Od 1 listopada giełda nie publikuje danych o koncentracji pozycji na rynku terminowym. Decyzja ta wywołała poruszenie. Zaniepokojeni inwestorzy zwracali uwagę, że decyzja ta zmniejszy transparentność i bezpieczeństwo rynku. Giełda broni stanowiska. Podkreśla, że publikacja ta posiadała „ograniczone możliwości interpretacyjne i mogła prowadzić?do błędnych wniosków".
Środowisko podzielone
Decyzja podzieliła rynek.
– Podawanie danych o koncentracji pozycji w kontraktach terminowych nie zmieniło przejrzystości czy też bezpieczeństwa obrotu. Publikowanie samej informacji o stopniu koncentracji jednego lub więcej podmiotów, bez podawania innych danych (choćby kierunku pozycji) wprowadza raczej więcej zamętu i stwarza pole do przeróżnych spekulacji i domysłów – uważa Sebastian Trojanowski, doradca inwestycyjny w Noble Securities. Innego zdania jest Paweł Jackowski, dyrektor biura portfeli akcyjnych w Ipopema Securities.
– GPW, ujawniając wielkość pozycji jednego dużego inwestora, mogącego mieć wpływ na zachowanie rynku, pozwalała śledzić jego ewentualnie istotne zmiany alokacji. Są to więc bez wątpienia istotne informacje – wyjaśnia Jackowski. Dane o koncentracji giełda publikowała od marca 2009 r. Jak jednak podkreśla Piotr Smoleń, prezes Turbine Asset Management, ich jakość pozostawiała wiele do życzenia.
– Zdarzały się błędy i pomyłki w raportach, dostęp do ich historii był trudny. Niewielki zakres raportu i jego mała szczegółowość w porównaniu z analogicznymi raportami zagranicznymi obniżała jego wartość – komentuje Smoleń.