Potrzebujemy inwestora, który da nam swobodę działania

Z Wojciechem Sobierajem, prezesem Alior Banku, spółki nominowanej do nagrody „Byki i niedźwiedzie” w kategorii „Debiut roku”, rozmawia Monika Krześniak

Aktualizacja: 15.02.2017 05:31 Publikacja: 06.03.2013 05:18

Potrzebujemy inwestora, który da nam swobodę działania

Foto: Archiwum

Jeszcze w tym roku ma być znaleziony nowy inwestor dominujący Alior Banku. Na jakiem etapie są poszukiwania?

Prospekt zakłada, że Carlo Tassara sprzeda akcje na rzecz podmiotu regulowanego, banku lub zakładu ubezpieczeń, spełniającego kryteria określone w art. 25h prawa bankowego. Proces już ruszył, doradcą Carlo Tassara jest UBS. Sądzę, że zarówno zobowiązanie dotyczące terminu wyboru nowego inwestora, jak i warunków, które ma spełniać, zostaną dotrzymane.

A z punktu widzenia zarządu, jaki typ inwestora byłby optymalny, uwzględniając model biznesowy i sposób zarządzania bankiem?

Oczywiście nie zamierzam dyktować akcjonariuszowi, kogo powinien wybrać, nie mam do tego prawa. Natomiast dobrze byłoby, żeby ośrodek decyzyjny wpływający na naszą strategię i działanie był w Warszawie. Więc albo będziemy mieć inwestora, dla którego polski rynek znajduje się w centrum uwagi, albo takiego, który daje dużo swobody, abyśmy mogli samodzielnie podejmować decyzje. Wejście w skład międzynarodowych korporacji bankowych, oprócz niewątpliwych korzyści skali, dostępu do rynków itd., często oznacza ograniczoną decyzyjność na poziomie krajowym. Alior pokazał, że szybkie podejmowanie decyzji ma same plusy i jest dobre zarówno dla banku, jak i dla klientów, czyli gospodarki. Aby utrzymać optymalny dla nas model działania, dobrze byłoby znaleźć inwestorów niebankowych, np. firmy ubezpieczeniowe.

Cały sektor bankowy może mieć niższy wynik, ale nie powinno to dotyczyć Aliora, bo my jesteśmy w zupełnie innym punkcie

Czy poszukiwania inwestora koncentrują się za granicą czy także na rynku krajowym?

Jestem w stanie uwierzyć, że kapitał nie ma narodowości. Jednak wiem na pewno, że dla banku ważne jest miejsce podejmowania decyzji oraz nadzór, któremu się podlega. Mnie się bardzo dobrze współpracuje z polskim nadzorem i nie chcę podlegać komuś z zewnątrz, kto nie zna bądź nie bierze pod uwagę uwarunkowań lokalnego rynku. Natomiast gdyby znalazł się ktoś, kto przejąłby pakiet większościowy od Carlo Tassara (34 proc. – przyp. red.) i powiedział: „działajcie tak jak dotychczas, a może w przyszłości zastanowimy się nad wejściem na inne rynki", ale centrum grupy pozostawałoby w Warszawie, to Alior taką rolę może świetnie spełniać. Czy znajdziemy takiego inwestora? Trudno powiedzieć.

Z prognoz analityków wynika, że w czwartym kwartale bank będzie miał „techniczną stratę". Z czego ona wynika?

Zgodnie z tym, co opisaliśmy w prospekcie emisyjnym, to księgowy efekt zmiany i rozliczenia programu motywacyjnego dla menedżerów banku. W związku z tym, że przeprowadziliśmy ofertę publiczną, grupa ponad 100 menedżerów banku otrzymała od Carlo Tassara 3,7 mln akcji zamiast gotówki, którą dostaliby, gdyby do banku wszedł nowy inwestor strategiczny. Z tego 2,4 mln akcji jest już przydzielone, a pozostała część zostanie przekazana uczestnikom programu w momencie sprzedaży pakietu kontrolnego przez Carlo Tassara. Akcje te są objęte ograniczeniem zbywalności nawet do dwóch lat. Rozliczenie tego programu powoduje jednorazowy koszt 140 mln zł, który jest ponoszony wyłącznie przez Grupę Carlo Tassara. Jednak zgodnie z międzynarodowymi standardami sprawozdawczości finansowej wszelkie zmiany w programie motywacyjnym muszą być jednorazowo uwzględnione w rachunku wyników banku jako koszt. Nie wpłynie to na wysokość kapitałów banku, gdyż zgodnie z zasadami rachunkowości kapitał banku równocześnie zwiększy się o tę samą kwotę 140 mln zł. W związku z tym rozliczenie programu jest neutralne dla wartości banku. Najważniejszy wskaźnik C/WK nie ulegnie zmianie. Analitycy uwzględniają to w swoich prognozach. W kolejnych kwartałach tego efektu już nie będzie.

A jaki wpływ na wyniki będzie miała upadłość spółki Polbita, której Alior udzielił dużego kredytu w ramach konsorcjum?

Polbita wycofała wniosek o ogłoszenie upadłości, a jej działalność operacyjna się już ustabilizowała. Polbita posiada około 260 punktów sprzedażowych i ma potencjał do dalszego rozwoju. Zakładamy, że po uzyskaniu odpowiednich pozwoleń przejmiemy funkcje właścicielskie wraz z naszym partnerem z konsorcjum i dodatkowo wzmocnimy spółkę, tak aby w odpowiednim czasie znaleźć dla niej nowego właściciela. Nie ma to  żadnego istotnego wpływu na wynik banku, a nasze zaangażowanie jest odpowiednio wyrezerwowane zgodnie z odpowiednimi procedurami.

Jakie są najnowsze wyniki sprzedażowe Alior Sync?

Mamy już blisko 200 tys. klientów, 747 mln zł depozytów i 55 mln zł kredytów.

Jak to się ma do planów?

Liczba klientów i wartość depozytów jest wyższa, niż zakładaliśmy, natomiast musimy poprawić sprzedaż kredytów. W tym obszarze chcemy się najmocniej rozwijać. Przygotowaliśmy system udzielania kredytów ratalnych przez Internet, który pozwala w ciągu 90 sekund ocenić wiarygodność kredytową klienta, łącznie ze sprawdzeniem w BIK. To półtora roku ciężkiej pracy zespołu informatycznego, ale jestem przekonany, że to będzie najszybciej rozwijająca się część działalności banków.

Niedawno „The Banker" opublikował listę 12 banków na świecie, które trzeba obserwować, a na jej czele stoi Alior Bank. Śmiem twierdzić, że to będzie jedyny obszar bankowości internetowej, na którym będzie się zarabiało. Jeśli ktokolwiek myśli, że bankowość wróci do pobierania opłat za transakcje w Internecie, to jest w błędzie.

Jak pan ocenia zmianę Rekomendacji T? Czy rzeczywiście ożywi akcję kredytową?

Przede wszystkim nie uważam, żeby poprzednia rekomendacja bardzo zaostrzała kryteria udzielenia kredytu. Najnowsza wersja zaleceń nieco złagodziła wymogi i limity, zlikwidowano też wymóg dostarczania przez klientów zaświadczeń o zarobkach, o co zabiegałem od początku, bo to doprowadzało do absurdów. Jeśli ktoś chciał kupić lodówkę na kredyt, a nie miał przy sobie zaświadczenia o zarobkach, to jej z tego powodu nie kupił. Często był odsyłany do firmy pożyczkowej, która nie wymagała zaświadczenia. Nie było w tym żadnej logiki. Przecież nikt nie chodzi na zakupy z zaświadczeniem o zarobkach.

Nie uważam, żeby zlikwidowanie odgórnych limitów zadłużenia w stosunku do dochodu spowodowało duże rozluźnienie polityki kredytowej. Część banków ma ostrzejsze scoringi niż te, które wynikały z poprzedniej rekomendacji. Prawdziwą zmianą jest zatem wprowadzenie oświadczenia zamiast zaświadczenia i pozostawienie bankom ustalanie sposobu weryfikacji tego oświadczenia.

Jaki będzie 2013 rok dla Aliora i całego sektora?

Cały sektor bankowy może mieć niższy wynik z powodu spowolnienia gospodarczego, ale nie powinno to dotyczyć Aliora, bo my jesteśmy w zupełnie innym punkcie. Choćby dlatego, że mamy o wiele większą liczbę placówek niż rok wcześniej i to będzie generowało wyższy dochód. W ubiegłym roku zatrudniliśmy ponad 1500 osób. W tym roku chcemy zatrudnić 1 tys. nowych osób. W prospekcie emisyjnym podawaliśmy, że do 2016 roku chcemy podwoić udziały rynkowe i nie możemy tego odłożyć na lepsze czasy. Natomiast z punktu widzenia sektora mam największe obawy o kredyty inwestycyjne, na które popyt nadal stoi w miejscu.

Konkurencja w innowacjach technologicznych się zaostrza. Co jeszcze Alior wprowadzi w najbliższym czasie?

Rynek czeka na dwa duże projekty związane z mobilnymi płatnościami, jeden to wprowadzenie tych usług w Biedronce, a drugi to długo oczekiwany system płatności PKO BP. Ten obszar jest jednym z nielicznych, w których liczy się skala. Alior zna swoje miejsce w szeregu, chcemy być dobrym partnerem, ale karty w tej grze będą rozdawać telekomy, duzi agenci rozliczeniowi, przede wszystkim First Data oraz PKO BP. Chcemy być partnerem któregoś z dużych systemowych rozwiązań. Za chwilę będziemy wdrażali płatności NFC, pracujemy też nad bardzo innowacyjnym systemem mikropłatności i jeszcze nad kilkoma projektami realizowanymi wspólnie z telekomami.

Nie ma pan przeświadczenia, że telekomy się emancypują, a banki, które ze sobą nie współpracują i traktują siebie jak konkurentów, zostaną „wyeliminowane" z rynku płatności mobilnych?

Współpraca jest konieczna, bo żaden bank nie jest w stanie sam zbudować powszechnego standardu. Jeśli damy się zepchnąć tylko do roli instytucji udzielających kredytów, to mogę sobie wyobrazić, że za chwilę jakiś duży globalny bank np. z Azji udzieli olbrzymiej linii kredytowej operatorowi telefonicznemu, który potem będzie ją dzielił na tysiące czy miliony pożyczek dla klientów. Właśnie dlatego my budujemy system kredytów ratalnych w Internecie i  chcemy zrobić to, czego telekomy nie mogą zrobić same, czyli szybko ocenić wiarygodność kredytową klienta.

W wywiadzie dla „Rz" zapowiadał pan współpracę z jednym z operatorów. Czy może pan ujawnić z kim?

Planujemy współpracę z jednym albo dwoma operatorami. Jesteśmy technicznie gotowi, ale decyzja i przewaga negocjacyjna należy do telekomów.

Ostatnio członek zarządu Aliora wywołał burzę, mówiąc, że bank pracuje nad rozwiązaniami pozwalającymi przetwarzać informacje i dane klienta i będzie je sprzedawał zewnętrznym firmom.

Nasz wiceprezes powiedział, że będziemy budowali know-how i technologie do obróbki danych i następnie będziemy chcieli dzielić się tą technologią. Technologią, a nie danymi. Chcę jednocześnie kategorycznie podkreślić, że przetwarzamy dane tylko tych klientów, którzy wyrazili na to zgodę, ale nie dzielimy się i nie będziemy się dzielić nimi z kimkolwiek.

CV

Prezes Wojciech Sobieraj wymyślił i stworzył Alior Bank od podstaw. Instytucja działa od października 2008 r. Wcześniej Sobieraj był wiceprezesem BPH odpowiedzialnym za bankowość detaliczną. Po odejściu z BPH zdecydował się na stworzenie nowego banku. Sobieraj przekonał do swojego pomysłu włoską grupę Carlo Tassara, która wyłożyła pieniądze. Pracował także w Boston Consulting Group. W ubiegłym roku Alior przeprowadził największą w historii ofertę publiczną firmy prywatnej na GPW .

Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy
Gospodarka
„W 2024 r. surowce podrożeją. Zwyżki napędzi ropa”
Gospodarka
Szef Fitch Ratings: zmiana rządu nie pociągnie w górę ratingu Polski
Gospodarka
Czy i kiedy RPP wróci do obniżek stóp?
Gospodarka
Złe i dobre wieści przed COP 28