Funduszy zagranicznych, z różnymi klasami jednostek uczestnictwa, są w Polsce dostępne setki (tylko na stronach Analiz Online można znaleźć ponad 520).
Skąd wiedzieć, które wybrać? Sprawdziliśmy, które fundusze zagraniczne wybierają polscy zarządzający do prowadzonych przez siebie portfeli. Z tego grona wykluczyliśmy fundusze typu master-feeder i fund of funds, z definicji inwestujące do 100 proc. aktywów w wybrane fundusze zagraniczne, często zarządzane przez spółki należące do tej samej grupy kapitałowej. Spośród 12 najbardziej popularnych funduszy zagranicznych wśród polskich zarządzających aż osiem to fundusze obligacji, szczególnie high-yield (wysoko oprocentowanych), jeden to multi-asset (strategie wielu klas aktywów są bardzo ostatnio modne), trzy to fundusze akcji. Aż pięć ma formę ETF – funduszy portfelowych, biernie odwzorowujących wybrany koszyk aktywów (np. indeks giełdowy).
Głębokie wody obligacji
– Popularność strategii high-yield w portfelach polskich funduszy łatwo wytłumaczyć. Dzięki nim zarządzający mogą zbudować ekspozycję na klasę aktywów praktycznie nieistniejącą w Polsce – płynne, wysoko oprocentowane obligacje korporacyjne – wyjaśnia Olaf Pietrzak, zarządzający w Skarbcu.
Czy chcąc samodzielnie zainwestować w zagraniczne obligacje korporacyjne, warto sugerować się wyborami zawodowych inwestorów?
Niekoniecznie. – Po pierwsze, fundusz zagraniczny w zarządzanym przeze mnie portfelu stanowi nie więcej niż kilka proc. aktywów, a u inwestora indywidualnego zajmowałby prawdopodobnie przynajmniej kilkanaście–kilkadziesiąt procent – tłumaczy Pietrzak. – Po drugie, zawodowi inwestorzy dość aktywnie zarządzają alokacją – nie wybierają funduszu zagranicznego na lata. Jest on potrzebny do realizacji konkretnego pomysłu inwestycyjnego, np. gry pod wzrosty na europejskim rynku obligacji o ratingu „BB". Po trzecie, zarządzający zabezpieczają inwestycje w fundusze zagraniczne przed ryzykiem walutowym. Indywidualny inwestor też może to zrobić, ale będąc zmuszonym do podwójnej płatności podatku – od zysku z inwestycji w fundusz oraz od zysku z zabezpieczenia walutowego, np. swapa – wymienia Pietrzak.