Holenderska firma DeGiro nie pozwala o sobie zapomnieć. Broker, który walczy o klientów przede wszystkim niskimi prowizjami, wytacza ciężkie działa w kierunku Izby Domów Maklerskich. W branży maklerskiej zawrzało.
Holendrzy nie szczędzą mocnych słów
Tym razem kością niezgody okazała się decyzja rady Izby Domów Maklerskich, która odrzuciła wniosek w sprawie przystąpienia DeGiro do tej organizacji. Dlaczego w ogóle firma starała się o członkostwo w IDM? Holendrzy podkreślają, że wniosek został złożony głównie z uwagi na działający przy izbie sąd, który zajmuje się m.in. rozstrzyganiem sporów w przypadku naruszeń przepisów przez dom maklerski.
– Choć mamy dobrze działający wewnętrzny proces arbitrażowy, to oferowanie naszym polskim klientom lokalnego sądu zewnętrznego wzmacniałoby zaufanie – mówi Gert Holstege, dyrektor operacji na Europę Środkowo-Wschodnią DeGiro. Plan spalił jednak na panewce, a przedstawiciele holenderskiej firmy nie kryją oburzenia decyzją podjętą przez radę Izby Domów Maklerskich.
– Odbyło się tajne głosowanie. Oficjalnie nie mamy żadnych informacji, dlaczego odmówiono nam członkostwa. Nie może to się odnosić do jakości naszej oferty, bo w Polsce oferujemy dokładnie te same usługi, co w innych krajach europejskich. Uważam, że polscy konsumenci powinni mieć dostęp do tych samych cen, co obywatele innych krajów europejskich – mówi Gert Holstege. Nie szczędzi przy tym słów krytyki członkom Izby Domów Maklerskich.
– Dobrze domyślamy się, co było powodem odmowy. Członkowie IDM lekką ręką liczą inwestorom 50 dolarów za transakcje akcjami z Nowego Jorku czy 50 euro za transakcje na giełdzie w Niemczech. Dużo zarabiają na swoich klientach i – naszym zdaniem – za wszelką cenę chcą opóźnić zmiany w swoich tabelach prowizji. Łatwiej jest im utrzymywać nas z daleka od polskiego rynku. Nasi konkurenci mocno trzymają rynek w garści, co umożliwia im organizacja w ramach Izby Domów Maklerskich – dodaje Gert Holstege.