W ostatnim półroczu polskie obligacje skarbowe cieszyły się znacznym zainteresowaniem inwestorów. Kondycję rynku długu dobrze obrazuje rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych, która na początku tygodnia wynosiła 5,8 proc. Widać wyraźny trend wzrostowy cen (odwrotność rentowności), który od stycznia tego roku załamał się praktycznie tylko raz, we wrześniu, w następstwie rekordowej deprecjacji złotego w relacji do głównych światowych walut.
– Początek półrocza zbiegł się z czwartą w tym roku podwyżką stóp procentowych, a komentarze członków Rady Polityki Pieniężnej wyraźnie wskazywały, że w następnym kroku Rada przejdzie w tryb oczekiwania na efekty już podjętych decyzji. Inwestorzy stwierdzili, że w warunkach, gdy oprocentowanie krótkoterminowych lokat bankowych pozostanie przez dłuższy czas na poziomie 4,5 proc., rentowność obligacji dostępnych wówczas na rynku (4,8 proc. w przypadku dwulatek, 5,3 proc. w przypadku pięciolatek oraz 5,8 proc. w przypadku dziesięciolatek) stanowi dużo lepszą okazję inwestycyjną. Stąd tak duże zainteresowanie obligacjami, trwające właściwie nieprzerwanie aż po gwałtowną wrześniową korektę – komentuje Grzegorz Łętocha, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w BPH TFI.
Zdaniem niektórych ekspertów rekordowe kursy polskich obligacji skarbowych są do powtórzenia w najbliższym czasie. – Osiągnięcie cen z początku września jest możliwe ze względu na rosnące oczekiwania co do spadku stóp procentowych o 50–75 punktów w pierwszej połowie przyszłego roku – uważa Krzysztof Kożuchowski, dyrektor zespołu instrumentów dłużnych w ING IM. Jednocześnie jednak przestrzega przed nadmiernym optymizmem. – Zagrożeniem dla tego scenariusza może być pogorszenie się sytuacji na europejskim rynku długu, co mogłoby się wiązać z częściową sprzedażą polskich papierów przez zagranicznych inwestorów. Z takim testowaniem rynku obligacji nie mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich miesięcy – dodaje. Za wrześniową korektą stali bowiem inwestorzy krajowi. „Zagranica" zabezpieczona przed ryzykiem kursowym nie wyprzedawała wówczas polskiego długu.
Polskie obligacje dały, dają i dadzą zarobić
Optymistami, jeżeli chodzi o rynek obligacji, a co za tym idzie – stopy zwrotu z funduszy dłużnych w najbliższym czasie, są również Adam Zaremba, główny ekonomista Idea TFI, oraz Grzegorz Latała, dyrektor inwestycyjny ds. papierów dłużnych w Aviva Investors Poland. – Niezłe wyniki funduszy krajowych obligacji w ciągu minionych dwóch–trzech kwartałów to przede wszystkim rezultat systematycznie spadającej krzywej rentowności. Jeżeli inflacja będzie się obniżać, a postrzeganie ryzyka kredytowego Polski przez zagranicznych inwestorów będzie się poprawiać, inwestorzy mogą liczyć na kontynuację tej tendencji. Zaowocowałoby to dalszymi zwyżkami cen krajowych obligacji – uważa Zaremba.
– Najbliższe miesiące powinny być dla funduszy dłużnych umiarkowanie dobre. W 2012 r. stopy zwrotu powinny być zbliżone do osiągniętych w tym roku lub tylko nieznacznie niższe. Premia rentowności (różnica między rentownością papierów różnych emitentów o takim samym terminie zapadalności) w stosunku do obligacji niemieckich jest atrakcyjna. Jej stopniowy spadek, czyli zawężenie spreadu, pomoże funduszom obligacji w osiągnięciu zwrotów wyraźnie przewyższających te uzyskiwane przez fundusze pieniężne czy na depozytach bankowych – mówi Latała.