Prezydent USA Donald Trump ma pod koniec października odwiedzić Koreę Południową, gdzie prawdopodobnie spotka się z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Nie mamy jeszcze pewności, czy do tego spotkania dojdzie, ale inwestorzy wiążą z nim nadzieje na znaczne złagodzenie wojny handlowej pomiędzy USA a Chinami. Skoro obu państwom udało się wcześniej porozumieć w sprawie amerykańskich aktywów TikToka, to mogą też wykonać dalsze kroki ku polepszeniu swoich relacji. Być może duże nadzieje wiąże z tym spotkaniem również Xi Jinping. „The Wall Street Journal” wskazywał niedawno, że chiński przywódca może wykorzystać negocjacje handlowe z USA, by osiągnąć cel polityczny, na którym mu szczególnie zależy: osłabić amerykańskie wsparcie dla Tajwanu. Dużym sukcesem Pekinu byłoby choćby skłonienie Trumpa lub jakiegoś oficjela z jego administracji do wygłoszenia deklaracji, że USA sprzeciwiają się niepodległości Tajwanu. Teoretycznie amerykański prezydent powinien być przygotowany na to, by uniknąć takiej chińskiej pułapki. Pekin może jednak umieścić w tej pułapce wystarczająco kuszącą przynętę, a Trump słynie z bombastycznej retoryki, którą można łatwo wyrwać z kontekstu i rozdmuchać. W Taipei będą więc raczej z niepokojem śledzić spotkanie przywódców dwóch supermocarstw.
Waga deklaracji
John Bolton, za pierwszej kadencji Trumpa jeden z prezydenckich doradców ds. bezpieczeństwa narodowego, opisał w swoich wspomnieniach, że stosunek ówczesnego prezydenta do Tajwanu był wówczas dosyć lekceważący. „To jest Tajwan” – miał powiedzieć Trump pokazując na czubek markera. „A to są Chiny” – dodał pokazując na potężne biurko w Gabinecie Owalnym. Bob Woodward, w książce „Strach. Trump w Białym Domu” opisał natomiast jak w styczniu 2018 r. prezydent USA pytał współpracowników, dlaczego amerykańskie siły zbrojne miałyby bronić Tajwanu. Mimo to współpraca wojskowa między Waszyngtonem a Taipei była kontynuowała a Trump wykonał wiele przyjaznych gestów wobec tajwańskich władz. W drugiej kadencji pojawiły się jednak pewne rysy na relacjach wzajemnych. W kwietniu Tajwan znalazł się w gronie krajów mocno dotkniętych podwyżkami amerykańskich ceł. Ich stawka sięgnęła 32 proc., a później została obniżona do 20 proc. Tajwanowi grozi również stawka ceł na półprzewodniki wynosząca aż 100 proc. (ale obejmująca tylko te spółki, które nie przeniosą części produkcji do USA). We wrześniu Pentagon zawiesił natomiast 400 mln USD wsparcie wojskowego dla Tajwanu. Niepokojące było również to, że zablokowano tajwańskiemu prezydentowi Lai Ching-te międzylądowania w USA (co uniemożliwiło mu serię wizyt oficjalnych w Ameryce Łacińskiej). W sierpniu Trump stwierdził w wywiadzie dla Fox News, że Xi Jinping obiecał mu, że za jego rządów ChRL nie dokona inwazji na Tajwan. Czy to jednak oznacza, że inwazja możliwa jest później? – Jestem bardzo cierpliwy i Chiny są bardzo cierpliwe – powiedział Trump.
Czytaj więcej
Kiepskie dane z rynku pracy zaczęły sugerować inwestorom, że największa gospodarka świata wchodzi...
– Wbicie klina pomiędzy Waszyngton i Taipei to dla Pekinu „św. Graal”. To uderzyłoby w morale Tajwanu i zwiększyłoby możliwości oddziaływania Pekinu na Taipei. Xi prawdopodobnie postrzega okres nadchodzących interakcji z Trumpem jako najlepszą okazję do rozdzielenia Waszyngtonu i Taipei – uważa Evan Medeiros, wykładowca z Uniwersytetu Georgetown i zarazem były ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego w administracji Baracka Obamy.