Europejski Bank Centralny zapowiedział dziś podjęcie „niestandardowych działań" mających na celu pomoc europejskim bankom. Choć wydają się one wychodzić naprzeciw potrzebom sektora finansowego, rynek zareagował na słowa Mario Draghiego negatywnie.
Obniżka stóp procentowych, zapowiedzi redukcji rezerw obowiązkowych czy oferowania przez EBC trzyletnich pożyczek dla banków w normalnych warunkach zostałyby ciepło przyjęte przez rynek. Najważniejsze w dzisiejszych czasach wydaje się ostatnie z zapowiedzianych działań. Zapewniając bankom finansowanie na długi okres, EBC daje mocną zachętę do udzielania większej ilości kredytów.
Odnoszę jednak wrażenie, że inwestorzy oczekiwali od EBC przyjęcia strategii walki z kryzysem analogicznej do tej stosowanej przez amerykański Fed. Mario Draghi, mówiąc na konferencji prasowej, że EBC nie będzie skupował obligacji i w ten sposób kierował pieniędzy bezpośrednio do państw członkowskich z ominięciem unijnych reguł, rozwiał nadzieje tych inwestorów, którzy wierzyli, że nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych kroków. Inwestorzy w dalszym ciągu nie wiedzą, w jaki sposób mogą być ratowane te kraje strefy euro, które mają utrudniony dostęp do bezpośredniego finansowania na rynku obligacji.
Czy rynki uspokoić mogą politycy zgromadzeni na dwudniowym szczycie przywódców 27 państw UE?
Oczekiwania wobec szczytu są spore, należy jednak pamiętać, że jego owocem będą najpewniej pewne decyzje kierunkowe o działaniu długookresowym, a nie doraźnym. Europejscy politycy skupią uwagę na zmianach związanych bezpośrednio z polityką fiskalną, a sprawa sposobu finansowania gospodarek mających problemy z nadmiernym zadłużeniem może zejść na drugi plan. Zapowiedź ewentualnej zmiany traktatu UE, zmierzającej do zapewnienia większej dyscypliny finansów publicznych, wprowadzenia progów ostrożnościowych podobnych do tych zapisanych w polskiej konstytucji, nie zostanie zrealizowana z dnia na dzień. To decyzja polityczna, która będzie musiała zostać jeszcze zaakceptowana przez kraje członkowskie.