Pierwsze miesiące roku były burzliwe na rynku pracy zarządzających funduszami. Branża żyła transferami – przejściem Jarosława Lisa z Union Investment do BPH TFI, Jerzego Kasprzaka i Pawła Jackowskiego z TFI Allianz do Ipopemy, odejściem Rafała Lisa z Opery, Marka Mikucia z Allianza, zmianami w zespołach Idea TFI i Millennium TFI – to tylko te najszerzej dyskutowane.
TFI wiedzą, co robią
Postanowiliśmy sprawdzić, czy zarządzającym, przy zmianie pracy, udawało się zabrać ze sobą dobre wyniki.
Nie było to łatwe, biorąc pod uwagę, że część zmian personalnych następuje pomiędzy funduszami inwestycyjnymi a emerytalnymi. Poza tym przy zmianie pracodawcy często dochodzi do awansu i były zarządzający w nowym miejscu pełni funkcję kierowniczą. Zdarza się również, że z indywidualnego modelu zarządzania przechodzi do zespołowego i ciężko przypisać mu konkretny fundusz.
– Baza porównawcza jest rzeczywiście słaba – przyznaje Marek Buczak z Quercus TFI. – Trzeba pamiętać, że obecnie praktycznie nie ma funduszy, w których za wynik odpowiadałaby tylko jedna osoba – dodaje.
Niemniej jednak uznaliśmy, że każdy transfer, nawet w przypadku zarządzania zespołowego, powinien wnosić wartość dodaną dla TFI. Porównanie stóp zwrotu funduszy, z którymi związana była dana osoba przed i po zmianie pracy, ma zatem sens.