Apogeum złych długów dopiero przed nami

Rozmowa z... Piotrem Krupą, prezesem Kruka, największej spółki windykacyjnej w Polsce

Aktualizacja: 17.02.2017 00:37 Publikacja: 07.03.2012 06:39

fot. s. łaszewski

fot. s. łaszewski

Foto: Archiwum

Kruk działa już w Rumunii i Czechach. Planujecie wejść na rynek węgierski. Jak wygląda sytuacja w tych krajach w porównaniu z Polską?

W zależności od kraju sytuacja ta jest trochę inna. Polska jest największym rynkiem, nie tylko pod względem liczby konsumentów, ale także sumy bilansowej banków. Polski sektor bankowy jest w dobrej sytuacji finansowej w porównaniu z tym, co obserwujemy w Rumunii czy też Czechach. Powoduje to, że w naszym kraju presja wobec banków, aby sprzedawały aktywa niepracujące o niskiej jakości, jest relatywnie mniejsza niż w innych krajach, w których działamy.

Na sprzedaż będzie więc u nas trafiać mniej złych kredytów?

Podaż wierzytelności nie osiągnęła jeszcze swojego apogeum. Obecnie w Polsce widzimy około 3,5 mld zł wartości wierzytelności wystawionych już na sprzedaż przez kilka dużych banków. Spodziewam się, że te transakcje będą zrealizowane jeszcze w tym półroczu.

A jakie będą ceny?

Wydać na nie trzeba będzie 300 – 400 mln zł. Słyszymy także o kolejnych zapowiedziach tego typu transakcji.

Czy w innych krajach wartości wystawianych na sprzedaż portfeli są podobne?

W Rumunii aktualnie jest na sprzedaż kilkanaście portfeli o równowartości około 1 mld zł. Są to jednak trochę inne portfele niż te wystawione na sprzedaż w Polsce, przede wszystkim gorszej jakości. Część banków działających w Rumunii pozbywa się spraw sprzed czterech – pięciu lat, do tego robią to instytucje, które do tej pory nie sprzedawały portfeli. Niższa jakość portfeli oznacza, że nakłady na tamtym rynku będą relatywnie mniejsze. Na pakiety obecne na rynku trzeba będzie wydać zdecydowanie poniżej 100 mln zł.

Jak jest na Węgrzech? Dużo się mówi o złej sytuacji tej gospodarki, o bardzo złych wynikach banków...

Rynek obrotu wierzytelnościami na Węgrzech jest w początkowej fazie tworzenia. Jest mały, bo nie ma kupujących. Banki nie mają więc partnera do rozmów. Naszym celem jest wejść na ten rynek i pokazać, że możemy być takim partnerem.

Czy jednak sytuacja gospodarcza nie będzie przeszkodą? Jaki jest udział złych kredytów w węgierskich bankach? Czy to są kwoty do odzyskania?

W przypadku branży windykacyjnej nawet zła sytuacja makroekonomiczna może dawać możliwości do atrakcyjnych inwestycji i prowadzenia rentownego biznesu. Analizujemy otoczenie prawno-ekonomiczne Węgier i kierunki, w których państwo to może zmierzać zarówno z punktu widzenia gospodarki, jak i naszej działalności. Według naszych szacunków wartość kredytów z utraconą wartością na Węgrzech jest większa niż w Rumunii.

Czy jednak sytuacja gospodarcza nie będzie przeszkodą? Jaki jest udział złych kredytów w węgierskich bankach? Czy to są kwoty do odzyskania?

Denominowane w walucie obcej są głównie kredyty hipoteczne. W pierwszej kolejności chcemy obsługiwać masowe wierzytelności bankowe z wyłączeniem hipotek. Niemniej jednak kwestia kredytów w walutach obcych jest także przez nas obserwowana.

Czechy to chyba rynek najbardziej podobny do Polski?

To rynek w miarę dojrzały. Banki sprzedają tam wierzytelności od lat. Prawie każdy dokonuje tam takich transakcji kilka razy w roku. Nakłady na tym rynku są jednak mniejsze niż w Polsce, szacujemy je na około 200 mln zł.

Jak banki za granicą podchodzą do sprzedaży wierzytelności?

Instytucje finansowe, dla których jesteśmy partnerem w Polsce, należą do grup, z którymi współpracujemy w regionie. Przykładowo grupa Raiffeisen funkcjonuje na wszystkich rynkach, na których działamy. Grupy Erste co prawda nie ma w Polsce, ale jest w pozostałych krajach. Są to klienci, którzy mają do nas zaufanie jako do sprawdzonych partnerów w transakcjach obrotu wierzytelnościami. Współpracujemy z nimi już od kilku lat.

W naszym regionie duża część rynku bankowego jest kontrolowana przez kapitał zagraniczny, ale mocną pozycję mają też banki krajowe. Czy chętnie zgadzają się na sprzedaż wierzytelności nowym graczom z zagranicy?

Rynki Europy Środkowo-Wschodniej są ciągle rynkami rozwijającymi się w obszarze zarządzania wierzytelnościami. Dzięki prowadzeniu udanych przedsięwzięć z bankami w Polsce czy w Rumunii Kruk jest znaną i dobrze kojarzącą się marką nie tylko w bankach międzynarodowych, ale także krajowych. Jakość brandu firmy to jedno, druga kwestia to polityka i otwartość banków na współpracę z zewnętrznymi podmiotami windykacyjnymi. Świadomość naturalnej współpracy na linii bank – firma windykacyjna jest ważnym elementem budującym rynek zarządzania wierzytelnościami.

Czy planujecie ekspansję także na kolejne kraje?

Na razie nie planujemy wchodzić na kolejne rynki zagraniczne. Patrząc jednak na inne rynki, wydaje mi się, że do ewentualnego rozważenia zostają dwa obszary: Turcja i Rosja. Są to rozwinięte rynki w sektorze finansowym, na którym rynek inwestycji w portfele zaczyna się tworzyć. Trzeba będzie na nie jednak przeznaczyć niewspółmiernie więcej kapitału.

Mówił pan, że w Polsce wciąż nie osiągnęliśmy apogeum podaży wierzytelności. Dlaczego?

Dzisiaj w sektorze gospodarstw domowych jest ponad 30 mld zł złych kredytów, a na sprzedaż trafiają wierzytelności o nominalnej wartości kilku miliardów rocznie. Po pierwsze, instytucje finansowe wciąż prowadzą własną windykację. Po drugie, prawo często wymusza na bankach przeprowadzenie we własnym zakresie spraw do etapu sądowego po to, by mieć koszty uzyskania przychodów. Jednocześnie jako spółka obserwujemy rosnący rynek usług sądowych dla banków. W ostatnich dwóch kwartałach zaobserwowaliśmy lawinowy wzrost tego typu zleceń w naszej kancelarii prawnej Raven. Przygotowując portfele na sprzedaż, banki maksymalizują ekonomiczną wartość takiej transakcji, ale tylko wtedy, kiedy pójdą z tymi sprawami do sądu. Łatwo to zrobić z kilkunastoma sprawami, jednak przy kilku tysiącach to bardzo duże przedsięwzięcie logistyczne. Istotną rzeczą jest także popyt na te portfele. Jeżeli ceny za pakiety wciąż będą rosły, to skłonność banków do tego typu transakcji będzie rosła.

Coraz częściej mówi się, że banki zaczną sprzedawać przeterminowane długi przedsiębiorstw.

Transakcje sprzedaży wierzytelności korporacyjnych miały miejsce w latach 2005 –2007. Było ich jednak tylko kilka, wydano na nie około 100 mln USD. Dzisiaj w sektorze jest około 30 mld zł bankowych portfeli złych długów korporacyjnych i uważam, że to w kolejnych latach będzie bardzo duży rynek. Banki są na takim etapie, że kończą procesowanie tych spraw i widzą, że odzyskanie długów jest możliwe, ale za cztery – pięć lat, kiedy np. syndyk dokona likwidacji majątku. Uważam więc, że w ciągu dwóch lat czeka nas wysyp takich portfeli. Jest to też dobry i relatywnie łatwy sposób na wyczyszczenie bilansów. W prosty sposób można sprzedać np. 200 spraw i zdjąć z bilansu 1 mld zł złych kredytów. To też będzie się wiązało z rozwojem sektora bankowego. Ubiegły rok był bardzo dobry dla banków, natomiast instytucje te stają przed dylematem: gdzie szukać przychodów. Osobiście uważam, że banki nie są po to, żeby zajmować się złymi kredytami, lepiej je przekazać komuś, kto się tym zajmie i oddłuży klientów. Po trzech – czterech latach spłacania rat klienci KRUK przestają być dłużnikami i mogą wrócić na rynek bankowy. Na takim rozwiązaniu korzystamy nie tylko my, ale cały sektor i gospodarka.

Czy dla spółek windykacyjnych może to być „druga noga" biznesu?

My jesteśmy przygotowani na obsługę długów korporacyjnych. W ubiegłym roku taki portfel kupiliśmy, tyle że w Rumunii. W Polsce cały czas obsługujemy fundusz sekurytyzacyjny Bison, który zainwestował w portfele korporacyjne, które my od czterech lat serwisujemy. Jest to fundusz, który założył Lehman Brothers i którego zarządcą jest dzisiaj PwC jako likwidator majątku Lehmana. W praktyce wygląda to tak, że zespół kilkunastu osób, którzy obsługują sprawę np. stoczni bądź innego dużego przedsiębiorstwa, patrzy na zabezpieczenia i zastanawia się, w jaki sposób z tej sprawy można dojść do odzyskania zabezpieczeń czy części pieniędzy. Sprzedając takie portfele, banki wiedzą, że jest tam wartość, jednak mają świadomość, że ciężko ją oszacować w czasie. Jest to też trudność dla spółek windykacyjnych. Jeżeli bowiem kupią portfel detaliczny, to miesiąc później zaczynają wpływać pierwsze przychody. Natomiast z efektami zakupu portfela korporacyjnego jest różnie. Pierwsze wpływy mogą być nawet po upływie trzech lat od jego nabycia, w związku z czym również finansowanie tego typu inwestycji musi być odpowiednio dostosowane.

Pozostaje jeszcze rynek kredytów hipotecznych.

Dzisiaj nie ma jeszcze rynku na te długi. W sektorze bankowym one się pojawiają, natomiast nie ma pomysłu na to, jak zarządzać tymi wierzytelnościami. Jeżeli bowiem banki miały je sprzedać, to rodzą się dwa pytania. Po pierwsze, za jaką cenę – mającą sens z punktu widzenia ksiąg bankowych oraz właściwą z punktu widzenia kupujących. Trzeba pamiętać, że przy nabyciu portfeli nawet za 50 proc. wartości odzyskanie gotówki jest niepewne i na pewno będzie trwało. Rozwiązaniem mogłoby być np. utworzenie funduszu sekurytyzacyjnego, w którym inwestorem jest bank.

Przenosi on do funduszu aktywa i powierza zarządzanie nimi firmie windykacyjnej, która stara się restrukturyzować ten dług, rozciągając spłaty w czasie.

Czy spółki windykacyjne sprostają podaży wierzytelności?

Myślę, że w długim terminie popyt sprosta podaży. Krótkoterminowo może się zdarzyć, że banki nie uzyskają oczekiwanego popytu z rynku, bo nie będzie odpowiedniego poziomu finansowania dla branży. Oczywiście mogą się pojawić nowi inwestorzy. O ile jednak trzy – cztery lata temu widzieliśmy napływ funduszy hedgingowych, dużych banków inwestycyjnych, to teraz ich nie ma. Niejednokrotnie duże instytucje wolą się skupić na swoich rynkach, na których znają sytuację. W Wielkiej Brytanii, we Włoszech można często zrobić interes z mniejszym ryzykiem za stosunkowo niższe kwoty.

Spec od długów

Piotr Krupa jest współzałożycielem Kruka, który powstał w 1998 r. jako wydawnictwo prawnicze. Rok później firma zmienił profil działalności, koncentrując się na zarządzaniu wierzytelnościami masowymi. Krupa jest prezesem Kruka od 2003 r. Szef wrocławskiej spółki jest absolwentem Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Po studiach rozpoczął i ukończył aplikację sędziowską, później został także radcą prawnym.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy