Na czwartkowej aukcji inwestorzy złożyli na sprzedawane papiery oferty opiewające łącznie na 13,5 mld zł. Tak dużego zainteresowania polskim długiem (w ujęciu nominalnym) nie było od dwóch lat. – Ten duży popyt wynikał też z tego, że w ostatnich tygodniach Ministerstwo Finansów wykupiło od inwestorów obligacje za około 10 mld zł oraz wypłaciło im około 4 mld zł odsetek – tłumaczy Cezary Chrapek, ekonomista z banku Citi Handlowy.

To był drugi przetarg obligacji od referendum na Wyspach, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za secesją z Unii, co w pierwszej chwili wywołało spore zawirowania na rynkach. MF zdecydowało się wówczas na odwołanie jednego przetargu. Pierwszy, który przeprowadziło, nie był zbyt udany. Popyt przekroczył maksymalną zakładaną sprzedaż o zaledwie 24 proc. Teraz wskaźnik ten sięgnął 68 proc. MF planowało bowiem sprzedaż obligacji za 5 do 8 mld zł.

Resort oferował trzy serie papierów: pięciolatki o stałym oprocentowaniu PS0721 oraz sześcio- i dziesięciolatki o zmiennym oprocentowaniu WZ1122 i WZ0126. Minimalna cena sprzedaży pięciolatek wyniosła 973,1 zł (nominalna to 1000 zł), a odpowiadająca jej maksymalna rentowność 2,327 proc. Dla porównania, w maju, gdy resort poprzednio oferował tę serię obligacji, rentowność maksymalna wynosiła 2,454 proc. Minimalna cena papierów nowej serii WZ1122 wyniosła 974,3 zł, a obligacji WZ0126 942,5 zł, w porównaniu z 945 zł na przetargu w kwietniu.