„Po zakończeniu kontroli, jednostki wojskowe i pododdziały Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej opuszczą terytorium Republiki Białoruś, tak jak to miało miejsce po wszystkich poprzednich ćwiczeniach” – zapowiedział w czwartek Wiktor Gulewicz szef sztabu Sił Zbrojnych - pierwszy wiceminister obrony Białorusi.
Na odprawie dla zagranicznych attaché obrony Gulewicz podkreślił, że ćwiczenia „mają charakter czysto defensywny i nie stanowią zagrożenia dla wspólnoty europejskiej”.
Do białoruskiego oświadczenia doszło też wystąpienie rosyjskiego MSZ. Aleksiej Zajcew wicedyrektor wydziału informacji zapewnił, że Rosja „nie dopuszcza nawet myśli o wojnie z Ukrainą".
To wystarczyło, by przywrócić zielony kolor moskiewskiemu parkietowi. Kurs dolara, który w nocy podskoczył do 80,41 rubla, spadł po oświadczeniu białoruskiego ministra do 78,3175 rubla. Kurs euro, który dzień wcześniej wzrósł powyżej 90 rubli, również spadł o ponad 2 ruble dziennie. Transakcje z rozliczeniami „jutro” są zawierane na 88,0175 rubli.
Giełda także odrabiała straty z poprzednich dni. Indeks rublowy Moscow Exchange zyskał 1,53 proc., a o 3,16 proc. poszedł w górę walutowy RTS. Obligacje skarbowe drożały po raz pierwszy od sześciu dni.
„Dzisiaj jedna wiadomość z nastrojem do deeskalacji wystarczyła, aby dolar osłabł do 78,40 rubli” – komentuje dla agencji TASS sytuację Siergej Romańczuk, szef centrum transakcyjnego Metallinvestbank.
Rynek przestraszył się nie tylko wypowiedzi ambasady USA na Ukrainie zalecającymi obywatelom wyjazd z kraju, ale także pomysłów członków Jednej Rosji w parlamencie, którzy zaproponowali dostarczenie broni rosyjskim separatystom na Ukrainie, wskazuje Władysław Siłajew starszy makler w Alfa Capital.