Od prawie roku nie było na rynku prospektowej (tj. na podstawie dokumentu zatwierdzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego) publicznej emisji obligacji o terminie zapadalności krótszym niż cztery lata. W październiku 2015 r. emisję trzyletnich papierów proponował Murapol, przed nim – w czerwcu – podobny okres inwestycji oferował Polnord (nie licząc wartej 2 mln zł emisji Capital Parku z sierpnia ub.r.). Poza tymi archiwalnymi już emisjami dominuje tendencja do wydłużania zapadalności obligacji, czego przykładem jest aktualna emisja siedmioletnich obligacji PCC Rokita (stałe 5 proc.) czy wcześniejsze emisje Banku Pocztowego (dziesięć lat; 2,8 pkt proc. ponad WIBOR 6M), Alior Banku (osiem lat; 3 pkt proc. ponad WIBOR 6M). Nie każdemu jednak pomysł angażowania środków na minimum cztery lata, a często znacznie więcej, musi przypaść do gustu – cykl koniunkturalny może w takim okresie zmienić bilans niejednej firmy.
Bez szaleństw
Z myślą o takich inwestorach powstało zamieszczone powyżej zestawienie. Obejmuje ono obligacje korporacyjne notowane na Catalyst o terminie zapadalności od roku do dwóch – to okres dostatecznie długi, by odczuć siłę naliczanych odsetek, ale prawdopodobnie zbyt krótki, by ewentualna zmiana koniunktury gospodarczej zdołała zagrozić zdolności emitentów do obsługi zadłużenia.
Lista mogłaby być dłuższa, ale chodziło o znalezienie porównywalnych warunków inwestycji. Po pierwsze więc zawężono pożądaną rentowność do przedziału 4,5–6 proc., to jest obejmującą wszystkie tegoroczne emisje publiczne (4,5 proc. płacił Bank Pocztowy, 4 pkt proc. ponad WIBOR, czyli 5,7 proc., oferowało pięciokrotnie Ghelamco), poza emisjami Getin Noble Banku (5 pkt proc. ponad WIBOR 6M). Do tego z zestawienia wykluczyliśmy emisje małe (poniżej 10 mln zł) lub małych firm (o łącznej wartości notowanych emisji poniżej 10 mln zł), a pozostałym postawiliśmy warunek odpowiedniej płynności. W warunkach Catalyst za niezbędne minimum uznaliśmy utrzymanie się obrotów na poziomie co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych w miesiącu (na szczęście w większości przypadków nieco wyższym) przez kilka ostatnich miesięcy. W przypadku gdy kryteria spełniało kilka serii jednego emitenta, wybieraliśmy serię o wyższej płynności.
Powstała w ten sposób lista nie imponuje długością – obejmuje 13 pozycji i jest nieco tylko dłuższa niż lista emitentów (ośmiu), którzy w tym roku przeprowadzali publiczne emisje obligacji na podstawie prospektu emisyjnego.
Przewaga w dywersyfikacji
Inwestorzy składający zapisy w publicznych emisjach średnio przeznaczają na ten cel od 100 tys. zł do nawet ponad 300 tys. zł (Kruk, Alior Bank). Pojedynczy inwestorzy składający zapisy akurat w pobliżu tych średnich zdołaliby zbudować na Catalyst portfel złożony z pozycji wymienionych obok, angażując po 10–20 tys. zł w każdą z serii i zyskując dzięki temu lepszą dywersyfikację portfela oraz nie najgorszą – na tle dostępnych ofert publicznych – stopę zwrotu (średnio 5,4 proc. brutto przy założeniu, że żadna z wymienionych serii nie stanie się przedmiotem przedterminowego wykupu), co odpowiada 3,7 pkt proc. marży ponad WIBOR. Ma to wartość tym większą, że czas inwestycji (a więc i ryzyko) jest krótszy niż w dowolnie wybranej emisji publicznej.