Wojna o firmy chemiczne dopiero przed nami

Rosjanie chcą przejąć Azoty Tarnów, jedną z największych w Polsce grup chemicznych, a należący do Michała Sołowowa Synthos – Zakłady Azotowe Puławy. To może drastycznie zmienić oblicze nie tylko tej branży.

Aktualizacja: 19.02.2017 03:53 Publikacja: 03.07.2012 16:23

Wiaczesław Mosze Kantor

Wiaczesław Mosze Kantor

Foto: Archiwum

P rzez kilka ostatnich lat Ministerstwo Skarbu miało ogromne problemy z prywatyzacją spółek z branży chemicznej. Każde poważniejsze próby sprzedaży tych przedsiębiorstw kończyły się fiaskiem. W tym kontekście wydarzenia ostatnich tygodni to prawdziwe trzęsienie ziemi. O przejęcie największej chemicznej grupy w Polsce, czyli Azotów Tarnów, zabiega rosyjski koncern Acron. Z kolei Zakłady Azotowe Puławy chce kupić Synthos, którego strategicznym inwestorem jest Michał Sołowow, jeden z trzech najbogatszych Polaków. Konkurencyjną ofertę zamierzają też złożyć pracownicy.

W ocenie specjalistów kolejne propozycje przejęć są tylko kwestią czasu. Skąd takie zainteresowanie krajową chemią?

Jak wskazuje Krystian Brymora, analityk BDM wpływ miały na to rekordowe przychody spółek z tego sektora w minionym roku. A także to, że ich wyceny pod wpływem ogólnej sytuacji na giełdzie spadły do atrakcyjnych poziomów. – Rosnąca liczba wezwań to też efekt realizowanej przez Skarb Państwa polityki zakładającej przyspieszenie sprzedaży posiadanych udziałów w spółkach z branży chemicznej – wskazuje Maciej Kabat, analityk DM AmerBrokers.

Resort skarbu rozdaje karty

– Pytania o to, kto zabiega o zostanie strategicznym inwestorem w spółkach chemicznych z udziałem Skarbu Państwa należy kierować do resortu skarbu. Jest to instytucja, która ma ogromne możliwości decydowania o wyborze nowego właściciela, co wynika nie tylko z posiadanych przez nią pakietów akcji ale i pozycji, jako organu administracji rządowej – mówi jeden z prezesów chemicznej spółki z udziałem państwa.

Prywatyzację chemii zapowiadał już poprzedni minister skarbu, Aleksander Grad. – Mniej więcej dwa lata temu twierdził, że w każdej chwili można się spodziewać wezwania na jedną z państwowych spółek. Żadne nazwy nie padły, ale z kontekstu wypowiedzi można było wnioskować, że chodzi o Ciech – twierdzi Jacek Chwedoruk, dyrektor zarządzający w banku Rothschild, a w latach 90. dyrektor departamentu prywatyzacji w MSP.

Azoty Tarnów – jego zdaniem – nie był wtedy aż tak łakomym kąskiem jak dziś, bo znajdowały się na innym etapie rozwoju (teraz do grupy należą Zakłady Chemiczne Police i kędzierzyński ZAK). Wówczas nie wiadomo było też, kto interesował się Ciechem. – Zainteresowanie polską chemią było wtedy ograniczone, więc trudno sobie było nawet wyobrazić, kto mógł być w grupie potencjalnych nabywców – zaznacza Chwedoruk. Wśród pojedynczych chętnych, którzy się ujawnili kilka lat temu nie było inwestorów branżowych, a tylko fundusze typu private equity. Nie zdecydowały się jednak na transakcję, bo wyceny okazały się zbyt wysokie, a Ciech borykał się z restrukturyzacją i problemem spłaty zadłużenia.

Zdaniem Chwedoruka na początku roku resort miał już wyraźniejsze sygnały od ewentualnych chętnych. Podtrzymał bowiem – ustami wiceministra Rafała Baniaka – że spodziewa się kolejnych wezwań na spółki chemiczne. – Wtedy już było wiadomo, że potencjalnych kandydatów do prywatyzacji może być trzech. Chodziło o Tarnów, Puławy i właśnie Ciech – dodaje Chwedoruk.

Uważa, że obecny wysyp wezwań na spółki chemiczne jest wynikiem z jednej strony spadających wycen na giełdzie, a z drugiej coraz lepszych wyników tychże firm. – W tym kontekście wydaje się, że proponowane w wezwaniach wyceny nie są super atrakcyjne – zauważa Chwedoruk. Zaznacza jednak, że nawet jeśli te konkretne transakcje nie zakończą się sukcesem wzywającego, to sprawa nie ucichnie. – Pojawią się następni chętni, jeśli nie za kilka tygodni, to za kilka miesięcy. Rynek jest już bowiem gotowy na takie transakcje – ocenia.

– Obecnie przy wezwaniu na sprzedaż akcji Puław resortowi doradza ING Securities. Przy pozostałych procesach doradcy nie są zaangażowani – mówi Magdalena Kobos, rzeczniczka MSP.

Rosjanie chcą Azoty Tarnów

W tym roku jako pierwszy wezwanie na akcje zakładów chemicznych ogłosił jeden z dziesięciu największych producentów nawozów, rosyjski Acron. Uczynił to za pośrednictwem holdingu Norica Holding. W maju wezwał do sprzedaży 41,6 mln akcji Azotów Tarnów, po 36 zł za akcję. Chce mieć dwie trzecie głosów na walnym zgromadzeniu tej firmy.

Rosjanom zależy głównie na dostępie do rynków zbytu. Dzięki polskiej spółce zamierzają zaistnieć ze swoimi produktami w całej Unii. W zamian oferują dostęp do taniej bazy surowcowej (głównie fosfor, potas i amoniak) i kapitału. Wiadomo także – z listu intencyjnego, który trafił do zarządu Azotów – że popierają plany inwestycyjne tarnowskiej spółki, w tym m.in. budowę fabryki kaprolaktamu w Azji i elektrowni w Polsce.

Wiaczesław Mosze Kantor, prezes Acronu, spotkał się we wtorek z ministrem skarbu Mikołajem Budzanowskim przekonując go, że chce jak najlepiej dla Tarnowa. Zaznaczał przy tym, że jest gotowy podnieść cenę w wezwaniu. Kantor przekazał też Budzanowskiemu swoje wątpliwości odnośnie projektu uchwały na najbliższe walne zgromadzenie chemicznej spółki dotyczące rozwodnienia jej kapitału. Uważa, że ta uchwała byłaby szkodliwa zarówno dla inwestorów jak i dla spółki.

Według naszych informacji spotkanie prezesa Acronu z Budzanowskim skończyło się niczym, a minister wręcz odradzał Acronowi dalsze angażowanie się w transakcję. Po spotkaniu Wiaczesław Mosze Kantor stwierdził jednak, że jest bliżej zamknięcia jej z sukcesem. Co ciekawe przyjechał sam senior rodu, a nie Vladimir – jego syn, który do tej pory był twarzą transakcji.

Zdaniem zarządu Tarnowa cena zaproponowana w wezwaniu przez Rosjan jest za niska, co potwierdzać mają także stanowiska J. P. Morgan i Societe Generale, które zarząd poprosił o opinie. Podobnego zdania są także pozostali, poza MSP, akcjonariusze Azotów Tarnów, w tym m.in. PZU OFE. Ten ostatni zaczął nawet skupować akcje tarnowskiej grupy, by w ten sposób także zapobiec możliwemu przejęciu.

Acron przy wezwaniu na Azoty Tarnów ma spore grono doradców. Rosjanom pomagają Dom Maklerski BZ WBK, kancelaria Wierzbowski Eversheds, Consulton, Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha oraz agencja pr NBS. Dla Azotów z kolei pracuje m.in. Societe Generale z byłym wiceministrem Skarbu i byłym bankierem Lehman Brothers Krzysztofem Walenczakiem.

Co z Policami i Ciechem?

Na Police, które są dziś kontrolowane przez Azoty Tarnów, również może być ogłoszone wezwanie. – W tym obszarze dla Acronu pracuje Krzysztof Żynul, czyli były wiceminister skarbu i były prezes polickich zakładów – mówi osoba zbliżona do ewentualnej transakcji. Powszechnie wiadomo, że jeszcze w 2004 r. nie wykluczał on, że Police będą prywatyzowane samodzielnie.

Teraz także możliwe jest, że osobne wezwanie czekać może polickie zakłady, jeśli tylko Rosjanie przejmą kontrolę nad Azotami Tarnów i staną się pośrednio lub bezpośrednio właścicielem ponad 66 proc. akcji Polic. Wówczas wezwanie ogłoszone byłoby na 100 proc. papierów, a cena powinna równać się co najmniej średniemu kursowi z ostatnich sześciu lub trzech miesięcy.

Inwestorzy przyglądają się też Ciechowi. – Spółką podobno zainteresowany jest Zdenek Bakala, czeski biznesmen, który jest strategicznym inwestorem w koncernie węglowym NWR. Tymczasem nasza grupa zużywa duże ilości koksu i antracytu, który potrzebny jest jej do produkcji sody, ze sprzedaży której uzyskujemy większość przychodów – twierdzi osoba zbliżona do władz Ciechu.

Dodaje, że dla NWR przejecie grupy byłoby naturalnym elementem pozyskania nowego odbiorcy węgla, zwiększenia gamy oferowanych produktów, a w konsekwencji dałoby szanse na czerpanie wyższych zysków niż dotąd. Przedstawiciele resortu skarbu i spółki nie komentują tych informacji.

Batalia o Puławy

Do ostrej walki może dojść między firmami zabiegającymi o przejęcie kontroli nad Puławami. W połowie czerwca wezwanie na wszystkie akcje tej spółki ogłosił Synthos. Dlaczego producent sztucznego kauczuku chce przejąć za ok. 2 mld zł jednego z największych w kraju producenta nawozów? Zarząd Synthosu liczy na realizację wspólnych projektów i połączenie produkcji niektórych wyrobów.

– W grę wchodzi m.in. zintegrowanie produkcji kaprolaktamu z wytwarzaniem poliamidu, jak ma to miejsce na większości rynków. Widzę także możliwości rozwoju dla instalacji melaminy, także w połączeniu z jej pochodnymi – mówi Tomasz Kalwat, prezes Synthosu. Jest też szansa na oszczędności m.in. przy zakupie surowców i wytwarzaniu energii.

Kontrolujący Synthos Michał Sołowow twierdzi, że w perspektywie pięciu – siedmiu lat uczyni z Puław bardzo atrakcyjną inwestycję. Dlatego już teraz radzi sprzedać jej akcje Synthosowi i kupić walory firmy z Oświęcimia. – Jeżeli transakcja zakupu Puław zakończy się sukcesem następnym racjonalnym krokiem Synthosu będzie próba konsolidacji branży nawozowej – informuje Sołowow.

Na razie powstrzymuje się od podania, co może być jego następnym celem inwestycyjnym. Kielecki biznesmen jest jednak aktywnym inwestorem, który swoje cele realizuje z żelazną konsekwencją. Więc w niedalekiej perspektywie można mieć pewność kolejnej odsłony jego poczynań na rynku przejęć w branży chemicznej.

Synthosowi w wezwaniu doradza DM PKO BP. W związku z tym broker zaprzestał wydawania rekomendacji dla obu giełdowych spółek i wstrzymuje się z komentowaniem przejęcia.

Konkurencyjną ofertę na akcje Puław chcą zgłosić związkowcy. Powołana przez nich Spółka Pracownicza Chemia-Puławy złożyła MSP, do którego należy 50,7 proc. walorów Puław, wstępną ofertę zakupu akcji po co najmniej 105 zł za sztukę. Ostateczną cenę jej przedstawiciele zaproponują po 30 czerwca. Synthos, który już ogłosił wezwanie za każdy papier, daje 102,5 zł.

W jaki sposób, zazwyczaj niemajętni związkowcy, chcą sfinansować przejecie Puław? Rozpatrywane są trzy warianty – współpraca z inwestorem strategicznym, kredytowanie lub model dywidendowy, z którego Chemia-Puławy chciała skorzystać jeszcze w 2010 r. przy poprzedniej próbie prywatyzacji. Wówczas zakładano rozłożenie płatności na 10 lat, przy czym środki miałby pochodzić z dywidend. Dodatkowo resort miałby liczyć na premię.

– Spółce pracowniczej doradza grupa ekspertów skupionych wokół poznańskiej Kancelarii Radców Prawnych Jurałowicz, Herman i wspólnicy, z którą Chemia-Puławy ma podpisaną stałą umowę. To ta sama firma, z którą współpracowali przy pierwszej próbie kupna Puław – mówi osoba zbliżona do zarządu Chemia-Puławy. Podkreśla przy tym, że dodatkowo do pracy wynajęto teraz także dwie firmy. – Jedna z nich specjalizuje się w pozyskiwaniu funduszy inwestycyjnych, a druga: inwestorów branżowych – dodaje. Nieoficjalnie mówi się, że propozycja związkowców jest dla MSP trudna do przyjęcia, gdyż mocno odsuwa wpływy do budżetu.

Zacięta walka o Siarkopol

Prywatyzacja krajowej chemii dotyczy także możliwej sprzedaży Kopalni i Zakładów Siarki Siarkopol. Tu o zakup ubiegają się Azoty Tarnów i kopalnia granitu Kamienna Góra oraz zagraniczny Core Minerals Limited z siedzibą w Jersey. Trwa analiza wiążących ofert. W najbliższych tygodniach powinna zapaść decyzja o udzieleniu wyłączności negocjacyjnej lub podjęcia tzw. negocjacji równoległych.

Rywalizacja o Siarkopol już wcześniej była zaciekła. Zainteresowanie firmą wyraziły i oferty złożyły wówczas m.in. Siarka Polska wraz z Hutą Szkła Gospodarczego oraz Kopalnie Dolomitu.

Analitykom trudno oszacować, ile warte mogą być akcje Siarkopolu. MSP ma 4,7 mln walorów, które stanowią 85 proc. kapitału zakładowego spółki. Główną przyczyną problemów z wyceną jest fakt, że jej wyniki nie są przewidywalne. Np. w 2010 r. miała ona 1,1 mln zł zysku netto, a rok wcześniej 41 mln zł strat.

Orlen czeka na dobrą cenę

Włocławski Anwil, należący do grupy PKN Orlen, również może mieć wkrótce nowego właściciela. Zdaniem Łukasza Prokopiuka z DM IDMSA koncern nie sprzeda jednak tej firmy po niskiej cenie. – Te aktywa, choć nie stanowią trzonu biznesu koncernu, to generują dużo gotówki, zwłaszcza, jeśli chodzi o część nawozową firmy. Anwil jest też spółką dość uporządkowaną, więc jego obecność w grupie nie jest dla Orlenu problematyczna. Dlatego jeśli dojdzie do sprzedaży, to nie należy oczekiwać niskiej ceny – twierdzi analityk.

Dwa lata temu, kiedy zakupem zainteresowane były Puławy, mówiło się o 1,5–2 mld zł za całość biznesu Anwilu. – W tej chwili mniejsza wycena nie byłaby uzasadniona – dodaje Prokopiuk. Wątpi jednak, by Puławy zdecydowały się zapłacić tak dużo. Wydaje się, że Anwil nadal jest na sprzedaż, ale nie chce się oddawać za bezcen. – Koncern nadal prowadzi prace związane z potencjalnym podziałem Anwilu, a ewentualna sprzedaż spółki jest uwarunkowana poprawą warunków na rynku transakcyjnym. W chwili obecnej nie ma przesłanek ani presji na sprzedaż tych aktywów – twierdzi Beata Karpińska z biura prasowego Orlenu.

Wiceprezes ds. finansowych płockiego koncernu, Sławomir Jędrzejczyk zapytany czy to nie byłby dobry moment na zbycie tych aktywów w kontekście tak dużego zainteresowania chemią odpowiada, że cieszy go takie zainteresowanie spółkami z tego sektora. – Na razie jednak nie prowadzimy żadnych rozmów w sprawie sprzedaży Anwilu. Czekamy na sygnały od potencjalnych inwestorów, ale na razie takich nie mamy – twierdzi.

PCC nadal zainteresowane

– Jeszcze w 2006 r. miało dojść do sprzedaży Tarnowa i Kędzierzyna. Głównym zainteresowanym był wtedy PCC. Ale chętnych było więcej. Tarnowem interesowało się parę podmiotów, ale widocznie żaden z nich nie był na tyle zdeterminowany, by sfinalizować transakcję – przypuszcza Prokopiuk. W przypadku PCC o braku wiążącej oferty zadecydowała nie tylko cena. – Podczas przeprowadzanego badania Tarnowa okazało się, że zainteresowanemu nie do końca spodobały się warunki pewnego kontraktu, który spółka podpisała. Nie wydawał się on korzystny – mówi nam osoba zbliżona do tamtej transakcji. Dodaje, że wówczas za akcję Tarnowa oferowano znacznie mniej niż obecnie Rosjanie, a i spółka była w innym miejscu rozwoju i dodatkowo panował kryzys.

Czy teraz Waldemar Preussner, prezes i główny akcjonariusz PCC byłby zainteresowany kupnem Tarnowa? – Tarnów byłby dla nas nadal interesujący, ale tylko wtedy, gdyby minister ustalił jakąś procedurę przeprowadzenia due diligence przed ogłoszeniem na nią wezwania czy kontrwezwania – zaznacza. Zapytany czy rozmawiał o tym z przedstawicielem Skarbu Państwa odpowiada tylko: Nie mogę potwierdzić, ani zaprzeczyć. Prezesowi PCC doradzał przy tej transakcji Igor Chalupec, były prezes Orlenu. Nie udało nam się z nim skontaktować.

Zagrożenie ze Wschodu

O tego, kto kupi chemiczne firmy będzie zależał nie tylko los sektora chemicznego, ale i innych branż z nim powiązanych. Głównie chodzi tu o gazownictwo. Spółki chemiczne w ubiegłym roku odebrały ok. 14 proc. z 14,4 mld m sześc. błękitnego paliwa, jakie sprzedało w kraju Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, które ma monopolistyczną pozycję w swojej branży.

Tylko spółki należące do grupy Azoty Tarnów kupiły w 2011 r. od PGNiG ok. 1,2 mld m sześc. gazu. To 8,3 proc. surowca zużytego w kraju. Więcej zużywa w Polsce tylko grupa Orlen. W ocenie niektórych specjalistów przejęcie Azotów Tarnów przez Acron może wiązać się dla PGNiG z utratą przynajmniej części zleceń na dostawy gazu. Surowca za granicą mogą zwłaszcza poszukać Police, które obecnie kupują go 580 mln m sześc. Zakłady chemiczne znajdują się blisko granicy z Niemcami i Nord Streamu, gazociągu którym rosyjski Gazprom dostarcza gaz do naszych zachodnich sąsiadów. Nie można wykluczyć, że w przyszłości Acron zechce skorzystać z możliwości dostaw, które zapewne zaoferuje Gazprom.

Acron zamiast zmieniać firmy przesyłające błękitne paliwo może jednak dostarczać amoniak (półprodukt w produkcji nawozów). – W sytuacji, gdy ograniczane są dostawy gazu dla chemii, jak miało to miejsce w I kwartale, dodatkowe ilości amoniaku pozwoliłyby utrzymać moce produkcyjne na optymalnych poziomach również w takich momentach – stwierdził Vladimir Kantor, wiceprezes Acron.

dorota [email protected]

[email protected]

[email protected]

Zakłady Azotowe Puławy

To lider polskiego przemysłu nawozowego, który miał 57-proc. udział w ich produkcji w 2010 r. Ale nie samymi nawozami puławskie zakłady stoją. Są także jedną z głównych firm wytwarzających melaminę, która znajduje zastosowanie przy wytwarzaniu żywic (trzecie miejsce na świecie i 19 proc. europejskiego zapotrzebowania) oraz kaprolaktamu stosowanego do wytwarzania włókien syntetycznych (43 proc. krajowej produkcji). Firma śmiało konkurować może w Europie z takimi potęgami jak m.in. BASF. W skład ZA Puławy wchodzą m.in. gdańskie Fosfory i chorzowskie Azoty Adipol. Jak wygląda struktura przychodów chemicznej grupy? 51 proc. produkcji trafia na rynek krajowy, 27 proc. do innych państw Unii Europejskiej, a 22 proc. do pozostałych krajów.

Azoty Tarnów

Grupa jest jednym z największych producentów nawozów w kraju – zajmuje pozycję numer jeden, kiedy mowa np. o tych z zawartością siarki. W Europie plasuje się na drugim miejscu wśród producentów nawozów wieloskładnikowych. Otwiera także zestawienie firm produkujących biel tytanową stosowaną przy wytwarzaniu np. farb. Ale w jej fabrykach powstają także na masową skalę tworzywa sztuczne, półprodukty do ich wytwarzania i inne chemikalia. W skład grupy Azoty Tarnów wchodzą m.in. spółka matka Azoty Tarnów, Zakłady Chemiczne Police i kędzierzyński ZAK. Ponad 80 proc. przychodów daje sprzedaż na rynkach UE; na rynek polski trafia około 48 proc. Swoje produkty sprzedaje także m.in. do Ameryki Północnej i Afryki.

 

 

 

 

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy