Czy Chiny dadzą Ameryce zwycięstwo handlowe w zamian za Tajwan?

Prezydentowi ChRL Xi Jinpingowi bardzo zależy na tym, by uzyskać od Donalda Trumpa deklarację dotyczącą sprzeciwu wobec niepodległości Tajwanu. Może więc próbować sięgnąć po kuszącą przynętę w negocjacjach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi.

Publikacja: 12.10.2025 10:39

Prezydent USA Donald Trump (z lewej) ma się spotkać z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem (w środku). P

Prezydent USA Donald Trump (z lewej) ma się spotkać z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem (w środku). Prezydent Tajwanu Lai Ching-te, ma nadzieję, że Amerykanie przekonają Pekin, by nie używał siły w Cieśninie Tajwańskiej. Fot. afp

Foto: AFP

Prezydent USA Donald Trump ma pod koniec października odwiedzić Koreę Południową, gdzie prawdopodobnie spotka się z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Nie mamy jeszcze pewności, czy do tego spotkania dojdzie, ale inwestorzy wiążą z nim nadzieje na znaczne złagodzenie wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami. Skoro obu państwom udało się wcześniej porozumieć w sprawie amerykańskich aktywów TikToka, to mogą też wykonać dalsze kroki ku polepszeniu swoich relacji. Być może duże nadzieje wiąże z tym spotkaniem również Xi Jinping. „The Wall Street Journal” wskazywał niedawno, że chiński przywódca może wykorzystać negocjacje handlowe z USA, by osiągnąć cel polityczny, na którym mu szczególnie zależy: osłabić amerykańskie wsparcie dla Tajwanu. Dużym sukcesem Pekinu byłoby choćby skłonienie Trumpa lub jakiegoś oficjela z jego administracji do wygłoszenia deklaracji, że USA sprzeciwiają się niepodległości Tajwanu. Teoretycznie amerykański prezydent powinien być przygotowany na to, by uniknąć takiej chińskiej pułapki. Pekin może jednak umieścić w tej pułapce wystarczająco kuszącą przynętę, a Trump słynie z bombastycznej retoryki, którą można łatwo wyrwać z kontekstu i rozdmuchać. W Taipei będą więc raczej z niepokojem śledzić spotkanie przywódców dwóch supermocarstw.

Waga deklaracji

John Bolton, za pierwszej kadencji Trumpa jeden z prezydenckich doradców ds. bezpieczeństwa narodowego, opisał w swoich wspomnieniach, że stosunek ówczesnego prezydenta do Tajwanu był wówczas dosyć lekceważący. „To jest Tajwan” – miał powiedzieć Trump pokazując na czubek markera. „A to są Chiny” – dodał pokazując na potężne biurko w Gabinecie Owalnym. Bob Woodward, w książce „Strach. Trump w Białym Domu” opisał natomiast jak w styczniu 2018 r. prezydent USA pytał współpracowników, dlaczego amerykańskie siły zbrojne miałyby bronić Tajwanu. Mimo to współpraca wojskowa między Waszyngtonem a Taipei była kontynuowała a Trump wykonał wiele przyjaznych gestów wobec tajwańskich władz. W drugiej kadencji pojawiły się jednak pewne rysy na relacjach wzajemnych. W kwietniu Tajwan znalazł się w gronie krajów mocno dotkniętych podwyżkami amerykańskich ceł. Ich stawka sięgnęła 32 proc., a później została obniżona do 20 proc. Tajwanowi grozi również stawka ceł na półprzewodniki wynosząca aż 100 proc. (ale obejmująca tylko te spółki, które nie przeniosą części produkcji do USA). We wrześniu Pentagon zawiesił natomiast 400 mln USD wsparcie wojskowego dla Tajwanu. Niepokojące było również to, że zablokowano tajwańskiemu prezydentowi Lai Ching-te międzylądowania w USA (co uniemożliwiło mu serię wizyt oficjalnych w Ameryce Łacińskiej). W sierpniu Trump stwierdził w wywiadzie dla Fox News, że Xi Jinping obiecał mu, że za jego rządów ChRL nie dokona inwazji na Tajwan. Czy to jednak oznacza, że inwazja możliwa jest później? – Jestem bardzo cierpliwy i Chiny są bardzo cierpliwe – powiedział Trump.

Czytaj więcej

Czy Stany Zjednoczone zbliżyły się do recesji, czy to tylko spowolnienie?

– Wbicie klina pomiędzy Waszyngton i Taipei to dla Pekinu „św. Graal”. To uderzyłoby w morale Tajwanu i zwiększyłoby możliwości oddziaływania Pekinu na Taipei. Xi prawdopodobnie postrzega okres nadchodzących interakcji z Trumpem jako najlepszą okazję do rozdzielenia Waszyngtonu i Taipei – uważa Evan Medeiros, wykładowca z Uniwersytetu Georgetown i zarazem były ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Baracka Obamy.

Reklama
Reklama

W obecnej ekipie Trumpa jest jednak wielu antypekińskich „jastrzębi”, do których jest zaliczany choćby sekretarz stanu Marco Rubio. Przedstawiciele administracji dają też do zrozumienia, że zależy im na zwiększaniu zdolności obronnych Tajwanu, co odstraszałoby Pekin przed ewentualną inwazją. Xi Jinping chciałby, żeby władze USA oficjalnie ogłosiły, że sprzeciwiają się niepodległości Tajwanu. O ile administracja Joe Bidena oficjalnie głosiła, że „nie popiera” ewentualnego oficjalnego ogłoszenia niepodległości przez Tajwan, to obecna ekipa rządząca podkreśla, że sprzeciwia się wszelkim „siłowym zmianom status quo” i jednocześnie wskazuje na to, że Chiny są największym zagrożeniem dla pokoju w Cieśninie Tajwańskiej. „Pozostajemy oddani naszej polityce jednych Chin, prowadzonej zgodnie z Ustawą o Relacjach z Tajwanem, trzema wspólnymi komunikatami amerykańsko-chińskimi oraz Sześcioma Gwarancjami dla Tajwanu. USA są zdeterminowane, by zachować pokój i stabilność w Cieśninie Tajwańskiej” – mówi niedawny komunikat Departamentu Stanu.

– Jeśli Trump przekona Chiny, by porzuciły metody siłowe wobec Tajwanu, to z pewnością zasłuży na Pokojową Nagrodę Nobla – zadeklarował natomiast prezydent Lai Ching-te.

Czytaj więcej

Donald Trump straszy gigantycznym cłem na chipy. „Produkujcie w USA”

Targi o chipy

Amerykanie mogą też jednak próbować uzyskać od Tajwanu dodatkowe ustępstwa gospodarcze w zamian za jego obronę. Taką wizję snuł niedawno, w wywiadzie dla NewsNation, Howard Lutnick, amerykański sekretarz skarbu. Przypominał on, że 95 proc. chipów wykorzystywanych w smartfonach, samochodach i krytycznych technologiach militarnych jest produkowanych na Tajwanie. Ewentualna chińska inwazja na tę wyspę byłaby więc ogromnym ciosem dla bezpieczeństwa narodowego USA. Lutnick uważa więc, że należy przenieść dużą część tajwańskiej produkcji mikroprocesorów do USA, tak by Tajwan zapewniał dostawy tylko 50 proc. nowoczesnych chipów. – To byłoby herkulesowe zadanie. Wielu ludzi mówi mi, że coś takiego jest niemożliwe – przyznał Lutnick. Dodał jednak, że USA i tak muszą dążyć do przeniesienia do siebie części tajwańskiej produkcji chipów. Nie trudno się domyśleć, że taki jest cel zapowiadanych, wysokich ceł na mikroprocesory.

Tajwańskie władze jak na razie odpowiedziały odmownie na sugestie Lutnicka. – Nie mamy planów przeniesienia połowy swojej produkcji chipów do USA – stwierdził tajwański wicepremier Cheng Li-chiun. Nic w tym dziwnego. Wszak jednym z filarów tajwańskiego bezpieczeństwa jest tzw. „mur krzemowy”, czyli to że tajwańskie fabryki półprzewodników są tak cenne dla globalnej branży technologicznej, że Amerykanie będą zmuszeni bronić Tajwanu przed ewntualną chińską inwazją. Amerykanie jednak liczą na to, że taka inwazja nigdy nie nastąpi...

Zasada jednych Chin bywała traktowana elastycznie

Reklama
Reklama

Dlaczego Xi Jinping chciałby od Trumpa deklaracji mówiącej, że USA sprzeciwiają się niepodledłości Tajwanu? Bo władze Chińskiej Republiki Ludowej uznają Tajwan za swoją „czasowo odłączoną” prowincję, która kiedyś wróci pod ich kontrolę. Oczywiście władze w Taipei mają na ten temat zupełnie inne zdanie. One oficjalnie tytułują się władzami Republiki Chińskiej, mającej konstytucyjną stolicę w Nankinie, czyli metropolii położonej w... Chinach kontynenetalnych.

Republika Chińska jest oficjalną nazwą Tajwanu. Owe państwo powstało w 1911 r., w miejsce Cesarstwa Chin. W 1949 r. jej władze ewakuowały się z kontynentu na Tajwan, a w Pekinie proklamowano Chińską Republikę Ludową. Republika Chińska była wspierana przez USA i do 1971 r. zasiadała w Organizacji Narodów Zjednoczonych. W wyniku normalizacji relacji z Pekinem, USA zaczęły jednak oficjalnie uznawać doktrynę jednych Chin, mówiącą, że ChRL jest jedyną oficjalną chińską państwowością. Nadal jednak utrzymywały i utrzymują relacje z Tajwanem na wielu płaszczyznach. Obecnie Republika Chińska jest oficjalnie uznawana za odrębne państwo jedynie przez 11 krajów i Stolicę Apostolską. Nieoficjalnie utrzymuje relacje, poprzez sieć przedstawicielstw z blisko 60 państwami należącymi do ONZ (w tym z Polską), z UE, jednym państwem nieuznawanym międzynarodowo (Somalilandem) i trzema terytoriami (Guam, Hongkongiem i Makau). Nieoficjalne relacje w niektórych obszarach, takich jak np. komunikacja lotnicza oraz inwestycje, Tajwan utrzymywał również przez wiele lat z ChRL. Pekin wielokrotnie podkreślał, że zależy mu na pokojowej integracji Tajwanu z resztą Chin. Podkreślał, że „czerwoną linią” byłoby dla niego ogłoszenie niepodległości przez władze w Taipei. Mogłoby ono stać się powodem chińskiej inwazji. Choć władze Tajwanu reprezentują obecnie proniepodległościowe stronnictwo, to wciąż jednak nie ogłosiły niepodległości wyspy. HK

Gospodarka światowa
Chiny odpowiadają Donaldowi Trumpowi. Bronią ograniczeń eksportu metali ziem rzadkich
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Gospodarka światowa
Trzęsienie ziemi na Wall Street po groźbach Donalda Trumpa wobec Chin
Gospodarka światowa
Giełda w Tel Awiwie cieszy się z rozejmu w Gazie
Gospodarka światowa
Amerykańskie cła uderzyły w niemiecki eksport
Materiał Promocyjny
Ruszyła ofensywa modelowa Nissana
Gospodarka światowa
Analitycy po raz pierwszy od 2021 roku podwyższyli prognozy przed sezonem
Gospodarka światowa
Produkcja przemysłowa w Niemczech spadła w sierpniu bardziej niż oczekiwano
Reklama
Reklama