji jest bardzo wysoki.

Będą oni również skrupulatnie oceniać działania nowego rządu i perspektywy reform gospodarczych w Polsce, od których zależy ocena wiarygodności Polski jako miejsca do inwestowania – radzi Łętocha.

Z całą pewnością inwestorzy nie powinni się teraz wycofywać z funduszy obligacji. – Posiadacze obligacji mają tę przewagę nad inwestorami na rynku akcji, że dużo większa część dochodu z obligacji pochodzi z bieżącego oprocentowania (kuponu), a mniejsza z wahań ich notowań na rynku – konkluduje dyrektor inwestycyjny w BPH TFI.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy żaden fundusz akcji polskich nie wypracował dodatnich stóp zwrotu. W tym samym czasie większość analizowanych funduszy dłużnych dała realnie zarobić inwestorom, pokonując inflację, która w skali roku wyniosła 4,3 proc. (dane za październik).

[email protected]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy