Zazwyczaj jednak i tak uwaga inwestorów koncentruje się na tych najpopularniejszych instrumentach. Trafiają się jednak i takie chwile, kiedy gracze zaczynają się interesować mniej popularnymi walutami. W ostatnim czasie przypadkiem takim jest meksykańskie peso.
Waluta ta tylko w ciągu ostatniego miesiąca zyskało w stosunku do dolara amerykańskiego prawie 7 proc. Z czego wynika ten ruch? – Peso meksykańskie stało się papierkiem lakmusowym poparcia dla Donalda Trumpa, a także dystansu, który dzieli go od Hillary Clinton w sondażach, oraz prawdopodobieństwa jego zwycięstwach w modelach prognozujących rezultat listopadowego głosowania. Coraz głębszy kryzys w obozie politycznym republikańskiego kandydata (wraz z wystrzałem cen ropy na kilkunastomiesięczne maksima) przełożył się na 7-proc. umocnienie peso do dolara od pierwszej debaty prezydenckiej – tłumaczy Bartosz Sawicki, kierownik departamentu analiz w TMS Brokers. Jak dodaje, silna korelacja między notowaniami peso i dolara a wyborami prezydenckimi w USA ma swoje uzasadnienie. – Wynika to z silnych powiązań handlowych i gospodarczych. Wystarczy powiedzieć, że w 2015 r. Meksyk wyeksportował do USA dobra o wartości blisko 295 mld USD, co stanowi około 70 proc. jego całego eksportu. Należy przy tym dodać, że (w cenach stałych) eksport stanowi 30 proc. PKB tego kraju – mówi Sawicki. PRT