W czasach przed kontami oszczędnościowymi takie możliwości dawały lokaty progresywne/dynamiczne (o drobnej różnicy potem). Bardzo reklamowane w latach 90., teraz rzadko pojawiają się w bankowych witrynach, choć z oferty nie zniknęły.
Choć mniej opłacalne od innych lokat, wciąż opisywane są w taki sam mylący klienta sposób. Strona internetowa banku czy pośrednika finansowego i informacja o lokacie: „oprocentowanie nawet 6 proc.".
Oprocentowanie nawet...
W dobie lokat sięgających w porywach 4 proc. któż by się nie połaszczył? Ano ten, kto przeczyta całość oferty. Te 6 proc. to oprocentowanie co najmniej średnioterminowej lokaty progresywnej, ale obowiązujące tylko w ostatnim okresie jej trwania.
Całość odsetek za kilka (co najmniej) miesięcy trzymania pieniędzy to średnia z całego okresu lokaty. A początki są słabiutkie, często poniżej 1 procenta. Wspomniane 6 proc. oferuje Plus Bank i jest to oferta nietypowa – oprocentowanie zmienia się bowiem kwartalnie, a nie – jak w większości banków – miesięcznie. Tyle że Lokata Dynamicznie Rosnąca zakładana jest na 15 miesięcy – i mimo że pod koniec odsetki są wysokie, średnie oprocentowanie wynosi 3,04 proc.
Generalnie lokata progresywna wygląda jak miesięczny, stale i automatycznie odnawiany depozyt z rosnącym oprocentowaniem. Lokaty te są na ogół co najmniej średnioterminowe – z naciskiem na „na ogół". Pojawiają się bowiem nawet propozycje trzymiesięczne. Jeżeli jednak skorzystać już z tej specyficznej propozycji, to koniec tego roku może być momentem, kiedy zakładanie takich lokat stanie się opłacalne. Dlaczego? Lokaty progresywne są instrumentem sprawdzającym się najlepiej w czasie podwyżek stóp procentowych – ich oprocentowanie na ogół w takiej sytuacji rośnie.