Eksperci przecierają oczy ze zdumienia, obserwując zachowanie rynków finansowych w ostatnich tygodniach. – W ciągu kilku dni po wyborach ekscentryczny miliarder Donald Trump wpłynął na wzrost oczekiwań inflacyjnych bardziej niż Fed ultraluźną polityką przez ostatnie lata – zwraca uwagę Krzysztof Bednarczyk, dyrektor w MetLife TFI.
Faktycznie w osiem dni fundusze inwestycyjne zyskujące na wzroście cen surowców (np. akcji rosyjskich), aprecjacji dolara (akcji i obligacji amerykańskich) czy hossie na rynkach rozwiniętych (akcji japońskich) zarobiły krocie. I odwrotnie, fundusze akcji rynków wschodzących (polskich, azjatyckich) i obligacji niepowiązanych z dolarem (polskich „skarbówek") sporo straciły. Eksperci ostrzegają jednak, że „inflacyjne" oczekiwania wywołane obietnicami wyborczymi Trumpa mogą być przesadzone. Od końca ubiegłego tygodnia notowania polskich obligacji dziesięcioletnich – spadek z 3,75 proc. do 3,5 proc., złotego – dolar stracił w relacji do naszej waluty ponad 1 proc. (4,16 zł), i akcji – wzrost WIG20 o 2 proc. – potwierdzają tezę. – Po ostatnich wzrostach rentowności nawet rynek długu skarbowego jest dobrym miejscem. Inflacja będzie się rozwijała powoli, a już antycypowaliśmy jej znaczny wzrost – zauważa Andrzej Miszczuk, główny strateg F-Trustu. – Wysokie wyceny akcji sprawiają, że należy być ostrożnym i w celu zabezpieczenia się przed negatywnym scenariuszem warto mieć w portfelu złoto – dodaje Filip Nowicki, doradca inwestycyjny w Superfund TFI. Złoto, które od wygranej Trumpa również staniało.